07

548 36 0
                                    

*Perspektywa Kelly *

Po chwili tata rozluźnił uścisk, czym dał mi znak, że mogę już go puścić, zrobiłam to i usiadłam na kanapie, po czym wszyscy zrobili to samo. Jedynie mama wzięła nóż i zaczęła kroić tort na małe kawałeczki i kładąc je na talerzyki podawała kolejno. Rozkoszowałam się smakiem truskawkowego kremu i bitej śmietany.

-Um, ja będę się już zbierać. Mam szkołę.

-Ach, no tak. Zwolniłam cie z lekcji, nie musisz iść do szkoły, słonko - mama posłała mi najszerszy uśmiech, na jaki tylko było ją stać i pogładziła mnie po głowie, tak jak robiła to, gdy byłam mała. Odwzajemniłam się tym samym, ukazując szereg białych zębów. Podziękowałam jej za to, bo naprawdę nie miałam ochoty wybrać się do mojego liceum.

-Och, wciąż nie mogę uwierzyć, że tak wyrosłaś. Byłaś taka mała, drobna. A teraz? Ach, przepraszam za te 3 lata. Uświadomiłem sobie, że jednak rodzina jest ważniejsza niż praca, jest tam tylu pracowników, że mogą mnie zastąpić. Ale w domu, nikt mnie nie zastąpi.

-Tato, nie masz za co przepraszać. Ważne, że teraz tu jesteś. Ale dziękuję, że myślisz, że jesteś tu potrzebny, bo jesteś i nawet nie wiesz jak bardzo. - Przytuliłam tatę z całej siły, próbując opanować płacz.

-Kocham was

-Tata zapewne jest zmęczony podróżą, więc pozwólcie, że pójdzie na górę i prześpi się kilka godzin.

-Jasne - powiedzieliśmy zgodnie z Tommy'm. - My zaraz i tak wychodzimy, prawda Kelly?

-Um, tak, oczywiście - nie wiedziałam, o co mu chodziło, ale postanowiłam nie protestować i po prostu przyznałam mu rację.

-Dobra, to my już będziemy szli, pa mamo, tato - Tommy pożegnał się z rodzicami, po czym ja zrobiłam to samo. Wyszłam z salonu i udawałam się do korytarza, po czym założyłam moje czarne botki, na płaskiej podeszwie, szary płaszczyk i szal w czerwono-czarną kratę. Wzięłam z szafki moją skórzaną, brązową torbę i spakowałam do niej telefon, portfel, błyszczyk i kilka innych rzeczy. Wyszłam z domu, czekając chwilę na brata, nuciłam piosenkę, która leciała ostatnio w radiu. Po kilku minutach, zobaczyłam Tommy ego, ubranego w czarną, skórzaną kurtkę i szare rurki, które opinały się na jego umięśnionych nogach. Rzucił mi kluczyki od auta, po czym skierowałam się w stronę jego czarnego audi, otworzyłam je i wsiadłam na miejsce pasażera. Chwilę później farbowany blondyn, zrobił to samo i wyjechaliśmy z podwórka.

-Tommy?

-Hmm?

-Dokąd jedziemy? - jechaliśmy już dobre dwadzieścia minut, a ja wciąż nie znałam celu tej wycieczki.

-Um, na obrzeżu miasta jest świetna kawiarnio-pizzeria, napewno ci się spodoba. - uśmiechnęłam się lekko i kiwnęłam głową, po czym spowrotem wróciłam do wcześniej wykonywanej czynności, czyli obserwowania miasta przez szybę w samochodzie. Po około piętnastu minutach, usłyszałam krótki dźwięk z wnętrza torebki. Wyciągnęłam telefon i odblokowałam go, sprawdziłam powiadomienia. Nowa wiadomość z Kika. Idealnie.

Badboy: Jak tam kujonico?

Chwilę myślałam nad odpowiedzią. Postanowiłam udawać niedostępną i trochę wredną.

Kellyx: Tak bardzo interesuje cię moje samopoczucie? Zajmij się swoim życiem, Hemmings.

-Kto to? - wzdrygnęłam się, słysząc głos brata, który totalnie wyrwał mnie z myśli.

-Um, nikt ważny - posłałam mu lekki uśmiech, by nie pytał o nic więcej. I jak myślałam, wzruszył tylko ramionami i skierował wzrok na drogę, momentalnie się skupiając. Na szczęście Luke już nie odpisał.

Jechaliśmy już ponad godzinę, a ja zaczynałam się niecierpliwić. Mam nadzieję, że warto było tyle jechać i ta kawiarnia okaże się taka świetna, jak mówił Tommy.

-Już jesteśmy - Uśmiechnął się do mnie szeroko i zgasił silnik samochodu, odpiął pas i wyszedł z samochodu, odszedł go dookoła i otwierając moje drzwi, podał mi rękę.

-Proszę księżniczko - spłonęłam wyraźnym rumieńcem i z pomocą jego ręki, którą przed chwilą mi podał, wysiadłam z auta. Zimne powietrze odrazu dało o sobie znać.
Tommy wskazał mi drogę i odrazu poszłam w tym kierunku. Po chwili stałam przed małą kawiarenką, wyglądała naprawdę uroczo. Weszliśmy do środka, odrazu w oczy rzuciły mi się ściany z czerwonych, kremowych i brązowych cegiełek, lampiony zamiast żyrandoli i ciemne kanapy zamiast krzeseł, panowała tu taka przyjemna atmosfera. Nie wiem skąd on znał takie cudne miejsce.

-Wow, jak uroczo, tak ładnie i klimatycznie.

-Wiedziałem, że ci się spodoba.

<^^>

7 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
Do zobaczenia!

Julka xx

| Bad Boy | L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz