05

459 71 9
                                    

— Ashton — poczułem mocne szturchnięcie. — Wróć do nas, co?

— Jestem tu — westchnąłem. — Mógłbym jeszcze z nim pisać, jestem taki głupi...

— Mówisz to trzeci raz, wiemy — zauważył Michael, parskając śmiechem.

— Ta miłość — wtrącił Louis, całkiem skutecznie parodiując jego rozmarzoną minę, a obejmujący go chłopak i niebieskowłosy pokiwali głowami.

— Leroy idzie — rzuciłem cierpko, a Harry natychmiast wypuścił Lou ze swoich ramion, rozglądając się po korytarzu. Uśmiechnąłem się zadowolony z siebie. — Żartowałem, jest pusto.

— Znowu? — westchnęli prawie jednocześnie.

— Muszę teraz czekać do następnej przerwy?

— Trzeba było nie tchórzyć — wzruszył ramionami Mike. — Ale teraz chodź, Larry chyba potrzebują prywatności.

— Nie pomagasz, zresztą nic nie rozumiesz — prychnąłem, zaglądając mu przez ramię, gdzie dwójka ich przyjaciół zaczęła czuć się znacznie swobodniej. — I racja. Chodźmy.

— Wręcz przeciwnie, rozumiem wszystko. Napisałeś za dużo i się przestraszyłeś. Logiczne — uśmiechnął się promiennie. — Tylko bądź ostrożny... Nie chcesz, żeby dowiedział się, że kłamiesz.

-
when you try your best but you don't success

perfect lies; lashton [niekontynuowane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz