Hej Mopsiki!
Dodaje kolejny rozdział i dziękuję za wszystkie komentarze pod tamtym! Dają mi one dużo motywacji do dalszej pracy. Późna pora, ale w nocy najlepiej mi się piszę.
Miłego Czytania!=====================================================================================
Harry idąc za Williamem czuł się jakby podążał na ścięcie. Bał się, co brat zamierza z nim zrobić, ale nie chcąc okazywać tego, co czuje naprawdę przyjął spokojny, może trochę znudzony wyraz twarzy, który zionął chłodem. Zauważył, że gdy tak robi wygląda całkiem jak jakiś ślizgon (co mu dużo razy wypomniał Will), ale nie obchodziło go to zupełnie. W końcu lepsze to niż okazać strach. Gryfoni się nie boją, a już na pewno nie boja się siedzieć z własną rodziną w jednym przedziale. Zielonooki zdążył już się w miarę uspokoić, kiedy weszli do jakiegoś przedziału. Oprócz nich siedział tam również kolejny rudowłosy chłopak w wieku starszego Pottera, jakaś dziewczyna z burzą, tak dla odmiany brązowych włosów i kilku innych jego rówieśników.
- Stary, nareszcie jesteś! Już miałem po ciebie iść, ale Hermiona powiedziała, że nie ma, po co. Masz ze sobą tego swojego brata?
- Tak Ron. Zgadnij gdzie był. U ślizgonów! Rozumiesz u ŚLIZGONÓW!!!
- No nie może być!
- Właśnie, a wiesz chyba zgubiłem coś w jednym z przedziałów. Może pójdziesz ze mną tego poszukać. Harry, ty też pomożesz, bo przez ciebie to zgubiłem.- Ostatnie zdanie powiedział z bardzo groźną miną, a najmłodszy w przedziale tylko pokiwał głową
- To, choć kumplu. Zaraz wrócimy, popilnuj nam miejsc Hermiono.
Zielonooki nie dał się nabrać na to małe przedstawienie. Wiedział, że za chwilę mu się oberwie. Słyszał również, że akurat ten Weasley jest znany ze swojej nietolerancji Domu Węża i gwałtowności, więc zaczynał się obawiać czy na własnych siłach wyjdzie z tego przeklętego pociągu. W ciągu tak krótkiego czasu zwróciło nam mnie uwagę więcej osób niż przez ostatnie miesiące. Po chwili Ronowi wyczerpała się cierpliwość i wywalił z przedziału jakiś przerażonych puchonów, po czym rzucił Harry'ego na podłogę.
- Willy, przykro mi to mówić, ale nie może ujść to twojemu bratu płazem. Wolał się chować u tych podłych węży niż spędzić podróż z batem i innymi Gryffonami.
- Ron, dopóki nie dostanie kary, nie jest dla mnie moim bratem. Jest tylko osobą, której trzeba pokazać jak kończy się przyjaźń z małymi śmierciojadami.
- Masz rację. W takim razie nie możemy już dłużej zwlekać.
Chłopak podczas całej tej rozmowy starał się przygotować mentalnie do bólu tak, aby jak najmniej go okazać. A najlepiej wcale. Nie chciał dać im tej satysfakcji. Nie wiem, czy tylko ja to widzę, ale to wy jesteście uprzedzeni i okropni. Nie znacie tych osób, a mimo to mówicie o nich nie jak o ludziach, ale gorszych, nieznośnych zwierzętach. A wiecie, co teraz obicie? Bijecie kogoś tylko, dlatego, że nie usiadł z wami w przedziale, bo się bał. Wyrzekłeś się mnie Williamie, jak śmierciożercy wyrzekają się członków rodziny z tego samego powodu, co oni. Ponieważ nie podobało ci się towarzystwo, w jakim przebywałem. Moim zdaniem to nic innego jak zwykła hipokryzja. Mentalny monolog Harry'ego przerwał pierwszy cios. Rudzielec uderzył mocno, chłopak czuł, że nos mu się przestawił. Następny był w brzuch. To chyba Will, on tam lubi kopać najbardziej. Wie, że potem zawsze kaszlę krwią. Po jakimś czasie, który Harry'emu wydawał się wiecznością, ale tak naprawdę nie mógł trwać zbyt długo, czarnowłosego otoczyła ciemność.
***
Harry, kiedy otworzył oczy nie wiedział na początku, czemu w ogóle je zamknął. Usnąłem? Zapytał się sam siebie w myślach, ale od razu przypomniało mu się, co się stało. Ciekawe ile byłem nieprzytomny. Pewnie powinienem wstawać i się przebierać. Zaczął szukać ręką swoich okularów, ale zamiast natrafić na znany sobie kulisty kształt oprawek dotknął jakiegoś materiału. Idąc dalej tym tropem zaraz poczuł czyjąś gładką skórę pod palcami. Pomyślał o bracie i z cienkim piskiem odskoczył jak najdalej w bok.
CZYTASZ
W wolności zamknięty
FanfictionPotter'owie to bardzo znana i szanowana czystokrwista rodzina. Podczas ataku Voldemorta na ich dom dorosłych nie ma, a napastnika pokonuje starszy brat Harr'ego, dwuletni William. Will staje się popularny w czarodziejskim świecie. Nikt jednak nie ws...