Luke: Hope...!
Luke: Byłem dzisiaj w spożywczym na zakupach.
Luke: Stałem przy kalafiorach...
Luke: I miałem nieodparte wrażenie, że cię widzę.
Me: Oh...
Luke: Twoje długie, proste, brązowe włosy sięgały ci do talii, miałaś na sobie sukienkę w kwiatki, która podkreślała twoja drobną budowę ciała, słodki uśmiech i błyszczyk na ustach.
Luke: Wyglądałaś tak uroczo!
Luke: Chciałem podejść do ciebie i się przedstawić, przywitać ale...
Luke: Stchórzyłem.
Luke: Czułem się onieśmielony.
Me: Rozczaruje cię, to nie byłam ja.
Me: Nie ruszyłam się jeszcze z domu dzisiaj.
Me: Hm, wszyscy faceci są tacy schematyczni.
Me: Liczy się dla was tylko to co na zewnątrz.
Me: Wzrokowcy.
Luke: Ktoś tu ma dzisiaj gorszy dzień...
Luke: Tak, akurat u ciebie liczy się dla mnie tylko to co na zewnątrz, biorąc pod uwagę to, że wymianiamy smsy, a ja nie mam pojęcia jak wyglądasz :)
Luke: Mam nadzieję, że wyczułaś sarkazm.
Me: Dlatego wolisz stworzyć wyidealizowaną Hope.
Luke: Więc wyślij mi swoje zdjęcie, żebym nie musiał tego robić.
Me: Po tym jak opisałeś mi 'idealną wersję mnie?'
Me: Zapomnij.
---
uuu, pierwsza sprzeczka? kto waszym zdaniem ma racje? piszcie:)