Harry's POV
-Chłopaki mamy zadanie do wykonania...
-Malik mów co się dzieje! -jestem taki wściekły, dopiero co odnalazłem Lucy, a już musimy przygotowywać się do akcji.
-Mamy do czynienia z potężnym gangiem w stanie Californii.. - zaczął spokojnym tonem.
-Cholera! - krzyknąłem przewracając stół na bok, przy którym siedzieliśmy. - czy to są Purps? - z obrzydzeniem wymówiłem tę nazwę.
Zayn przytaknął na co zacząłem się kręcić w kółko przywracając wszystko co napotkałem na swojej drodze, zapłacą za wszystko co zrobili mojej rodzinie. ZA WSZYSTKO.
-Styles uspokój się chyba nie chcemy nikogo rannego! - krzyknął Louis, a ja przytaknąłem i natychmiast się uspokoiłem
-Musimy się wszystkiego dowiedzieć o nich, nazwiska, towary, przewozy, adres zamieszkania, wszelkie kontakty czy powiązania i co jest ich słabością. - wymieniliśmy jeszcze parę zdań i wróciliśmy na górę, ale zorientowałem się, że dziewczyny już nie ma.
-Laseczki zamawiamy pizzę? - Niall zaproponował.
-Za to odstrzeliłbym Ci łeb, jasne zamawiaj. My włączymy jakiś film. - mówi Lou.
-Przecież wiem, że byś tego nie zrobił. - odpowiedział blondyn posyłając Tommo buziaka.
Lucy's POV
Kiedy chłopaki poszli do jakiegoś pokoju, ja natychmiast wyszłam z domu, nie chciałam tam zostawać źle się czułam w ich towarzystwie, ale przy Harrym było okej.
Kiedy wyszłam z posiadłości, zrobiłam zdjęcie domu i zapisałam adres tak na wszelki wypadek.
Bardzo dobrze znałam ta okolice, więc wiedziałam jak wrócić do domu. Szłam do końca tej uliczki, skręciłam w lewo w stronę parku i trochę zwolniłam. Szłam spokojnie po parku, wyciągnęłam swojego IPhone, była 1p.m.,napisałam mamie, że będę po 3p.m., więc przeszłam przez park. Na rogu mojej ulicy i parku znajdował się sklep.
-Dzie...Cześć Jaks, jak tam? - machnęłam Jacksonowi, który dzisiaj obsługiwał kasę i postawiłam przed nim browara z paczką kwaśnych żelek.
Jackson to mój kolega z klasy często rozmawiamy i wgl, zachowujemy się jak rodzeństwo.
-Na szczęście mały ruch dziś jest i mogę sobie spokojnie odpocząć, z tym także idzie ze o 5p.m. kończę zmianę. A u ciebie? Widzę, że humor Ci dopisuje. - uśmiechnął się do mnie szczerze, kasując moje rzeczy.
-To prawda, dziś spotkałam Harrego, nareszcie, tak mi go brakowało. - zapłaciłam jemu, miałam już wychodzić że sklepu kiedy wpadł mi świetny pomysł do głowy. - Wyjdziemy dziś na imprezę?
-O MATKO!! Jasne po 6p.m. Bądź gotowa przyjdę po Ciebie. - zaskoczony moja decyzją odpowiedział spokojnie, przynajmniej próbował na co się zaśmiałam.
-Okey, do zobaczenia. - pożegnałam się i wróciłam do domu było jakiś kwadrans przed 3p.m.
Weszłam do domu, buty zajęłam i postawiłam w przedpokoju, z kuchni wydobywały się cudowne zapachy.-Cześć córciu. -Przywitała mnie mama
-No hej. - Odpowiedziałam jej - Mamo, idę dziś z Jacksem na imprezę dobrze?
-Ok, ale przyjdź jutro, chociaż na 11a.m., moja siostra przyjedzie zostanie u nas na całe wakacje z córką. Chyba pamiętasz ją?
-Dobrze, taa pamiętam Katie? Ale serio na całe wakacje? Przecież w poniedziałek jest koniec roku szkolnego, a jutro jest niedziela.