Abby

580 36 3
                                    

Minął już miesiąc odkąd Clarke nas opuściła. Zostawiła mnie. Zostawiła po tym wszystkim, co zrobiła byśmy były razem. W obozie panuje pokój. Każdy z Setki odnalazł swoje miejsce w naszym nowym społeczeństwie. Odkąd Jasper i Monty wrócili z Mount Weather ciągle opowiadają mi o mojej córce. O tym jaka jest odważna I lojalna wobec nich. Jak wiele razy ratowała im życie i jak wiele straciła. Clarke jest ich bohaterką. To jej ufają i jej są posłuszni, tyle że ona odeszła. Pożegnała się jedynie z Blake'iem, który swoją drogą jest teraz na wysokiej pozycji. On, Kane i ja jesteśmy przywódcami. Nie ma takiego stanowiska jak kanclerz. Głównie, dlatego że Setka wciąż miała złą opinię o tej posadzie.
- Lekarz! - usłyszałam krzyk. Wyszłam z namiotu i podbiegłam do rannego.
- Co się stało? - zapytałam, widząc wielką ranę na brzuchu Bellamy'ego. Było dużo krwi. Coś lub ktoś musiał ich zaatakować.
- Puma - jęknął.
- Zabrać go do szpitala. Przygotować zestaw do szycia i dezynfekcji. -wydałam rozkaz. Odkąd Clarke pokonała Cage'a w Mount Weather nasze zasoby medyczne są zdecydowanie lepsze, dzięki zasobom bazy wojskowej. Zastanawialiśmy się nad zamieszkaniem w górze, jednak odrzuciliśmy ten pomysł.
☆☆☆
Po zszyciu rany wysłałam Bellamy'ego na odpoczynek, a kilka minut później przyszedł do mnie Kane.
- W lesie, gdy zaatakowała nas ta puma uratowała nas jakaś dziewczyna. Rzuciła włócznią w zwierzę. Nie widziałem twarzy, ale..
- Możliwe, że była to jakaś Ziemianka. - przerwałam mu, gdyż zrozumiałam, co sugerował.
- Też tak się zastanawiałem, ale Ziemianie są idealnie wyszkoleni w ataku. Potrafią wycelować z odległości paruset metrów, a ona podeszła dosyć blisko. Dodatkowo miała czerwone włosy.
- Clarke jest blondynką, jeśli już zapomniałeś - zażartowałam.
- Mówię poważnie. Wzrost i figura by się zgadzały. Może ona nad nani czuwa..
- Może.. - westchnęłam, zastanawiając się, gdzie jest moja córka.
- Abby. Nic jej nie jest. To twarda dziewczyna. Już nie raz to udowadniała. - Kane próbował mnie pocieszyć.
- Mam nadzieję. Spotkamy się przy ognisku. - powiedziałam, odchodząc.
☆☆☆
Wieczorne ognisko było naszą nową tradycją. Jemy kolację i opowiadamy sobie. Kane zazwyczaj mówi raport z dnia. Staramy się nie ukrywać czegokolwiek przed ludźmi, by nie było żadnego problemu z tym związanego. Wszyscy są świadomi.
- Ktoś chce coś powiedzieć? - zapytał Kane.
- Ja. - zgłosił się Monty - Czy ktoś ma jakieś wieści od Clarke? Może Ziemianie ją widzieli? Nie mogła zniknąć.

The 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz