Gdyby nie tamten jeden wieczór.
Gdyby nie tamta jedna dziewczyna.
Nasza historia byłaby piękna.
To był nawet chłodny letni wieczór. Szedłem pustą ulicą, kiedy zobaczyłem jak ktoś szarpie jakąś dziewczynę. Puściłem zakupy, które trzymałem w obu dłoniach i pobiegłem, aby jej pomóc.
Głupie, czyż nie?
Napastnik uciekł, a przede mną była zapłakana nieznajoma. Przykucnąłem przy niej i zatroskany spojrzałem na jej ranę na ręce, którą zrobiła sobie upadając. Była niewielka. Lekkie draśnięcie, które równie dobrze można by sobie zrobić przygotowując śniadanie.
- Nie płacz. - Cicho powiedziałem pomagając jej wstać. Zamiast tego zaczęła krztusić się łzami i szlochać. - Wszystko będzie dobrze.
Bo tak miało być.
- Wystarczy, że powiesz mi swoje imię, a ci pomogę.
- Kim Sung Eun.
Teraz przeklinam w myślach tamten moment.
- Dobrze, więc Eun. Już nie płacz. Szkoda czasu na płacz.
Bo przecież tak długo jak jesteśmy razem możemy się uśmiechać.
~*~
- Dobrze, w takim razie powiedz. Co ci przyszło do głowy, aby pomagać kompletnie obcej osobie?
- Byłem miękki, a ona płakała. Potrzebowałem wsparcia, a ona mogła mi je dać. Byłem jaki byłem i miałem ludzkie potrzeby. Nie osądzajcie mnie. Wcale nie jestem chory.
- Nie mówimy ci, że jesteś chory. Próbujemy ci pomóc. Weź proszę te tabletki i nie denerwuj się.
- Nie chcę... Ja nie chcę! - Chłopak wstał z miejsca i przewrócił stolik. - Oni wszyscy... Oni wszyscy do cholery nie żyją! Nie jestem chory! Nie jestem, rozumiesz? Proszę, pomóż mi... Ja tylko... Ja tylko chcę, aby tamten dzień nigdy nie nadszedł.
- Spokojnie. Chcemy dobrze. Przyjmij ten gest.
- Nie chcę żadnej pieprzonej pomocy! - Kłócił się sam ze sobą w głowie.
- Potrzebne wsparcie, pacjent wymyka się spod kontroli. - Kobieta powiedziała do głośnika swojego telefonu.
- Czemu pani mi to robi? Czemu nie pozwolicie mi ich spotkać? Dajcie mi do cholery spokój!
Mężczyźni w białych kitlach wyprowadzili z sali chorego.
~*~
- Eun. Eun, obudź się. - Potargałem jej ciemne włosy. - Musisz kogoś poznać.
- Kogo? - Przetarła oczy i usiadła na czerwonej sofie.
- Moich przyjaciół. - Cała szóstka uśmiechała się do niej przyjaźnie.
- Spędźmy razem dobrze czas.
Kto by pomyślał, że to błąd?
Kto by pomyślał, że nie wyniknie z tego nic dobrego?
Ja tylko chciałem kogoś pokochać...
~*~
- Pacjent jest już spokojny. Wróćmy do przesłuchań. - Dwoje ludzi przekroczyło próg szklanych drzwi.
- Bądź grzeczny. Porozmawiajmy. Co było dalej? Zabrałeś ją do siebie?
- Tak. Spała na czerwonej sofie w salonie. Jej czarne włosy zawsze był rozproszone we wszystkie strony, a ciemne oczy patrzyły na mnie. Miała w nich takie iskry. Były piękne. Kochałem, kiedy kierowała wzrok w moją stronę.
CZYTASZ
I only want to be happy
FanfictionGdyby nie tamten jeden wieczór. Gdyby nie tamta jedna dziewczyna. Nasza historia byłaby piękna. Oparte na "I need u" i prologu.