"what's the wifi password?"

814 54 8
                                    


-Więc, co o tym myślisz?- Zapytała moja mama szeroko się uśmiechając.- Pomyśleliśmy, żeby nie mówić wam o rodzeństwie, to miała być niespodzianka!

-Niespodzianka?- Zaśmiałam się oschle.- Podarowanie komuś zwierzątka albo bilety na koncert to może być niespodzianka!- Zatrzymałam się na chwilę. Zmarszczyłam brwi i wróciłam twarzą do chłopaka.

"Rodzeństwo."

 Niebieskooki tylko wywrócił oczami i sam spojrzał na schody.

-Ojciec, co tu się właściwie dzieje? Poważnie?- Chłopak odłożył pudełko na ziemię krzyżując ręce. Patrząc się prosto na mnie, jakby chciał zrobić dziurę na przelot przez moją głowę.

-Luke, nie rób problemu tam, gdzie go nie ma. - Powiedział spokojnie Andrew.- Annie zamieszka z nami, a za trzy miesiące będzie twoją siostrą!

-Czy ja mogę zamienić z tobą słówko?- Burknął niezadowolony.

-Nie, nie możesz. Ale mógłbyś pomóc tym pięknym, młodym kobietkom się rozpakować.- Andrew spojrzał w moją stronę.-Wszystko w porządku Anastasia?

-Annie.-Mruknęłam.-To zajmie chwilkę, żeby się przyzwyczaić, ale jakoś to przeżyje. 

Andy zaśmiał się na moje słowa.-Dobrze, więc wy dzieciaki jesteście już wtajemniczeni i myślę, że możemy już zjeść razem kolację. Zrobiłem barbecue!

-Pośpieszcie się, jestem głodna.- Klasnęła w dłonie moja mama i oboje zeszli schodkami na parter zostawiając mnie i Luke'a ponownie samych. 

Zauważyłam, że chłopak cały czas lustruje mnie wzrokiem. Wywracając oczami, złapał wcześniej odłożone pudełko i plecami otworzył drzwi, jak się domyślam, do swojego pokoju. 

-Czekaj!-Zawołałam zanim zniknął z mojego pola widzenia. Nie żebym chciała coś od niego, ale potrzebuję jednej informacji.

Drzwi uchyliły się, a wysoki blondyn stanął w progu mierząc mnie wzrokiem.

-Czego ty chcesz?

-Jakie jest hasło do wifi?

Zignorował mnie, obdarzając piorunującym spojrzeniem i z trzaskiem zamykając drzwi.



Po dwóch, swoją drogą, długich godzinach rozpakowywania, słuchania flirtów mojej mamy i Andy'ego i byciu co chwila trząsaną ramieniem, przez oczywiście, Luke'a udało nam się skończyć. 

-I co myślisz Anastasia? Jak jest?

Jest coś około 21, a my dopiero teraz możemy usiąść do kolacji. Odgarnęłam kosmyk moich włosów za ucho podnosząc się z krzesła. Złapałam swój widelec i wybrałam sobie odpowiedni kawałek mięsa kładąc go na swoim talerzu.  

Mój żołądek był bardzo zadowolony z mojego wyboru, a ja uśmiechnęłam się lekko pod nosem, zanim spojrzałam na Andy'ego.

-To jest naprawdę dobre, gotujesz często? 

-Mógłbym gotować cały czas, ale od czasu kiedy Luke wraca o różnych godzinach, zostaje mi jeść mrożonki.- Zażartował Andrew. Już mi się facet podoba.

Moja mamusia zachciała pożartować i położyła dłoń n a przedramieniu Andrew'a.

-Wiesz kochanie, możesz gotować dla mnie i dla Annie, ona jest zawsze w domu. Prawda cukiereczku?

Wywróciłam oczami

-Ta, jestem.

Za mną, usłyszałam ciche parsknięcie Luke'a. "Co za loser."

Dyskretnie kopnęłam go nogą, dając do zrozumienia, że oczywiście, jest głupi.

-A więc, macie tu basen.- Postanowiłam szybko zmienić temat. Nie muszę słuchać kolejnych docinków blondyna.

-Teraz to też twój basen. Może po jedzeniu pójdziemy popływać?-Zaproponował Andrew.

Pokiwałam głową, 

-Może innym razem, jedyne co chce teraz robić to skończyć rozpakowywanie i iść spać. To był długi dzień.

Moja mama przytaknęła kiwnięciem głowy, zgadzając się z moim zdaniem. Odsunęłam swoje krzesło i złapałam talerz zanim wstałam. Matula szybko zmierzyła mnie wzrokiem i zanim się obejrzałam już zawracała mi dupę.

-Annie, co się stało?

Zmarszczyłam brwi wstając od stołu, zakładając kosmyk włosów za ucho. 

-Nic mamo, skończyłam.

-Dobrze, a co powinnaś powiedzieć?- Drążyła temat dalej. Czy ta kobieta, moja kochana rodzicielka, może być bardziej opiekuńcza?

-Czy mogę odejść już od stołu?- powiedziałam podirytowana

-Tak kochanie, teraz możesz.- Uśmiechnęła się.- Tylko się pośpiesz, żebyś nie siedziała za długo.

Podziękowałam Andy' emu za kolacje, udając się po schodach do, jak mniemam, mojego pokoju. Usłyszałam za plecami "Czy ja również mogę odejść od stołu" ironicznie wypowiedziane, przez nikogo innego jak Luke'a. Zanim się spostrzegłam stał za moimi plecami. 

"-Oczywiście cukiereczku, nie zapomnij umyć ząbków przed spaniem."

Zirytowałam się, po tym co usłyszałam z jego ust i kiedy upewniłam się, że rodzicie nas nie widzą odwróciłam się do niego.

-Słuchaj, możesz się nabijać ze mnie, ale moją mamę zostaw w spokoju.

-Wyluzuj niunia.

-Naprawdę starasz się być jak najbardziej denerwujący?

-Tak, właśnie.- Zaśmiał się szeroko ukazując dołeczki ale kiedy już miał coś mówić jego telefon zadzwonił.- Cal, poczekaj sekundkę.- Zmierzył mnie wzrokiem udając się do swojego pokoju po raz kolejny zostawiając mnie samą w korytarzu. 

Wróciłam do swojego pokoju, aby dokończyć rozpakowywanie kolejnych pudełek. 






the stepbrother // luke hemmings PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz