Rozdział III.

84 3 93
                                    

   Pierwszy stukot u drzwi odbił echem po w pół nagich ścianach komnaty już dawno po trzecim biciu ratuszowego dzwonu, tkwiącego od kilku wieków wciąż w tym samym miejscu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Pierwszy stukot u drzwi odbił echem po w pół nagich ścianach komnaty już dawno po trzecim biciu ratuszowego dzwonu, tkwiącego od kilku wieków wciąż w tym samym miejscu. Nie ważne, jak licznie w trakcie zamierzchłej historii Liam stawało się polem bitewnym, kamienny budynek z mosiężnym dzwonem trzymał się prosto i nie wyglądał na taki, co runie przy najbliższym ataku ze strony przeciwników.

" [...]

Obecny władca owego państwa - miasta, Temmor Srebrnostrzały prowadził dość pokojową politykę zagraniczną co nadrabiał wyjątkowo sztywnymi w porównaniu do jego poprzedników rządami w sprawach wewnętrznych. Od momentu poślubienia zamorskiej księżnej Safiny z Tealcay podniósł podatki, ale i zajął się umacnianiem armii i ogólnych sił zbrojnych, czym zaskarbił sobie szacunek szlachty i ogółu mieszczaństwa. Poprzedni królowie zwykle nici robili sobie z obrony ich małej i kruchej niepodległości trzymając się przekonania o legendarnej niezniszczalności malutkiego państewka.

" Liam to Feniks. Nasz naród to jego ogień i nawet jeśli zgaśniemy - te miasto, ono wiecznie będzie powstawać z popiołu dla naszych potomków. "

Prawda brzmi jednakże inaczej od tej, podawanej na talerzu dla ogółu społeczeństwa. To Safina, jeszcze młoda królowa trzyma w garści króla, a tym samym całe państwo. Ustanawiała prawa, wciąż dba o kulturę, armię, dodatkowo szczyci się bogobojnością i stale składa datki na rzecz Liamskiej Świątyni prowadzonej przez Kapłanki. Temmor Srebrnostrzały przez długi czas robił tylko za wizytówkę kraju i pozwalał swojej żonie dowolnie rozporządzać władzą, widząc jak mądrą i rozsądną królową wybrał mu lud. W taki sposób Liam znalazło się pod wpływami Tealcay, jednak dopóty te nie naruszało jego niepodległości i czystej samodzielności, nikt nie okazywał sprzeciwu takiemu obrotowi spraw... "

Stuk. Stuk.

Pukanie do drzwi stawało się coraz bardziej natarczywe. Wsadzenie głowy pod cienką narzutę nie zdało testu, bo dźwięk wydawany przez drzwi z chwili na chwilę stawał się jeszcze bardziej nieznośny. Obijał się po jej umyśle, dziwnie ciężkim i spowolnionym tego dnia. Czuła się tak cholernie źle, że nie była pewna czy aby na pewno potrafiłaby równie celnie co zwykle rzucić sztyletem w stronę dręczyciela, gdy tylko przyjdzie mu do głowy przekroczyć progi tego pokoju.

Wystarczyło, by uchylił drzwi.

Oprawiona w byczą skórę książka przebyła całą długość pokoju, by w nie trafić z głośnym impetem co przyprawiło ją o jeszcze większy ból głowy. Ciemiężyciel momentalnie wycofał się... Nie na długo.

- Ktoś tu chyba dogorywa?

- Zostaw... - wymamrotała łamliwie dziewczyna i z powrotem wsadziła niemożliwie ciężki łeb pod narzutę.

Drzwi rozchyliły się szerzej, a w ciut ciasnawym pomieszczeniu zagościł znajomy osobnik którego tożsamości nie musiała sprawdzać. Tylko on był na tyle odważny, by bez pozwolenia wtargnąć na przestrzeń osobistą zabójczyni - na dodatek trawionej akurat przez kaca.

Cena wolności.Where stories live. Discover now