Na szklanej kopułę zbierało się coraz więcej czarnych ptaków. Naruciak siedział oparty plecami o Maszynę, zastanawiając się, jaki geniusz wpadł na pomysł przykrycia największego odkrycia w dziejach ludzkości, szkłem? Może chodzi o promieniowanie słoneczne, myślał. Albo pracownicy mieli dość ciągłego siedzenia pod ziemią? Albo o promieniowanie z kosmosu?
Jego rozmyślania przerwał odległy krzyk. Spojrzał w stronę, z której pochodził dźwięk. Widział zarys sylwetki, zbliżającej się do niego. Wiedział już z daleka, że był to Stuu. Gdy był wystarczająco blisko, Adam mógł lepiej przyjrzeć się swojemu byłemu pracodawcy. Transformacja, która nie powiodła się najlepiej już w tedy, gdy widzieli się ostatnim razem, teraz była jeszcze gorsza. Przez prześwitującą skórę można było dojrzeć kości. Czarne pióra z każdym ruchem Stuu spadały na ziemię. Naruciak parsknął śmiechem.
- Wyglądasz jak kupa gówna, po wakacjach w betoniarce!
Stuart zaczął powoli iść w kierunku Adama. Duży pazur oderwał się od jego stopy i powędrował na drugi koniec pomieszczenia, zatrzymując się ostrym końcem do góry.
Naruciak zaśmiał się. Stuu przyspieszył kroku bez wątpienia po to, by go nastraszyć. Chwilę później Adam został wyrzucony w górę jak szmaciana lalka. Naruciak czuł ból w dolnej części ciała. Był pewny, że ma złamaną nogę.- Pamiętasz kopię zapasową? Pamiętasz ją?! - spytał Adam, ale nie czekał na odpowiedź. Wiedział zresztą, że żadnej nie otrzyma - Otóż znalazłem ją i urochomiłem! Już za późno. Nic nie zrobisz...
Stuu nagle przestał interesować się Naruciakiem. Niezdarnie podszedł do panelu sterowania. Starał się wycofać komendę. Niestety, za każdym razem, gdy próbował coś napisać wciskal kilka guzików naraz.
- Daj spokój! Do tego są potrzebne palce! - Stwierdził Adam.
Stuu nie dawał za wygraną. Po kilku kolejnych nieudanych próbach, zaczął przegryzać kable. Maszyna zaczęła buczeć. Adam był pewien, że Stuu nic nie zrobi.
- Taki z ciebie geniusz, a wystrychnął cię na dudka taki sukinsyn, jak ja! Gdy czas się zresetuje, nie popełniłę tego samego błędu! Gdy ty będziesz myśleć, jak włączyć ta swoją pieprzoną Maszynę, ją będę spokojnie dyndał na sznureczku w samym centrum Warszawy!
Burton zorientował się, że nic nie zdziała. Podszedł do Naruciaka chcą uczynić jego ostatnie chwile, jak najmniej przyjemnym.
- Cier... Cierpieć - wyskrzeczał - ty... Cierpieć...
Kopnął Adama, tak że jeden ze szponów rozdarł mu brzuch. Naruciak spojrzał na dolną połowę swojego ciała. Ze zdziwieniem stwierdził, że w miejscu, gdzie powinien znajdować się pępek, jest ogromna dziura. Zaczęło mu być zimno. Nie był w stanie utrzymać głowy, pozwolił by spokojnie opadła mu na ramię. Wkrótce nie był w stanie panować nad swoim ciałem. Bezwładnie leżał na podłodze, patrząc jak czarne ptaki próbują rozbić szybę. Przez małe szparki widział jak powoli fioletowa dziura połyka niebo.
- Twoi przyjaciele się chyba wkurzyli... - Jeden z ptaków walił w kopułę głową, tak mocno że rozwalił sobie gałkę oczną. Jego sąsiedzi błyskawicznie pozbyli się ciała. I ze zdwojoną siłą uderzali w kopułę. - nawet bardzo, powiedziałbym...
Chwilę później szkło przegrało nie równą walkę. Do pomieszczenia wpłynęła cała masa ptaków. Ku zdziwieniu Adama, ich celem ataku był Stuu. Stado otoczyło Burtona jak szerszenie.
- Nie... NIEEEEEE!!!!! - krzyczał.
Później Naruciak usłyszał jeszcze jeden przeraźliwy krzyk - prawdziwy ludzki krzyk - po czym czarna chmura odleciała w prost do filotowej dziury na niebie. Stuu wiedział, że ptaki żyją poza przestrzenią i czasem, a on zostanie z nimi na zawsze.
Chwilę później Maszyna uzyskała maksymalną moc, a fioletowa otchłań w całości połknęła niebo.
CZYTASZ
One Shots ( YT ) √
FanfictionKrótkie, jednorazowe historie, w których głównymi bohaterami są polscy YouTuberzy. Miłego czytania (: PS jeśli ktoś nie ma pomysłu na powieść, a ma chęci na napisanie książki zezwalam na 'zainspirowanie' się którymś z moich one shot'ów. Jeśli ktoś s...