5

101 9 4
                                    

Na górze możecie zobaczyć Ludmile!

Wyciągnęłam telefon z kieszeni jeans'ówn, kiedy Ludmila brała prysznic.

Ja: Ubierz kremową koszulę, to ważne.

Eduardo: Obciach...

Ja: Miłość jest ślepa...

Po wymienieniu z Eduardo kilka wiadomości prywatnych oraz rozmów twarzą w twarz, stwierdziłam iż jest to fajny młody mężczyzna, który chce korzystać z życia oraz nie przepada za garniturami. Moja teoria o tym, że to okropny sztywniak została obalona kiedy po lekkim buszowaniu w jego sypialni znalazłam deskorolkę oraz mnóstwo czapek Beanie. Skończyłam rozmyślać o Eduardo, ponieważ z łazienki wyszła świeżo wykąpana Mila susząc swoje włosy ręcznikiem. Potem, zamiast ręcznika przerzuciła się na suszarkę. Jej włosy były krótkie i co najważniejsze - było ich mało, więc układanie zajęło nam zaledwie piętnaście minut.

- Przecież nie mam sukienki - przypomniała mi dwudziesty raz w ciągu godziny, w której wymodelowałam jej włosy i zrobiłam lekko, nie rażący makijaż.

- Dam ci coś mojego - dziewczyna uśmiechnęła się. Nosiłyśmy te same rozmiary tylko ja miałam większe piersi od swojej przyjaciółki, jednak to byłby nasz jedyny i najmniejszy problem.

- A buty?

- Mam jedne twoje buty, tylko nie wiem czy będą pasowac. Okej, zostań a ja wszystko przyniosę - rozkazałam jej. Utrwalacz nie wsiąkł wystarczająco we włosy i bałam się, że znowu zaczną się prostować, a na prawdę długo kombinowałam jak zrobić te lekkie fale. Skierowałam się do mojej garderoby, z której wyjęłam jedną sukienkę, która byłaby odpowiednia na taką okazję. Czerwona góra, bez dekoltu i jakich kolwiek rękawów, kremowy dół, po bokach oraz z tyłu dłuższy natomiast z przodu krótszy. Cała sukienka sięgała prawie do kostek, i wyglądała zjawiskowo. Buty okazały się być kremowo koronkowe więc wpasowywały się idealnie.

- Czuję się okropnie - mruknęła kiedy zasunęłam złoty zamek błyskawiczny znajdujący się na tyle sukienki. Ludmila zawsze preferowała luźne ubrania, w których tonęła a sukienki zakładała tylko krótkie i kuse.

- Ale wyglądasz zjawiskowo - odwróciłyśmy się obie w kierunku drzwi. Stał w nich Eduardo w czarnym garniturze z obiecaną kremową koszulą.

- Dziękuje - powiedziała z grzeczności, jednak byłam pewna, że w jej głowie świta pomysł odmówienia i ucieczki niczym Kopciuszek.

- Lećcie - rozkazałam widząc jak bardzo są zawstydzeni.

- Będziemy bardzo późno - zapewnił Eduardo a Ludmila posłała mu zabójcze spojrzenie.

- Albo bardzo wcześnie - warknęła po czym wyminęła bruneta.

- Przekona się do ciebie, zobaczysz - stwierdziłam po czym zamknęłam za nimi dom i wróciłam do salonu aby rozkoszować się lodami oraz przesłodkimi oraz dramatycznymi filmami, które (jak mniemam) doprowadzą mnie do rozsypki.

Nie za bardzo pamiętam jak znalazłam się w łóżku, w swojej piżamie okryta kołdrą. Chyba zasnęłam na kanapie ale tego też nie byłam pewna, bo pisałam z kimś przez dłuższą chwilę i chyba odpłynęłam nad telefonem, a nie było wtedy nawet 23! Przejrzałam telefon aby sprawdzić z kim i o czym pisałam, przerażała mnie myśl jak wielką idiotkę mogłam z siebie zrobić. Kiedy jestem śpiąca - nie jestem sobą.

Ja: Cześć

Domino's: W czym możemy pomóc?

Miałam ochotę zapaść się pod ziemię! Pisałam z kimś pracującym w pizzeri, robiąc tym samym z siebie okropną idiotkę.

Ja: Możesz ze mną pogadać </3

Domino's: A czy nie chciałaby Pani zamówić pizzy?

Domino's: Na poprawę humoru :)

Ja: Pierwsze primo: skąd wiesz, że jestem dziewczyną? Drugie primo: zjesz ją ze mną?

Domino's: Jasne!

Domino's: Co robisz jutro o 19?

Ja: Wiele rzeczy.

Ja: Jednakże po rozważeniu wszystkich za i przeciw POZYTYWNIE rozpatrzyłam twoje podanie o spotkanie

Domino's: Wyslę do ciebie wiadomość z prywatnego numeru i usunę te stąd, miałbym niezłe problemy

Ja: Czekam książe

Reszty wiadomości nie było. Spodziewałam się jakiś informacji, czegoś o nim, o tym gdzie mieliśmy się spotkać. Jedyne co zobaczyłam to to, że rozmawialiśmy ze sobą prawie godzine i zapewne tam wszystko uzgodniliśmy. Jedna wiadomość, którą otrzymałam od niego z jego prywatnego numeru była ta:

Richard: W takim razie dobranoc, Leah.

Ciekawe co jeszcze mu o sobie powiedziałam. Wiedziałam przynajmniej jak miał na imię i o której mieliśmy się spotkac. Wystarczyło zrobić z siebie idiotkę i dopytać o miejse spotkania.

Ja: Hej, mógłbyś mi przypomnieć miejsce spotkania Richard?

Richard: W zasadzie do mam na imię Ronald a umówilismy sie do Starbucks'a przy Big Ben'ie.

Ja: Przepraszam! Rozmawialiśmy kiedy byłam śpiący i nie pamiętam kompletnie nic z naszej rozmowy. Poniżające lekko.

Szybko zmieniłam nieznajomemu/znajomemu nazwę na tę odpowiednią.

Ronald: Każdemu sie zdarza, jak mniemam całej reszty również nie pamiętasz?

Ja: To nie jest śmieszne. Wstyd się przyznać no ale niestety tak jest, nie pamiętam niczego.

Ronald: W takim razie na prawdę musimy się spotkac!

Roland: Aha, gdybyś była aż tak przerażona tym, z kim się spotkałaś, to mam dla ciebie dobrą wiadomość. Mam 25 lat i nie jestem starym zboczeńcem.

Uśmiechnęłam się na jego zapewniania. Mimo, że go nie znałam mogłam stwierdzić, iż był wyluzowany i być może potrafilibyśmy odnaleźć wspólny język. Ja za to mogłam stwierdzić iż to ja sama się przebrałam, co spowodowało u mnie falę spokoju, odetchnęłam dlatego z ulgą.

Ja: Cóż, w takim razie muszę ci napisać iż ja mam 23 lata i najwyższa pora abyś zaczął się bać ponieważ w czerwcu kończę pedagogię i LUBIĘ DZIECI.

Roland: Zapewne przeraziłbym się ale nie po tym co wczoraj od ciebie usłyszałem.

Ja: *przybija sobie facepalm'a*

Roland: Pizza wzywa, żegnaj Leah.

Ja: Żegnaj ROLANDZIE.

Roland: Nigdy. Więcej.

Ja: Zgadzam. Się.

Odłożyłam telefon wcześniej sprawdzając, która godzina. Cholera, na prawdę już prawie 14? CHOLERA! JUŻ PRAWIE 14!

Od autora:

Ostatnie 10 słów tak bardzo opisuje mnie, kiedy wstaje do szkoły. A przynajmniej chcę wstać ale moje łóżko nagle wydaje się być jak całodobowy i darmowy sklep z czekoladą, a ja kocham czekoladę.

Dodaje już dzisiaj bo mam okropnie dużo nauki, a ferie zaczynam dopiero od następnego tygodnia :(

[09.02.2016]

tutorial Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz