Ostrzeżenie: Wyjątkowo źle napisana scena +18
**********************************************
Sierpień dobiegł końca i nadszedł wrzesień. Mimo to dni ciągle były ciepłe i słoneczne. Harry zaczął chodzić do szkoły i oczywiście, tak jak się spodziewał, był wytykany przez to, w co chodził ubrany, ulizane żelem włosy i duże okulary. Jednak udało mu się znaleźć kilku znajomych, z którymi mógł spędzać przerwy, więc nie było tak źle. Louis z kolei codziennie odbywał lekcje w domu. O dziwo radził sobie lepiej niż w szkole, dzięki czemu nie potrzebował pomocy zielonookiego.
Dzisiejszy dzień nie był zbyt dobry, nawet jeśli była sobota. Szatyn już nie cieszył się, tak jak dawniej, że jego brzuch robi się większy. Teraz uważał się za grubego i wiedział, że zrobi się jeszcze większy, w końcu to dopiero 6 miesiąc. Plecy coraz bardziej go bolały, do tego dochodził ból opuchniętych stóp, ciągłe zmęczenie i wariujące hormony, przez które w jednej sekundzie jego cały nastrój ulegał zmianie. To było uciążliwe. Jakby tego było mało, Harry od rana opowiadał Ednie o szkole i niejakiej Alice, którą poznał w szkole i się zakumplowali. Dodatkowo ta dziewczyna, miała dzisiaj do nich przyjść i pracować z zielonookim nad projektem z biologii. Nie, on wcale nie był zazdrosny. Nie byli razem i Harry miał prawo mieć innych znajomych. Po prostu był niezadowolony, że Styles zawierał nowe znajomości, podczas gdy on praktycznie nie wychodził z domu, przez co był skazany, na obecność dziadków i zielonookiego – tak to sobie przynajmniej tłumaczył.
Pogoda również mu dzisiaj nie pomagała. Wrzesień zbliżał się ku końcowi, co za sobą ciągnęło chłodniejszą pogodę. Grube chmury nisko wisiały na niebie, grożąc opadami deszczu, a chłodny wiatr targał gałęziami drzew.
Louis siedział w swojej sypialni, próbując napisać esej, który zadała mu nauczycielka angielskiego, jednak nie było to takie łatwe. Zwłaszcza, kiedy w domu rozbrzmiał dzwonek. Wiedział, że to była koleżanka Stylesa. Słyszał jak Harry wpuszcza ją do domu, a następnie Edna wygania ich do salonu, mówiąc, że przyniesie im herbatę. Szatyna korciło, aby zejść na dół, ale powstrzymywał się przed tym, bo niby po co miałby tam iść. Przecież nie obchodziło go jak wygląda ta cała Alice, ani co tak naprawdę robią w salonie.
Wrócił do pisania, chodź na początku było trudno, ostatecznie udało mu się ruszyć z esejem, zapominając o Harrym i jego gościu. Po około 2 godzinach, kiedy kończył zadanie, babcia zawołała go na posiłek. Powoli wstał i założył na siebie bluzę Stylesa, którą ten zostawił tutaj którejś nocy, kiedy to Louis ponownie poprosił go o masaż. Była na tyle duża, że nie rozciągała się na brzuchu szatyna tak bardzo, tak jak jego ubrania. Nie to, że chciał ukryć brzuch, wiedział, że to było niemożliwe, ale przynajmniej nie rzucał się tak bardzo w oczy. Naciągnął na dłonie, zbyt długie rękawy i wyszedł z pokoju. Na szczycie schodów spotkał Harry'ego, który z szybko bijącym sercem przyglądał się Louisowi. Nie spodziewał się, że zobaczy szatyna w swojej bluzie. Wyglądał w niej uroczo i drobno, nawet jeśli mógł dostrzec jego brzuchu. Miał ochotę go przytulić, ale wolał nie ryzykować, że szatyn znowu zacznie krzyczeć.
- Coś nie tak? – zaczynał czuć się odrobinę nieswojo, kiedy chłopak stał przy schodach, wpatrując się w niego z uwielbieniem w oczach i nic nie mówił.
- Co? Nie – ocknął się – Pomóc ci zejść?
- W porządku – mruknął, zbliżając się do niego. Pierwszym jego odruchem była odmowa, ale powstrzymał się. Wiedział, że tak będzie lepiej i bezpieczniej, odkąd chodzenie po schodach sprawiało mu trudności – Dzięki – położył dłoń na poręczy, podczas gdy zielonooki objął go ramieniem, by móc zareagować, gdyby coś się działo. Louis odsunął się od razu, jak tylko znaleźli się na dole.

CZYTASZ
Our children
FanfictionOpis: Do tej pory spotykałam się z historiami: Kujon i król szkoły spędzają wspólnie noc, która kończy się ciążą kujona. Król szkoły postanawia wziąć za to odpowiedzialność i wszystko kończy się miłością. A co jeśli, tym razem to król szkoły będ...