Zapowiadała się długa noc, którą będę musiała przetrwać ale całe szczęście jest przy mnie Michael. Gdyby nie on to nigdy bym z tego gówna nie wyszła, w sumie to dalej w tym siedzę, jednak jest już lepiej, o wiele lepiej i to wszystko dzięki niemu.
Obudziłam się wtulona w niego, zdziwiłam się, że dalej obok mnie leżał bo byłam tak spocona jak nigdy. Śniły mi się koszmary i wiem, że próbował mnie uspokoić, widać to po jego twarzy. Jest zmartwiony i zaniepokojony, prawdopodobnie przeze mnie teraz je ma. Wytarłam krople potu z jego czoła i starałam się go obudzić, co nie trwało długo. Gdy tylko mnie zobaczył od razu się ucieszył i przytulił z całej siły jaką posiada. Był przerażony.
- Jak dobrze cię widzieć, nawet nie wiesz co w nocy robiłaś. - Ucałował mnie w nos po czym spojrzał w me oczy. - Dostałaś drgawek i krzyczałaś aby odszedł, aby przestał. Nawet ciocia przyszła i pomagała mi cię uspokoić, dopiero puszczenie Chopina dało efekt. - Zaśmiał się i wstał z łóżka tylko po to aby pójść do kuchni i przynieść mi szklankę zimnej wody, również wziął jedną dla siebie.
Kiedy wyszedł z pokoju postanowiłam się przebrać oraz opanować brwi, które wywijają się na różne strony. Zeszłam na dół aby przygotować śniadanie dla nas, jednak złośliwy kuzyn mnie wyprzedził, posłałam mu mordercze spojrzenie, a ten do mnie podszedł i obsypał mąką. Myślałam, że go duszę i już go prawie miałam, ponieważ uciekał przede mną, ale niespodziewanie się zatrzymał, a ja wpadłam na niego i upadłam na ziemię.
- O Luke! Nareszcie wpadłeś. - Spojrzałam na Michael'a i już chciałam coś powiedzieć, jednak on jak zawsze mnie w tym wyprzedza. - Zaprosiłem Luke'a na śniadanie, ciocia i wujek się zgodzili, a ty nie masz nic do gadania. - Oboje się zaśmiali, a mnie zastanawiało to czemu nawet nie zapukał, a no tak, w dzisiejszych czasach się pisze wiadomości.
A ten chłopak znowu w kapturze.
Usiedliśmy przy stole w salonie, a Michael przynosił jedzenie krzycząc, że nie potrzebuje pomocy. Było niezręcznie i miałam straszną ochotę ściągnąć mu ten kaptur z głowy, na co długo czekać nie musiałam bo sam go ściągnął.
- Widziałem, że cię to irytuje. - Właśnie teraz ktoś powinien zbierać moją szczękę z podłogi, nigdy nie widziałam tak polakierowanych włosów. Musiałabym użyć młotka aby chociaż trochę się one poruszyły. - To sprawka mojej mamy, nienawidzę tego dlatego noszę kaptur. - Ponownie się do mnie odezwał, nic nie mówiąc złapałam go za rękę i wstałam.
- Chodź, pozbędziemy się tego czegoś. - Ruszyłam w stronę łazienki, a Luke podreptał za mną. Kiedy Michael nas zobaczył razem nie mógł w to uwierzyć, prawie upuścił miskę z ryżem.
W łazience zrobiło się strasznie niezręcznie, jednak w głowie miałam za cel pozbyć się tony lakieru z jego włosów. Odkręciłam wodę i przełączyłam na słuchawkę od prysznica po czym kazałam mu się pochylić nad wanną. Spojrzał na mnie zażenowany ale wykonał moje polecenie, więc zaczęłam moczyć jego włosy. Musiałam się z tym męczyć dwie minuty, po których zakręciłam wodę i sięgnęłam po szampon przeciwlupiezowy, bo mocniejszy, i zaczęłam myć mu głowę. Chłopak niespodziewanie się wyprostował przez co trudniej było mi dosięgnąć do jego głowy.
- Mogę to sam zrobić. - Spojrzał na mnie ale pokiwałam przecząco głową.
- Jak zaczęłam to skończę i nie ma nie, a teraz zniż się trochę bo jesteś za wysoki. - Wykonał moje polecenie przez co byłam z nim twarzą w twarz. Zapewne każda dziewczyna w takiej sytuacji byłaby podniecona przez jego piękne niebieskie oczy, jednak nie ja. Byłam cały czas skupiona na usunięciu całego lakieru niż wzdychaniu do niego, a on zresztą też nie wykazywał jakiegokolwiek zainteresowania moją osobom. Szorowałam mu je chyba z pięć minut aż nie poczułam bólu w nogach i rękach.
- Pochyl się, muszę to spłukać. - Sięgnęłam po słuchawkę i ponownie odkręciłam wodę, a on wykonał to o co go poprosiłam, a dokładniej co kazałam mu zrobić. Teraz jego włosy były miękkie i bardzo miłe w dotyku, miałam ochotę ciągle je dotykać ale jeszcze by mnie za jakąś wariatke uznał.
- Długo jeszcze? - Kiedy się zapytał byłam już gotowa zakręcić wodę, jednak pozwoliłam sobie trochę go podenerwować i przytrzymać dłużej.
- Minutka i gotowe. - Lekko ochlapałam mu twarz wodą na co się wkurzył i zaczął narzekać. Musiałam wysłuchiwać, że on tego nie lubi, że teraz jest mokry, że ochlapałam mu jego koszulke i bluzę. No gorzej niż baba. Aby przestać go słuchać zakręciłam wodę i odstawiłam słuchawkę na swoje miejsce. Podeszłam do szafki po duży, miękki ręcznik i podałam mu aby wytarł włosy.
- "Jak zaczęłam to skończę i nie ma nie". - Zniżył się przez co ponownie byliśmy twarzą w twarzy.
- Leń. - Rozłożyłam ręcznik i zażuciłam mu go na głowę. Teraz nie widziałam jego brzydkiego zarostu i głupiego uśmiechu, który zaczął mnie irytować. Nie lubiłam jak ktoś sobie ze mnie żartuje, teraz to ja narzekałam, super. Zaczęłam suszyć mu włosy aby z nich się tak nie lało, oczywiście był cały mokry, więc Michael będzie musiał pożyczyć mu jakąś bluzę.
Zeszliśmy na dół gdzie Michael już na nas czekał. Nawet jeść nie zaczął co było do niego kompletnie nie podobne. Coś musiało tu być na rzeczy, coś bardzo złego.
- Witam moje gołąbeczki, jak się myło główkę? - Zażartował z nas, tym razem mu nie odpuszczę.
- Oj mój kochany kuzynku, kuzynek chyba nie chcę aby twój przyjaciel dowiedział się o pewnych zdjęciach. - Jego mina kiedy to usłyszał była bezcenna i do końca życia jej nie zapomnę.
- Możemy już jeść? - Szybko zmienił temat, a my usiedliśmy przy stole. Jajecznica, ryż, świeże bułki, ser, szynki, pomidory, ogórki, sałata, a nawet jego chleb, który sam wczoraj upiekł kiedy brałam prysznic. Michael to mistrz w kuchni, powinien iść do master chef'a z jajecznicą z ryżem bo to niebo w gębie. Będzie mi go brakować jak wróci do Sydney.
Miłego czytania :)