3.

6.5K 230 34
                                    

    Reszta tygodnia minęła spokojnie. Pierwsze dni szkoły, jak to zazwyczaj bywa po wakacjach upłynęły bez żadnych komplikacji. Mimo natłoku zajęć byłam w stanie się trochę zrelaksować i wyjść na miasto.

- Uwielbiam piątki - powiedziała Amanda. Od godziny chodziłyśmy po centrum handlowym i szukałyśmy jakichś butów na imprezę. Nie, ja nie idę. One, owszem.

- O, wejdźmy tutaj. - Phoebe stanęła przed "Salon Shoes", wpatrując się w czerwone szpilki.

- Oby to był Twój rozmiar, bo mam już dosyć tego szukania - odezwałam się, wchodząc do środka. Phoebe czym prędzej podeszła do wystawy i zaczęła szukać kogoś z obsługi, aby podał jej wymarzone buty. Siedziałam na sofie i patrzyłam jak Amanda usiłuje wbić się w czarne koturny. Bardzo śmieszył mnie ten widok. Gdy już udało jej się to zrobić, wstała nieudolnie i chwiejnym krokiem podeszła do lusterka.

- Jak wyglądam? - zapytała, przeglądając się z każdej strony.

- Co najmniej zabawnie - odparłam, wybuchając śmiechem.

- Tak mi się wydawało, że coś mi nie pasuje. - Spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Wróciła na poprzednie miejsce i usiadła na pufie, ale tym razem, zmagając się ze zdjęciem butów. Nagle zza półek ukazała się uśmiechnięta Phoebe z pudełkiem w ręce.

- Jest mój rozmiar! - pisnęła, potrząsając pudełkiem.

- Całe szczęście! - odparłam z ulgą. - Przymierzaj, czy na pewno są dobre.

- Muszą być - odrzekła Phoebe, zakładając szpilkę na prawą stopę.

- I jak? - zapytałam, gdy wstała w swoich wymarzonych butach i podeszła do lusterka. - Wygodne?

- Idealne - odparła z zadumą, wpatrując się w swoje odbicie.

- To kupuj. - Uśmiechnęłam się, widząc zadowoloną Phoebe. I przy okazji cieszyłam się z tego, że wreszcie zakupy dobiegły końca. Po wyjściu ze sklepu udałyśmy się na przystanek.

- O której się spotykamy? - Amanda zapytała Phoebe, patrząc w telefon.

- O ósmej? Podjadę do Ciebie.

- No dobra. W takim razie mamy trzy godziny. Trzeba się pośpieszyć. - Podeszła do rozkładu jazdy autobusów i spojrzała na zegarek. - Za pięć minut powinien być.

- Na pewno nie chcesz iść z nami? - Phoebe na mnie spojrzała, wciąż pełna nadziei.

- Na pewno - odparłam jak zwykle w tej sprawie stanowczo.

- Kiedy z nami wyjdziesz na jakąś imprezę? - zapytała Amanda, podchodząc bliżej.

- Kiedy nie będzie obejmowało to spotkania Briana.

- Czasem trzeba odpuścić.

- Albo unikać. Wolę swoją wersję.

- Oj, no weź się nie wkurzaj. - Amanda westchnęła, patrząc na mnie.

- Zobaczymy, co będzie jak pokłócisz się z tym swoim Pablo.

- Zostaw Pablo w spokoju.

- To, że jest Twoim wymarzonym Hiszpanem, nie oznacza, że jest idealny.

- Dobra. Zakończmy to - odezwała się Phoebe, akurat gdy podjechał autobus.

* * *

Po szóstej stwierdziłam, że muszę coś zrobić ze swoim życiem i postanowiłam, że pójdę pobiegać. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka. Kochałam Kalifornię za to, że było tu tak ciepło. Gdy się już przebrałam, wzięłam moją MP4 i zeszłam na dół. W salonie tata oglądał wiadomości, a Luke bawił się samochodami. Weszłam do kuchni, gdzie mama czytała książkę przy stoliku.

Desire [PL] - Ian Somerhalder & Shelley Hennig ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz