Rozdział 10

3.8K 188 3
                                    

Przed klubem jest tłoczno i głośno, a ja od piętnastu minut zastanawiam się czy, rzeczywiście był to dobry pomysł. Za namową Diany ubrałam się w czarną sukienkę z długim rękawem sięgającą do połowy uda, a pod nią założyłam białą koszule i czarne szpilki. Włosy upięłam w luźnego i dość niezdarnego koka, a dwa pojedyncze pasma okalały moją twarz.

Weź się w garść dziewczyno ! Za późno na użalanie się nad sobą. Idź i pokaż, że umiesz się bawić. Stanęłam w kolejce, która z minuty na minutę robiła się większa, więc zanim znalazłam się w środku minęło z półgodziny.

W środku było gorąco, a w powietrzu unosił się się słodki zapach piwa. Tego typu imprezy nie są do końca w moim stylu, ale nie mogę się tak po prostu wycofać. Może nie będzie, aż tak źle. Przynajmniej opowiem Dianie jak było. Myśl o przyjaciółce przepędziła wszystkie wątpliwości dotyczące tej imprezy... raz się żyje – mówię sobie w duchu. Z zamyślenia wyrwał mnie chłopak, który ciągnął mnie w głąb parkietu. Zdezorientowana stałam w miejscu, ale szybko dałam ponieść się atmosferze i pozytywnej zabawie.

Kiedy jednak piosenka się skończyła, zadowolona i zmęczona postanowiłam pójść do baru, aby ugasić pragnienie. Stanęłam w kolejce i coś nakazało mi się odwrócić, jakby jakiś prąd przeszedł mnie i moim oczom ukazał się Nathan. Siedział w czarnych spodniach i szarej bluzce na ramiączka,a włosy miał w nieładzie. Pił drinka. Postanowiłam, że do niego podejdę. Ale się zaskoczy, kiedy mnie zobaczy. Kiedy do niego podeszłam nawet nie zauważył, że stoję tuż za nim, więc zamierzałam się przywitać :

-Hej Nathan ! - krzyknęłam, ponieważ muzyka była wyjątkowo głośna. Odwrócił się w moją stronę, ale, kiedy mnie ujrzał wyglądał na, zdezorientowanego ?, przestraszonego ? Trudno było powiedzieć.

Już miał mi odpowiedzieć, kiedy u jego boku pojawiło się trzech chłopaków i dwie dziewczyny. Jedna z nich siedziała mu wczoraj na kolanach. Wszyscy patrzyli się to na mnie to na Nathana. Pierwsza dziewczyna zabrała głos :

-Hej Nathan – pochyliła się i ucałowała go w policzek, on zdawał się nieporuszony, bo wzrok miał utkwiony we mnie – Wy się znacie ? - zapytała. Chciałam jej odpowiedzieć, kiedy w słowo wszedł mi Nat.

-Co ? Nie znam jej. Pierwszy raz ją widzę.

To było ponad moje siły. Jak on mógł ! Skoro się mnie wstydzi mógł mi to od razu powiedzieć, a nie robić ze mnie idiotkę przy wszystkich. Jednak nie postanowiłam pognębiać się jeszcze bardziej, więc jedyne co zdołałam powiedzieć to :

-Przepraszam. Pomyliłam cię z kimś innym. - wykrztusiłam z trudem powstrzymywałam łzy.

-Uuu... ktoś wypił stanowczo za dużo i ma omamy – powiedziała dziewczyna z trudem powstrzymywała śmiech z jej koleżanką.

-Daj spokój, Saro. Dziewczyny ona tylko się pomyliła. Nic się nie stało. - powiedział do mnie. W jego oczach było widać ból. Niech cierpi ma za swoje ! - Niepotrzebnie robisz z tego aferę, Saro. - Sara, więc ta wiedźma ma imię. Używam wszystkich sił, aby nie wybuchnąć przed wszystkimi.

Postanowiłam pozbierać resztkę swojej godności i wyjść. Nie spojrzałam już więcej w stronę Nathana. Podeszłam do baru wypiłam drinka i wyszłam z klubu. Otuliło mnie zimne powietrze Vancouver.

Musze się przejść i ochłonąć. Może ten ból się zmniejszy, kiedy się przejdę. Po oznakach płaczu nie było nawet śladu. Byłam stanowczo zbyt zdenerwowana, aby płakać. Teraz potrzebuję chwili spokoju.

Idąc drogą w stronę domu musiałam zwracać szczególną uwagę na dziury. Było ich stanowczo za dużo biorąc pod uwagę, że byłam w szpilkach. Skręciłam w krętą ścieżkę, może dzięki niej będę szybciej w domu. Myślami znów powędrowałam w stronę dzisiejszego wieczoru. Nigdy nie czułam się tak upokorzona i zraniona. On się mnie wyrzekł, taka jest prawda. Co ja sobie wyobrażałam, kiedy zaczęłam z nim chodzić ! Nie jestem dość fajna i odlotowa, aby mógł się pochwalić przed znajomymi.

Nagle z zamyślenia wyrwał mnie szelest dobiegający z krzaku, który stał za mną. Odwróciłam się... i nagle wszystko potoczyło się szybko. Ktoś wyskoczył z krzaków, a ja zszokowana potknęłam się o kamień i straciwszy grunt pod nogami spadłam. Nie wiedziałam co się dzieje. Wiem tylko, że spadałam i zahaczałam przez gałęzie i krzaki, kiedy już przestałam spadać. Byłam taka zdezorientowana i słaba... strasznie słaba. Dopiero po pięciu minutach dotarło do mnie co się stało. Spanikowana zaczęłam krzyczeć :

MAMO ! TATO ! - ale nikt mi nie odpowiedział – NATHAN ! ! !

Ale odpowiedziała mi tylko cisza.


Zaufałam ciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz