W miarę szybko wypisali mnie z tego cholernego szpitala. Podawali mi jakieś głupie leki uspokajające. Jedyne co mnie uspokaja to zażynanie wampirów, chociaż teraz patrzyłam na to inaczej. Odgoniłam te myśli z głowy. Jestem córką głowy Zakonu Smoka, Harrego van Helsinga. Dla nas zabijanie wampirów to przyjemność.
Do domu wróciłam taksówką. Nie mieszkałam w willi mojego ojca, chciałam mieć trochę niezależności. Żyłam spokojnie w sporym mieszkanku w bloku. Wyciągnęłam klucz z kieszeni i otworzyłam drzwi. Rzuciłam torbę w kąt i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam włosy. Założyłam czarne spodnie z dresu i za duży o kilka rozmiarów T-shirt z logiem z serialu „Gra o tron". Włosy spięłam w luźnego koka. Zabrałam się za robienie kolacji. Nie byłam specjalnie głodna. Zrobiłam kilka kanapek i owocową herbatę. Usiadłam na kanapę i włączyłam telewizję. Leciał jakiś serial „Dracula".
Klimatycznie, pomyślałam.
Zaczęłam go oglądać. W pierwszym odcinku tytułowy Dracula pod przykrywką amerykańskiego wynalazcy Alexandra Graysona przybywa do Londynu, aby zemścić się na Zakonie Smoka za zamordowanie jego żony. Odcinek skończył się po godzinie. Zjadłam wszystkie kanapki i wypiłam całą herbatę. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie zwlekłam się z kanapy i otworzyłam irytujący kawałek drewna.
-Alexander! Co ty tu...-zaczęłam widząc bladego, trzymającego się za brzuch wampira.
-Pozwól mi wejść. Błagam!-prosił.
Bez chwili wahania wpuściłam go do środka. Dracula położył się na kanapie pojękując z bólu. Podbiegłam do niego.
-Co ci się stało?-spytałam z troską. Martwiłam się o niego. Nie wiem nawet czemu.
Wampir odsunął ręce od brzucha. Był cały poparzony, z ran sączyła się krew i ropa. Odór zgnilizny i palonego białka wypełnił pomieszczenie.
-Powiedzmy, że...polowanie na ludzi...kiedy...kiedy wychodzą z kościoła...to nie...to nie jest dobry pomysł.-dyszał ciężko jęcząc z bólu i śmiejąc się jednocześnie. Jego rubinowe oczy połyskiwały w świetle lamp, a białe kły były lekko pomazane krwią.
-Idiota!-krzyknęłam i pobiegłam po apteczkę.
Wodą utlenioną przemyłam jego ranę, ręcznikami wytarłam krew i ropę, założyłam opatrunek. Podeszłam do okna i je otworzyłam. Zapach był nie do zniesienia. Odetchnęłam świeżym powietrzem i wróciłam do Alexandra. Miałam mieszane uczucia. Jeśli wejdzie tu mój ojciec, albo jakikolwiek Łowca i zobaczy wampira, któremu pomogłam będzie po mnie. Karą za zdradę Zakonu jest śmierć. Nie ważne czy jego głową jest mój ojciec, czy nie. Coś kazało mi zabić Alexandra, ale jeszcze coś kazało mi go zostawić w spokoju.
Usiadłam obok niego na kanapie. Nadal leżał trzymając się za brzuch. Oddychał lekko i powoli. Spał. Nie wiedzieć czemu położyłam sobie jego głowę na kolanach i głaskałam jego poszarpane, czarne włosy. Spojrzałam na zegar stojący na komodzie. Była godzina 24. Normalnie ubrałabym się i poszła do pracy, ale obecność Alexandra mi to uniemożliwiała. Poza tym chciałam przy nim zostać. W miarę jak siedziałam trzymając jego głowę na kolanach, moje oczy się zamykały. W końcu zasnęłam.
..........................................................
Obudziły mnie promienie słońca wdzierające się do pokoju. Otworzyłam oczy. Alexander kiwał głową na prawo i lewo mrucząc z niezadowolenia.
-Zasłoń to cholerne okno.-powiedział przez sen i zasłonił zamknięty oczy swoją ręką.
Uśmiechnęłam się zadziornie i postanowiłam go trochę pomęczyć. Światło przez okno go tylko denerwowało.
-To okno jest tak daleeeko.-powiedziałam przeciągając słowo „daleko" i wyciągając rękę w kierunku okna.
Alexander momentalnie otworzył oczy i machnął dłonią w kierunku okna. Zasłony skutecznie uniemożliwiły przepływ światła. Wampir uśmiechnął się ukazując białe kły. Czemu ich nie schował?
-Hmm, teraz lepiej.-powiedział wpatrując się rubinowymi oczami w moje.
-Kiedy ostatnio piłeś?-spytałam podejrzliwie.
-W noc kiedy się spotkaliśmy. Piłem krew Łowczyni.
-Była zatruta pacanie. Zatrucie oznacza fakt, że wampir, który ją wypije zostaje wyżerany od środka. Może na ciebie to nie działa, ale krew Łowców nie ma żadnych wartości. To tak jakbyś pił zwykłą wodę.
-To w takim razie piłem...-Alexander zastanowił się na chwilę.-Tych dwóch Łowców kilka tygodni temu...czyli piłem...-wampir przeraził się tym co za chwilę miał powiedzieć.-Trzy miesiące temu.
Wstałam z kanapy jak poparzona.
-Wampiry muszą pić przynajmniej dwa razy w tygodniu, a ty mi mówisz, że piłeś trzy miesiące temu?! Nie jesteś wyjątkiem jeśli chodzi o krew. Powiem więcej. Ty musisz pić jej jeszcze więcej niż normalny wampir.
-Dlatego jestem taki blady?
Spojrzałam na niego. Rzeczywiście był bardzo blady. Jego skóra przypominała biel śniegu. Przypomniałam sobie jak wyglądają oczy wampira. Są krwistoczerwone, rubinowe. Oczy Alexandra były rubinowe, ale blade, pozbawione światła. Czemu wcześniej tego nie widziałam?! Miałam wrażenie, że zdjął zaklęcie, przez które wyglądał zdrowo. Jego włosy były szare, wyglądał jak wieszak na ubrania.
-Rana nie będzie się goić jeśli nie napijesz się krwi. I to dużo.-zamyśliłam się na chwilę.-Z czego jest ta rana?
-Głodny wampir to zdesperowany wampir. Powiedzmy, że wlazłem w gniazdo żmij.
-Nie mów, że wszedłeś DO kościoła.
Alexander skinął głową.
-Rzuciłem się na księdza. Na moje nieszczęście robił coś z wodą święconą. Oblał mi cały brzuch.
-Jesteś głupi Vladzie Palowniku. Przecież mogłeś zginąć.
-Bardzo się o mnie martwisz van Helsing. Łowcy się o nas nie martwią.-powiedział Alexander siadając na kanapie. Wlepiał we mnie oczy, jakby czytał mi z duszy.-Może po prostu powiesz, że się we mnie zakochałaś.
Parsknęłam śmiechem.
-Ja?! W tobie?! Błagam, Alexandrze.
Wampir już chciał coś powiedzieć, ale mu przerwałam.
-Zamknij swoją piękną buźkę albo otworzę to okno i użyję cię jako podpałkę!-krzyknęłam zbliżając się do okna.
-Dobra, dobra. Nie zabijaj mnie.-poprosił Dracula podnosząc ręce w geście poddania.-Nie kiedy mam czyjeś serce do zdobycia.-mrugnął do mnie.
-Zamknij się i odpoczywaj.-rozkazałam ubierając buty.
-Gdzie idziesz? Nie zostawiaj mnie. Jeśli twój ojciec tu wejdzie to po mnie.-Alexander zachowywał się jak pięcioletnie dziecko.
-To schowaj kły i zafarbuj swoje piękne oczęta na niebiesko.-rzuciłam biorąc kluczyki z auta.-Jadę do szpitala po krew dla ciebie. W świetle dnia nie zapolujesz, a do nocy prawdopodobnie będziesz tak zwanym „warzywem".
-Poproszę AB Rh-.
-Taa i może frytki do tego?-spytałam sarkastycznie.
-Solone, dobrze wypieczone z sosem.-Alexander uśmiechnął się do mnie promiennie, tak jakby zapomniał o bólu.
Odwzajemniłam mu uśmiechem i wyszłam z mieszkania. Odpaliłam kluczyk w stacyjce i ruszyłam prosić mojego dobrego przyjaciela o pomoc.
_________________________
Kolejny rozdział :)
Gwiazdki i komentarze będą mile widziane.
Bardzo dziękuje @luvasharry za wykonanie okładki.
YOU ARE READING
Dziewczyna Draculi
VampireMiłość, która z góry jest skazana na porażkę. Uczucie, które nie ma prawa istnieć. Niebezpieczna bliskość, która grozi śmiercią. Jestem Caroline, a to moja historia.