(Polecam włączenie muzyki w trakcie czytania. Miłej lektury. :') )
–Tańcz, słowiku! Tańcz!
Karczma tego dnia była przepełniona po brzegi - od nowych gości, co niektórych kryjących nieśmiało swe oblicza w cieniu kapturów po tak znajome zapijaczone mordy stałych bywalców. Śmiech i muzyka wylewały się z budynku i otaczały okolicę w swych objęciach. Mimo późnej pory nikt nie myśli o zastosowaniu się do ciszy nocnej, gdy cierpki alkohol szumi w uszach, a tak piękne kobiety z rumianymi polikami zabawiają całą biesiadę tańcem, śpiewem, a przede wszystkim samą swoją obecnością. Co kogo obchodzą strażnicy, gdy można cieszyć się tak piękną chwilą? Ci i tak niewiele w prawdzie robią ostatnimi dniami - Co najwyżej wejdą, postraszą, kilku wywloką i mordę obiją.. I pójdą, a tutejsza libacja będzie mogła trwać dalej w najlepsze. Spod wrzasków w mieszanych gwarach i językach biesiadników, dźwięku obijanych o siebie raz za razem wypełnionych czubato gorzkawym piwem kufli, głośnych okrzyków i pisków wybijały się dźwięki lokalnego instrumentu strunowego i skoczne przyśpiewki goszczącego się wewnątrz barda.
"Oczy słowika -
Jaki sekret leży
W ich wartości?"
Nikt nie zauważył nawet momentu, gdy blondyn przekroczył progi centrum miejscowego zamieszania i umiejscowił się w ciemnościach pobliskich filarów. To miejsce było za głośne jak na jego gusta. A tym bardziej za głośne jak na jednostkę której obecnie poszukuje w całym Liam. Czekoladowe spojrzenie prześlizgiwało się powoli po sylwetkach ludzi i mieszańców, ba - nawet kilku przedstawicieli zwykle zadzierającej nosa rasy jaką wszyscy powszechnie potrafią rozpoznać po długich, szpiczastych uszach dało się tu odnaleźć. Elfy i ta ich pycha z własnego "wyższego" pochodzenia... Gówno prawda, każdy człowiek czy krasnolud splunąłby zaraz po tych słowach, jednakże wszyscy wydawali się bawić na tyle dobrze, że zgodnie posiadali swoją rasę gdzieś. A przynajmniej na najbliższą godzinę, góra półtorej nim ktoś znów zacznie temat polityki i wojen co rzecz jasna skończy się jeszcze większą burdą niż tą panującą obecnie. Nic stąd nie widać. – pomyślał i przepchnął się do przodu, przy okazji płynnie przeskakując przez jakiegoś mieszańca który najwyraźniej zdążył już zaliczyć zgona. Krwi krasnoluda to on na pewno w sobie nie posiada.
– No i co, że słowik tańczyć nie umie? – rozległy się naraz śmiechy wśród których mogło się zdawać, że wyłapał jakąś znajomą barwę głosu. Garstka ludzi zebrała się wokół młodego grajka brzdąkającego na swej bałałajce ku uciesze publiczności, przyklaskując jego towarzyszce w szurkoczącej spódnicy. Ta w pewnym musiała się zaczepić, bo kilkoro z tłumu zerwało się natychmiast, gdy dziewczę wdzięcznie przechyliło się do tyłu przy kolejnym obrocie i zostało podchwycone pod ramiona. Bliższe spotkanie z zafajdaczonymi deskami stanowiącymi prowizoryczną podłogę nie mogło zostać zaliczone do jej listy swych nieszczególnie przyjemnych przeżyć. Szybko odzyskała panowanie nad własną równowagą i równie zwinnie wyrwała się spod "pomocnego" uścisku mężczyzn wskoczyła na stół obok muzyka, naraz sięgając po kielich wina. Długie, krucze loki spływały dziewczynie do połowy łopatek i ku uciesze, lub i nie ciemnookiego również wyglądały znajomo. Nie, to nie mogła być ona. Jego czarnowłosa zabójczyni zawsze związuje je w solidnego warkocza, by przypadkowe kosmyki nie przeszkadzały jej w żaden sposób przy wykonywanych czynnościach.... Tym bardziej to miejsce nie pasowało do charakteru osoby, którą od tylu lat podobno tak dobrze zna.
"Oczy słowika -
Co znajdą pozostawione za sobą? "
Młodzieniec powiódł palcami po strunach instrumentu, początkowo wprowadzając je w ciche drganie, coraz to bardziej potęgowane jego dźwięcznym głosem. Pozwolił spokojnemu brzmieniu ochoczo objąć w swe ramiona wszystkich obecnych w pomieszczeniu, tak nagle uciszonych pod wpływem zmienionej melodii. Oto jaka władza leżała w rękach grajka w przydrożnej karczmie, gdzie nawet gwardzista wzrostem na sześć stóp nie potrafi doprowadzić tej nietypowej zgrai do porządku o rzekomo nieludzkiej godzinie. Miał w sobie coś co sprawiło, że tylko nieliczne jednostki zbyt skupione na własnych sprawach nie skierowywały zaintrygowanych spojrzeń w stronę muzykanta i jego kompanki. Co najlepsze - jakże znajomej dla nowego gościa.. Ale i z jakiegoś powodu kompletnie obcej, odległej jak nigdy wcześniej. Nigdy wcześniej nie widział, żeby dziewczyna tak nonszalancko obchodziła się z alkoholem jak teraz, przysuwając do swych warg naczynie już w pół osuszone z czerwonego wina. Pociąga porządny łyk, po czym z szerokim uśmiechem i rumieńcach na rozpalonych polikach zaczyna powoli przyklaskiwać w rytm przyśpiewki. Krucze loki muskają rumiane lico przy każdym poruszeniu się w rytm melodii, zaczyna cicho nucić echo za prezentowaną muzyką, aż wreszcie podejmuje refren. Człowiek zatrzymuje się, niemal zamienia się w słup soli i.. Nie śmie nawet drgnąć.
"Jesteśmy zaślepieni, więc się ukrywamy umierając by być
Czekamy na kogoś kto przemówi, I wszystkich nas wyzwoli."
Odważne słowa, trochę za odważne by brzmiały w tej Liamskiej karczmie lecz żaden z obecnych biesiadników się tym faktem szczególnie przejmował. Atmosfera w budynku odrobinę stężała, ale nikt nie zamierzał przerwać pieśni narzuconej przez czarnowłosą towarzyszkę o roziskrzonych tęczówkach i barda.
" ...Oczy mego słowika
Mogą oswobodzić więzy na naszych dłoniach."Bezwstydnie schwycił dziewczynę za podbródek i przyciągnął ku sobie niby czułym gestem.. A obserwatora coś za bardzo zaczęły swędzić dłonie, by sięgnąć po pierwszy lepszy kufel i rozbić go na głowie grajka. Nie skończyłoby się to nazbyt dobrze, a ojciec nie byłby z niego zadowolony.
Nigdy nie jest, więc... Jaka różnica?[...]
YOU ARE READING
Cena wolności.
FantasyCena wolności zawsze ma swój ciężar. Droga ku wyzwoleniu świata splamiona jest szkarłatem i licznymi zwłokami, bez względu na wiek, płeć czy pochodzenie. Mieszaniec czy czysty, demon czy elf - wszyscy stają do makabrycznego tańca ze śmiercią na równ...