Rozdział XXI

190 17 11
                                    

Planowaliśmy wyjechać w piątek od razu po wykładach. Każdy spakował swoje rzeczy do bagażnika i mogliśmy ruszać. Ustaliliśmy, że w trakcie jazdy będziemy zmieniać kierowcę co około 2 godziny. Jako pierwszy za kierownicą usiadł Matthew, na miejscu pasażera usiadła Martha a ja siedziałam z tyłu pomiędzy Dylanem a Nashem. Przez cały czas śmialiśmy się z żartów kierowcy i razem śpiewaliśmy piosenki lecące w radiu. Ja kierowałam jako ostatnia i ku mojemu zaskoczeniu ciężko było mi się odnaleźć w centrum miasta. Nie sądziłam że przez kilka miesięcy zapomnę drogę. Na jednym ze skrzyżowań skręciłam w prawo

-Um Van gdzie ty jedziesz? - zapytał Dylan

-No w stronę domu Lisy - odpowiedziałam a on się zaśmiał i kazał mi zawrócić

-Do Lisy skręca się w lewo - powiedział i znów się uśmiechnął

Odnalazłam drogę i po dwudziestu minutach wjechałam na podjazd. Wszyscy wyszliśmy a z domu wyleciała moja siostra i zamknęła mnie w żelaznym uścisku a potem zaczęła się ze mnie śmiać, ponieważ rzeczywiście zgubiłam drogę. W końcu każdy z nas był w swoich pokojach. Ja byłam razem z Marthą w mojej starej sypialni, Matt i Nash zajęli pokój gościnny A Dylan powiedział, że będzie nocować u siebie w domu i tak też zrobił. Martha nieśmiało spytała się mnie czy możemy się wymienić, ona będzie spać z Matthew a ja z Nashem. Oczywiście zgodziłam się a ona się uśmiechneła i zaniosła bagaże do pokoju obok. Poszłam się jeszcze przywitać z państwem Sprayberry i Ellery i razem postanowiliśmy pójść nad ocean. Rozłożyłam koc w odległości kilkunastu metrów od tafli wody i położyłam się na nim zakładając na oczy okulary przeciwsłoneczne i zostając w stroju kąpielowym. Spokój miałam przez około godzinę gdy poczułam jak ktoś ponownie podnosi mnie w stylu panny młodej. Szybko zrzuciłam okulary i spojrzałam w błękitne tęczówki Dylana

-Co ty robisz?

-Czas w końcu nauczyć się pływać - powiedział i zaczął iść w stronę wody a ja zaczęłam bić go w klatkę piersiową i mówić żeby przestał ale on sobie nic z tego nie robił. Zatrzymał się dopiero gdy był już w wodzie i postawił mnie. Poziom wody sięgał mi powyżej pasa i zaczęłam się bać więc i tak wyskoczyłam na chłopaka na co on się zaśmiał i znów mnie postawił

-Nie wywiniesz się Griffin

-No dobra - powiedziałam obrażona i założyłam ręce na piersi. W wodzie spędziliśmy dobre kilka godzin. Przez pierwszą ciągle się stawiałam i nie chciałam nic robić ale w końcu mi się to znudziło. Skończyło się na tym, że zaufałam Dylanowi i poszliśmy trochę głębiej. Idąc tak nadepnęłam na coś ostrego, chyba jakiś kamień czy muszle i głośno syknęłam z bólu i poprosiłam żebyśmy wrócili. Gdy byłam na brzegu dopiero odważyłam się spojrzeć na moją stopę. Dość głęboko wbił mi się kawałek bardzo ostrej muszli. Krew już dawno zaczęła lecieć a ja nie mogłam ruszyć nogą. Spanikowani całą sytuacją przyjaciele w końcu zadzwonili po pogotowie. Karetka zabrała mnie do szpitala biorąc że sobą jeszcze Dylana.

*Dylan*

Siedziałem w poczekalni dobrą godzinę czekając aż lekarz skończy badanie i powie mi o wszystkim. Po upływie dziesięciu minut z sali wyszedł mężczyzna w białym kitlu więc podeszłem do niego

-Dzień dobry wie Pan może co z Vanessą Griffin?

-Pan z rodziny? - zapytał a ja postanowiłem skłamać

-Jestem jej bratem - powiedziałem a lekarz zaprosił mnie gestem ręki do swojego gabinetu. Usiadłem na szarym krześle naprzeciw biurka

-Pana siostra śpi, ponieważ dostała dużo leków. No cóż stopa była mocno zraniona, wątpię żeby mogła na niej ustać przez najbliższy czas- przytaknąłem głową a mężczyzna kontynuował - Jest jeszcze jedna sprawa - podrapał się nerwowo po karku - To powinienem powiedzieć jej rodzicom ale z tego co wiem jej rodzice nie żyją. Więc - zrobił przerwę żeby zrobić głęboki wdech - Podczas zszywania rany coś mi podpowiadało żeby zrobić badanie krwi i wyniki potwierdziły moje obawy. Vanessa ma białaczkę - dokończył i w tym momencie moje serce pękło. Zakryłem usta ręką i momentalnie zaszkliły mi się oczy. To nie może być prawda

-Ona wie? - zapytałem

-Nie, jeszcze nie. Nie chciałem jej martwić, niech odpoczywa. Najlepiej gdyby dowiedziała się tego od kogoś bliskiego - uśmiechnął się słabo

-Przeżyje? - zapytałem prosto z mostu

-Dosyć późno zdiagnozowano u niej tą chorobę... Ale dziewczyna jest silna i jeśli będzie walczyć może się udać - no właśnie może. Podziękowałem i wyszedłem za drzwi wcześniej pytając w jakiej sali leży Van i tam się udałem

Usiadłem obok i zacząłem myśleć. Taka wesoła, pełna energii do życia dziewczyna ma białaczkę. Nie ma stu procentowej pewności że na pewno przeżyje co nie daje mu spokoju. Nie wiem co bym zrobił jakby znów odeszła

-Nie chcę cię stracić - wyszeptałem łapiąc ją za rękę

-Dlaczego miałbyś? - zapytał głos zza moich pleców

just tell me ➼ dylan sprayberry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz