Obudziłam się o dwunastej w nocy. Nasz dzień zaczyna się właśnie o tej godzinie. Ubrałam moje czarne spodnie i czarną bluzę z podobizną wyjącego wilka na plecach. Podwinęłam rękawy do łokci. Usiadłam przed lustrem. Włosy wyprostowałam i spięłam w koński ogon. Zabrałam się za makijaż. Oczy podkreśliłam czarną kredką, rzęsy wydłużyłam i pogrubiłam, na powieki nałożyłam czarny i fioletowy tusz. Wybrałam szminkę w odcieniu krwi na usta. Gotowa ubrałam wysokie, skórzane buty. Przez ramię przewiesiłam moją torbę. Pod osłoną nocy wyszłam z mieszkania. Odpaliłam mój samochód i w kilka minut dotarłam do willi pana Harrego van Helsinga, mojego szefa, potomka Abrahama van Helsinga. Wyszłam z auta i przeszłam przez czarną bramę, przy której stali strażnicy. Pokazałam mój identyfikator i przepuścili mnie przez drzwi.
Korytarz pokryty jasną, kremową farbą prowadził do głównej sali. Przeszłam przez hebanowe drzwi pokryte misternie wykonanymi płaskorzeźbami. Przedstawiały winorośle w pięknym ogrodzie. Główna sala była piękna. Pomalowana na czerwono z czarnymi wzorami w kształcie liści klonu, kasztanowca i dębu. Za dnia światło dochodziło tu przez wielkie okno z czerwonymi zasłonami. Meble były hebanowe. Komody, szafy, półki. Przy wielkim stole już siedzieli inni. Najstarszy z nas miał dwadzieścia siedem lat, najmłodszy osiemnaście. Każdy z nas był ubrany na czarno. Tylko van Helsing przyodziany w biały garnitur siedział na czele stołu. Wszyscy byli pochłonięci rozmową. Odchrząknęłam. Wszystkie spojrzenia wylądowały na mnie.
-Panno Caroline, czekaliśmy na ciebie.-powiedział van Helsing i wskazał mi miejsce po drugiej stronie stołu.
Zajęłam krzesło i wyprostowałam się na nim.
-Dobrze, skoro już wszyscy jesteśmy to możemy zaczynać.-powiedział mój szef i kiwnął głową na służącego. Na ścianie pojawił się obraz z projektora. Przedstawiał mapę Londynu. Van Helsing wstał z krzesła biorąc przy tym metalową pałeczkę.-Liczba ofiar zmalała od zeszłego roku. To dzięki wam moi drodzy.
Zaczęliśmy klaskać i wiwatować. Van Helsing uciszył nas ruchem ręki.
-Jednak mam też złą informację. Od kilku tygodni ofiary, które znajdujemy są gryzione raz, a dobrze. Za jednym pociągnięciem zostają pozbawione krwi.-pokazał nam zdjęcie kobiety z zamkniętymi oczami. Miała rozerwane gardło. Nikt się nawet nie skrzywił. Byliśmy przyzwyczajeni do takich widoków.-Oto zdjęcie ofiary sprzed kilku miesięcy.-zdjęcie kobiety zostało zastąpione fotografią mężczyzny, który miał dwie, bardzo widoczne dziury na szyi. Wyglądał jak suszona śliwka.-A to ofiara sprzed tygodnia. Opcje są dwie. Albo nasi krwiopijcy przyjaciele nauczyli się nowych trików i naostrzyli sobie zęby u dentysty, albo na naszym terytorium pojawił się nowy wampir. Opcja druga jest najbardziej prawdopodobna. Jego zęby są bardzo ostre i bardzo długie. Zabił dwóch naszych ludzi, ciągle się nam wymyka.
Dopiero teraz zauważyłam, że w dwa krzesła są puste. Były to miejsca Thomasa i Eve, moich przyjaciół. Spuściłam głowę i pomodliłam się za ich dusze. Będzie mi ich brakować.
-Zauważyłem, że wraz z pojawieniem się tego wampira, do Londynu przybył niejaki pan Alexander Davenport, biznesmen z Ameryki.-kontynuował van Helsing i zwrócił się do mnie.-Panno Caroline, pani zadaniem będzie przez jakiś czas obserwować pana Davenporta. Interesują nas jego zachowania. Czy wychodzi na słońce i tym podobne. Reszta z was łapie wampiry i przyprowadza je tutaj. Pewnie będą coś wiedziały. Nowy wampir jest bardzo stary. Może mieć ponad pół tysiąca lat, a co za tym idzie jest bardzo niebezpieczny. Zarządzam koniec zebrania. Wracajcie do roboty. Dostałem telefon, że w okolicy parlamentu widziano kilka wampirów. Jack, Ash i Luke zajmijcie się nimi. Emma, Stella, Aaron i Shon jadą na Baker Street i Regent Street. Reszta szuka wampirów po mieście. Niech Bóg wam dopomoże.
Z tymi słowami van Helsing zakończył zebranie. Wszyscy wstali z krzeseł. Z toreb i plecaków wyciągali sztylety, buteleczki z wodą święconą, krzyże i wielkie zapalniczki. W kilka sekund w sali został tylko pan van Helsing. Podeszłam do niego.
-Co mam zrobić szefie?-zapytałam.
-Jedź do posiadłości Davenporta. Jeśli go tam nie będzie, to już mamy jakiś trop.-odpowiedział van Helsing po chwili namysłu.
Skinęłam głową i zaczęłam wychodzić. Tuż przed drzwiami pociągnął mnie za ramię. Odwróciłam się. Jego brązowe oczy były pełne troski.
-Uważaj na siebie Carol.-powiedział szeptem.
-Nie jestem małą dziewczynką.-powiedziałam mu z uśmiechem.-Będę ostrożna, tato.
___________
Tutaj Ekaja22, a to moje nowe opowiadanie.
Napiszcie, czy jest sens kontynuować i czy się wam podoba :)
YOU ARE READING
Dziewczyna Draculi
VampireMiłość, która z góry jest skazana na porażkę. Uczucie, które nie ma prawa istnieć. Niebezpieczna bliskość, która grozi śmiercią. Jestem Caroline, a to moja historia.