Pierwszy stukot u drzwi odbił echem po w pół nagich ścianach komnaty już dawno po trzecim biciu ratuszowego dzwonu, tkwiącego od kilku wieków wciąż w tym samym miejscu. Nie ważne, jak licznie w trakcie zamierzchłej historii Liam stawało się polem bitewnym, kamienny budynek z mosiężnym dzwonem trzymał się prosto i nie wyglądał na taki, co runie przy najbliższym ataku ze strony przeciwników.
" [...]
Obecny władca owego państwa - miasta, Temmor Srebrnostrzały prowadził dość pokojową politykę zagraniczną co nadrabiał wyjątkowo sztywnymi w porównaniu do jego poprzedników rządami w sprawach wewnętrznych. Od momentu poślubienia zamorskiej księżnej Safiny z Tealcay podniósł podatki, ale i zajął się umacnianiem armii i ogólnych sił zbrojnych, czym zaskarbił sobie szacunek szlachty i ogółu mieszczaństwa. Poprzedni królowie zwykle nici robili sobie z obrony ich małej i kruchej niepodległości trzymając się przekonania o legendarnej niezniszczalności malutkiego państewka.
" Liam to Feniks. Nasz naród to jego ogień i nawet jeśli zgaśniemy - te miasto, ono wiecznie będzie powstawać z popiołu dla naszych potomków. "
Prawda brzmi jednakże inaczej od tej, podawanej na talerzu dla ogółu społeczeństwa. To Safina, jeszcze młoda królowa trzyma w garści króla, a tym samym całe państwo. Ustanawiała prawa, wciąż dba o kulturę, armię, dodatkowo szczyci się bogobojnością i stale składa datki na rzecz Liamskiej Świątyni prowadzonej przez Kapłanki. Temmor Srebrnostrzały przez długi czas robił tylko za wizytówkę kraju i pozwalał swojej żonie dowolnie rozporządzać władzą, widząc jak mądrą i rozsądną królową wybrał mu lud. W taki sposób Liam znalazło się pod wpływami Tealcay, jednak dopóty te nie naruszało jego niepodległości i czystej samodzielności, nikt nie okazywał sprzeciwu takiemu obrotowi spraw... "
Stuk. Stuk.
Pukanie do drzwi stawało się coraz bardziej natarczywe. Wsadzenie głowy pod cienką narzutę nie zdało testu, bo dźwięk wydawany przez drzwi z chwili na chwilę stawał się jeszcze bardziej nieznośny. Obijał się po jej umyśle, dziwnie ciężkim i spowolnionym tego dnia. Czuła się tak cholernie źle, że nie była pewna czy aby na pewno potrafiłaby równie celnie co zwykle rzucić sztyletem w stronę dręczyciela, gdy tylko przyjdzie mu do głowy przekroczyć progi tego pokoju.
Wystarczyło, by uchylił drzwi.
Oprawiona w byczą skórę książka przebyła całą długość pokoju, by w nie trafić z głośnym impetem co przyprawiło ją o jeszcze większy ból głowy. Ciemiężyciel momentalnie wycofał się... Nie na długo.
- Ktoś tu chyba dogorywa?
- Zostaw... - wymamrotała łamliwie dziewczyna i z powrotem wsadziła niemożliwie ciężki łeb pod narzutę.
Drzwi rozchyliły się szerzej, a w ciut ciasnawym pomieszczeniu zagościł znajomy osobnik którego tożsamości nie musiała sprawdzać. Tylko on był na tyle odważny, by bez pozwolenia wtargnąć na przestrzeń osobistą zabójczyni - na dodatek trawionej akurat przez kaca.
YOU ARE READING
Cena wolności.
FantasyCena wolności zawsze ma swój ciężar. Droga ku wyzwoleniu świata splamiona jest szkarłatem i licznymi zwłokami, bez względu na wiek, płeć czy pochodzenie. Mieszaniec czy czysty, demon czy elf - wszyscy stają do makabrycznego tańca ze śmiercią na równ...