Jechałam jak najszybciej do najbliższego szpitala w mieście. Tylko jedna osoba mogła mi pomóc i tylko jednej osobie mogłam powiedzieć co się stało.
-Do Aidena Thomsona.-powiedziałam w recepcji.
Kobieta za ladą skierowała mnie do mojego starego przyjaciela. Aiden był w połowie wampirem. Pracował jako lekarz na wydziale onkologi. Nie mogliśmy zabijać pół wampirów, ponieważ nie zabijali oni ludzi. Jedli normalne jedzenie, nie musieli pić krwi ludzi. Ruszyłam korytarzem szpitalnym do laboratorium, gdzie mój przyjaciel najczęściej siedzi i bada krew pacjentów. Pokazałam przepustkę lekarzowi, który nie chciał mnie wpuścić i weszłam do białego pomieszczenia pełnego leków, probówek z krwią. Pachniało tam chemią, a nawet śmierdziało.
Przy jednym ze stanowisk stał wysoki, brązowowłosy chłopak o szmaragdowych oczach. Wpisywał coś w notatniku patrząc co chwila pod mikroskop.
Podeszłam do niego i poklepałam go po ramieniu.
-Cześć Aiden.-powiedziałam.
Chłopak oderwał się od urządzenia.
-Carol! Kopę lat.-uściskaliśmy się po przyjacielsku. Aiden spojrzał na zegarek.-Za dziesięć minut kończę. Nie mogę teraz za bardzo rozmawiać. Czekaj na mnie w recepcji i porozmawiamy. Chyba, że to ważne.
Wahałam się. Liczyło się czyjeś życie, więc to chyba było ważne.
-Tak, to bardzo ważne.-odciągnęłam go na bok.-Znasz tego Alexandra Davenporta? Biznesmena, który przyleciał kilka tygodni temu?
-Obiło mi się o uszy.
-Jest wampirem. Rodowitym.
Aiden rozejrzał się dookoła i weszliśmy do innego pomieszczenia. Zamknął za sobą drzwi.
-Skąd wiesz?-ściągnął swój kitel i nałożył go na mnie. Nie powiem. Było tam zimno.
-Byłam u niego w domu. Dlatego wylądowałam tu wczoraj.
-Właśnie... słyszałem, że leżysz na jednym z oddziałów, ale nie miałem czasu się z tobą zobaczyć. Zrobił ci coś?-Aiden zaczął oglądać moją szyję.
-Nie, nic nie zrobił. Aiden...to jest Dracula. Prawdziwy Vlad Palownik.
-Przecież on nie żyje.-prychnął mój przyjaciel.-Uderzyłaś się u niego pewnie w głowę albo coś.
-Wiem co słyszałam i wiem co widziałam.-westchnęłam.-Teraz jest w moim domu. Umiera z pragnienia. Nie pił przez kilka miesięcy. Wiesz co to dla niego oznacza. Sam jesteś pół wampirem.
Aiden otworzył coś w rodzaju lodówki. Z chłodziarki buchnęło lodowate powietrze i przed moimi oczami ukazały się worki z krwią.
-Jeśli nie wypije przynajmniej czterech litrów krwi do wieczora to zginie-mruknął Aiden przeglądając plastikowe worki. Widziałam jak jego nozdrza się rozszerzają, a oczy robią się czerwone. Jego kły były dobrze widoczne. Podał mi pięć worków z krwią.-To ludzka krew Carol, mieszanki. Wiele wampirów korzysta z mojego zapasu...oczywiście te, które współpracują z Zakonem i nie polują na ludzi.
Schowałam worki do torby. Aiden nie wytrzymał głodu krwi i sam wziął jeden worek. Zaczął powoli upijać z niego krew.
-Pojadę z tobą Carol-szybko wypił czerwoną ciecz do końca.-Nie wiem w jakim stanie znajduje się Alexander, a może być gorzej niż myślisz.
Kiwnęłam tylko głową i wyszłam z pomieszczenia. Aiden odłożył swój kitel na miejsce i szczelnie zamknął drzwi chłodziarki z krwią na klucz. Chwycił swoją torbę, z której wyciągnął szarą bluzę i włożył ją na siebie.
-Bierzemy twój samochód-przełożył torbę przez ramię.
-Pewnie, że tak-mruknęłam i wybiegłam ze szpitala.
Aiden usiadł na miejscu pasażera. Widziałam, że trochę się denerwuje.
Odpaliłam silnik i dałam gaz do dechy. Już po chwili wbiegliśmy do mojego mieszkania. Alexander leżał ledwie żywy na podłodze. Podniósł ciężko głowę i wyszczerzył kły.
-Posiłki...przybyły-wyjęczał i odwrócił się na plecy.
-Czyli to tak wygląda sławny na całym świcie Dracula...-mruknął Aiden i uklęknął przy Vladzie.
-A...ty...coś...za...-Alexander zakaszlał czarną krwią-jeden?-wytarł ciemną ciecz z ust.
-Pomoc-warknął mój przyjaciel i wyciągnął rękę po moją torbę. Ze swojej wyjął dwie igły i wbił je prosto w żyły Alexandra, który zacisnął zęby i syknął z bólu. Aiden działał bardzo szybko. Założył Draculi wenflony i powoli pompował do niego krew z dwóch worków. Trzeci podłożył mu pod usta.
-Carol, unieś jego głowę-mruknął skupiony na wenflonach.
Uklęknęłam za Alexandrem i podniosłam delikatnie jego głowę. Zaczął łapczywie pić krew z plastikowego worka. Widziałam jak jego skóra powoli wraca do normalnego koloru, a jego oczy robią się rubinowe i błyszczące. Jego mięśnie również zaczęły się budować na nowo. Po pół godzinie krew zniknęła z trzech worków. Pozostałe dwa Aiden włożył do mojej lodówki.
-Nie może wypić wszystkiego na raz-powiedział Aiden wracając z kuchni i wycierając ręce z krwi.-Powinien się pan przespać panie Davenport. Teraz będzie pan trochę osłabiony, ale jutro wszystko wróci do normy.
Alexander wyciągnął rękę do Aidena.
-Alexander-jego ręka trochę się trzęsła.
-Aiden-mój przyjaciel uścisnął rękę Draculi-pół wampir.
-Dziękuję ci...Aiden-szepnął Alexander i zamknął oczy. Aiden przeniósł go na kanapę.
Mój przyjaciel usiadł okrakiem na krześle i oparł głowę o oparcie.
-Gdyby nie ty, to za godzinę by nie żył-spojrzał na Alexandra.-Był za słaby, żeby cokolwiek upolować.
Usiadłam na krześle obok i westchnęłam.
-Ojciec mnie zabije jeśli się dowie-walnęłam czołem o blat stołu.-Znajomość z tobą dopiero miesiąc temu zaczął tolerować, a znamy się prawie od dziecka. Co będzie z pierwszym wampirem?
-Nie dowie się Carol-Aiden złapał mnie za rękę.-Dracula skutecznie potrafi się ukrywać, robił to przez wiele lat.
-Mam nadzieję, że masz rację, Aiden.
-Odkąd tak martwisz się o wampiry?-Aiden uśmiechnął się pokazując białe, jeszcze nie schowane kły.
-Nie mam pojęcia-westchnęłam i spojrzałam na Alexandra.-Po prostu coś mnie w nim...zaciekawiło.
Aiden mruknął tylko pod nosem i poszedł węszyć w szafkach za ciastkami.
YOU ARE READING
Dziewczyna Draculi
VampireMiłość, która z góry jest skazana na porażkę. Uczucie, które nie ma prawa istnieć. Niebezpieczna bliskość, która grozi śmiercią. Jestem Caroline, a to moja historia.