- Kochałeś swoich przyjaciół, prawda?
- Oczywiście, że tak. Ją też później kochałem, ale nieco inaczej. Teraz jestem zdania, że ona był po prostu szalona. Czuję, jakby ona wiedziała, że tak się wszystko potoczy.
- To raczej niemożliwe, Jin.
- Właśnie wiem, dlatego jestem coraz bliżej zdania, że sam też oszalałem.
- Nie mów tak - spoważniała. - Nikt nie ma prawa ci tak mówić. To oni wszyscy są przeciwko nam.
- Tak myślisz?
- Tak myślę.
~*~
Minął tydzień od jego ostatniej próby samobójczej, której się nie podjął. Mógł wyjść ze szpitala na kilka dni, aby pożegnać się z wolnością. Mimo, że on sam twierdził, że nie zabił Kim Seung Eun, naprawdę był mordercą. Czy dożywocie w więzieniu z odziałem szpitala psychiatrycznego było dla niego odpowiednim miejsce? Dla wielu osób - tak. Wszedł do swojego mieszkania, z którym wiązało się tyle wspomnień. Wszystkie dni spędzone z Eun i jego przyjaciółmi. Kłótnia pomiędzy nim a najmłodszym. Bójka pomiędzy nim a Jiminem. Dosłownie wszystko. Zaśmiał się w duchu, ale bardziej był to akt desperacji. Chyba polubił Se Na i chyba lubił tamten szpital.
Suga, czy śmierć w pożarze była przyjemna?
Wieczorem poszedł na stację i kupił dwa baniaki benzyny. Patrzył na palącą się zapałkę i rzucił nią o brudny dywan leżący przy łóżku.
Teraz dobranoc.
Ale czemu coś nie dawało mu spokoju? W kącie pokoju zobaczył jego dawną miłość.
- Nawet w ostatnich chwilach nie dasz mi spokoju? Starczy już, Eun - pokręciła przecząco głową, a on usłyszał syreny.
Ponownie mu się nie udało.
I ponownie musiał otworzyć oczy.
Śmierć jak wszyscy inni, go nie kochała.
~*~
- Ile razy masz zamiar targnąć się na własne życie?
- Jeszcze niedługo, Se Ra. Jeśli jednak znajdą moje zwłoki, przyjdziesz na pogrzeb?
- Będę tam jako pierwsza.
- Ty naprawdę jesteś psychologiem?
- Tak, a czemu pytasz?
- Po prostu jesteś inna. Nie tak jak ci inni psycholodzy, którzy przyjdą, powiedzą masz się nią zabijać i kropka. Ty dajesz mi wybór.
- Bo zawsze chciałeś być wolnym człowiekiem, nie?
- Masz rację. Chciałem być wolny, ale razem z nimi. I z nią. Do czasu. To wina tego cholernego czasu. Naprawdę zawiniłem?
- Po całości, Jin. Zawinił czas, ona, oni i ty. Miałeś w tym duży wkład. Nie okłamujmy się.
- Nienawidzisz mnie?
- A ty mnie?
- Tak, nienawidzę cię, bo masz rację w każdej kwestii.
- Ja ciebie nie nienawidzę. Czy to co powiedziałam ma sens?
- Dla mnie tak.
Dla niego wszystko co mówiła ona miało sens.
CZYTASZ
I only want to be happy
FanfictionGdyby nie tamten jeden wieczór. Gdyby nie tamta jedna dziewczyna. Nasza historia byłaby piękna. Oparte na "I need u" i prologu.