Leżałem bezwładnie z zamkniętymi oczyma. Nie miałem sił, żeby je otworzyć. Wszystko mnie bolało. Czułem się jak gówno. Po chwili udało mi się otworzyć oczy. Jednak szybko je zamknąłem. Światło oślepiło mnie. Zamrugałem kilkukrotnie, dopóki nie przyzwyczaiłem się do niego. Teraz mogłem stwierdzić, że leżę na trawie. Rozejrzałem się. Byłem w lesie. Z trudem wstałem z ziemi. Zakreciło mi się w głowie, więc podparłem się o drzewo.- Gdzie ja, kuwa, jestem? - spytałem sam siebie.
Wpadłem na pomysł sprawdzenia swoich kieszeni. Może znajdę jakiś telefon? Albo wskazówkę, gdzie jestem i co tu robię?
Nic nie znalazłem, oprócz małej karteczki z jakimiś liczbami. Mianowicie: 84923.
W duszy dziękowałem Bogu, że jest dzień. Stwierdziłem, że nie będę tu stał i czekał na nie wiadomo co. Ruszyłem chyba na zachód. Nigdy nie byłem mistrzem z geografii. Szedłem uważnie się rozglądając. Zacząłem się zastanawiać, kim jestem? Do głowy przychodziły mi naprawdę dziwne pomysły. Ale kto wie? Może jestem kimś naprawdę ważnym? Może mam jakąś moc? Może jestem osobą, która ma za zadanie uratować świat przed zagładą?
Szczerze sam w to wątpiłem. Pewnie po prostu byłem na spacerze w lesie, potknąłem się i uderzyłem głową tak mocno, że straciłem pamięć. Ta opcja wydawała się być najbardziej realna.Długo szedłem w jednym kierunku. Stwierdziłem, że lepiej iść w jedną stronę, gdybym chciał wrócić. W oddali zobaczyłem starą chatę. Pobiegłem do niej. Wyglądała na opuszczoną. Wszedłem na ganek i zapukałem do drzwi. Nic. Ponowiłem swój czyn. Ta sama reakcja, a raczaj jej brak. Pociągnąłem za klamkę. Drzwi ustąpiły i się otwarły.
- Jest tu ktoś? Halo? - wychyliłem głowę poza framuge drzwi. Żadnej odezwy. Wszedłem do starego domku. Był w lepszym stanie niż się spodziewałem. Poczułem jak ktoś przykłada mi coś, co wydawało się być pistoletem, do pleców.
- Ręce do góry. Nie próbuj nawet nic komponować, bo pociągnę za spust - odezwał się ktoś. Oczywiście, spełniłem jego żądanie i podniosłem ręce. - Kim jesteś?
- Gdybym to ja wiedział... - wziąłem głęboki oddech. - Obudziłem się dzisiaj w lesie i nic nie pamiętam.
- Ty, też? Myślałem, że jestem jedyny... - poczułem jak ten ktoś zabiera pistolet z moich pleców.
Powoli się odwrociłem. Ujrzałem chłopaka, mógł mieć około 19 lat. Był wysokim blondynem z zielonymi oczami i dość dużymi ustami. Spojrzałem na jego ręce. Nie miał pistoletu tylko patyk. Zrobiłem zdziwioną minę, ten tylko wzruszył ramionami.- Sprawdzałeś kieszenie? Ja w swoich znalazłem kartkę z liczbami - sięgnąłem do kieszeni i wyciągnąłem skrawek papieru.
- Nom - również włożył rękę do kieszeni i wyciągnął kartkę. Dał mi swoją, a ja mu dałem moją. Jej treść była następująca:
Dezydery (Czułek)- tak brzmi twoje imię.
Karol (Blowek) - to osoba, którą spotkasz jako pierwszą.
Adam (Naruciak) - to osoba, którą spotkasz jako drugą.- Więc jesteś Dezydery? - spytałem go i oddałem kartkę.
- Yhy, a ty to Karol - odpowiedział nie odrywając wzroku od mojej wskazówki. Bo to była wskazówka, prawda? - mam wrażenie, że widziałem gdzieś te liczby... 84923. Może mi się później przypomni.
Ustaliliśmy, że lepiej będzie jak pójdziemy razem. Więc teraz szliśmy przez las, który zdawał się nie mieć końca. Cały czas myślałem, dlaczego tu jesteśmy? Czy kiedyś się wydostaniemy z tego lasu, czy prędzej zginiemy? Moje myśli przerwał straszny krzyk. Gwałtownie odwrociłem się w jego stronę. W oddali widziałem zarys czyjeś sylwetki. Osoba popatrzyła się na nas i zaczęła biec w naszą stronę. Gdy była jakieś 5 metrów od nas, mogłem się jej lepiej przyjrzeć. Był to mężczyzna, a raczej chłopak w wieku około 17 lat. Miał krótkie brązowe wlosy i zielone oczy.
- Kim jesteście? - spytał zdyszany.
- Nie wiemy. Najprawdopodobniej ktoś nas porwał, usunął pamięć i przywlukł do lasu - wytłumaczyłem mu.
- Wy też nic nie pamiętacie? - przybliżył się do nas na odległość około 2 metrów. - A co jeśli nikt nas nie porwał tylko dał nam szansę przeżycia przygody życia?
- Uważamy, że w każdej chwili możemy umrzeć. W końcu i tak zginiemy z głodu. Chyba, że jakimś cudem znajdziemy coś do jedzenia! A ty uważasz, że jest to 'przygoda życia'?! - spytał trochę podenerwowany Dezy.
Tamten tylko przytaknął z wielkim uśmiechem na ustach. Wziąłem głęboki oddech.
- Myślisz, że to Adam? - spytałem Czułka.
- Raczej tak. No bo wkońcu, kto inny? - odpowiedział. - Słuchaj, znalazłem w kieszeni kartkę z imionami. Ty jesteś zapewne Adam. - zwrócił się do nowego
- OK. To... Gdzie idziemy? - Naruciak był bardzo spokojny.
- Idziemy? Myślisz, że będę próbował się wydostać z tego pieprzonego lasu z kimś kto uznaje to za ' przygodę życia'?! O nie, nie... - Dezy pokręcił przecząco głową.
Adam przewrócił oczyma i wyciągnął rękę z kartką w stronę Czułka. Dezy szybko wziął kawałek papieru i przeczytał na głos jego treść:
- Jeśli chcesz wrócić do domu i odzyskać pamięć musisz znaleźć 2 ludzi. Tylko, gdy będziecie współpracować uda się wam uciec.
Jak już znajdziesz resztę, przekaż im to.Czułek spojrzał na Adama. Naruciak tylko wzruszył ramionami.
- To gdzie idziemy przeżyć przygodę życia? - z wielkim uśmiechem na ustach spytał Adam.
Widziałem, że Dezy się trochę zdenerwował, ale nic nie mówił tylko ruszył przed siebie, zostawiając nas w tyle. Poszedłem w jego ślady dając znak Naruciakowi, żeby szedł ze mną. Udało nam się dogonić Czułka. Widziałem, że nad czymś intensywnie myśli, ale nie spytałem go o to. Maszerowaliśmy cały dzień. Byliśmy wykończeni. Czułem jakbym w ustach miał pustynię. Nie wiem, kiedy ostatni raz cokolwiek jadłem bądź piłem. Gdy słońce zaszło, Czułek zarządził postuj. Spostrzegłem, że przejął on rolę 'lidera'.
- Rozpalimy ognisko i odpoczniemy chwile. Może rano uda nam się znaleźć coś do jedzenia. - Powiedział Dezy.
- Oby, jeśli nie to marny nas los. - stwierdziłem.
Naruciak przyniósł suche gałęzie na ognisko. A Czułek próbował rozpalić ogień pocierając jedną gałęzią o drugą. Niezbyt mu to wychodziło, ale po wielu nieudanych próbach udało mu się. Siedzieliśmy w ciszy. Wszyscy byli pogrążeni w swoich myślach. Zimny wiatr wywołał gęsią skórkę na moim ciele. Przybliżyłem się do ognia. Poczułem jak mój organizm ogarnia zmęczenie. Położyłem się najwygodniej jak tylko mogłem. Chwilę później poczułem jak oddaje się w objęcia Morfeusza.
...
Słońce przebijało się przez liście drzew. Las wyglądał naprawdę pięknie. Niestety nie miałem czasu podziwiać jakże wspaniałego widoku. Z samego rana ruszyliśmy w dalszą podróż. Adam i Dezy dalej się do siebie nie odzywali. Miałem wrażenie, że Czułek trochę przesadza. Jesli Naruciak uważa to za ' przygodę życia ' to jego sprawa. Nie wiem czemu Dezy tak ostro do tego podszedł. W oddali zobaczyłem błękitną plamę. Przetarłem oczy. Nie mogłem w to uwierzyć. Jezioro. Szybko pobiegłyśmy w jego stronę. Ukucnąłem przy zbiorniku i napiłem się wody. Przez chwilę czułem się jak w niebie. Piłem i piłem. Nie chciałem przestać, ale musiałem. Pomyślałem o kartce Adama. Jesli uda nam się wydostać z lasu, odzyskany pamięć. Na tym mi w tej chwili najbardziej zależało. Dowiedzieć się kim jestem. Jednak nie spodziewałem się, że dowiedzenie się tego będzie mnie kosztować naprawdę wiele...
CZYTASZ
One Shots ( YT ) √
FanficKrótkie, jednorazowe historie, w których głównymi bohaterami są polscy YouTuberzy. Miłego czytania (: PS jeśli ktoś nie ma pomysłu na powieść, a ma chęci na napisanie książki zezwalam na 'zainspirowanie' się którymś z moich one shot'ów. Jeśli ktoś s...