Strata ( Blowek, SKKF i inni )

514 30 8
                                    


Blowek biegł ciemnym korytarzem. Żałował, że nie poprawił swojej kondycji. Teraz by mu się ona przydała. Chodziło w końcu o śmierć i życie jego przyjaciela. Przypominawszy sobie o tym dostał zastrzyku energii. Brał coraz krótsze oddechy, ale nie zwalniał tempa. Był już niedaleko. Widział zarys sylwetki SKKF'a i Czułka. Chwilę później dobiegł do nich. Pochylił się i oparł swoje dłonie o kolana wyrównując oddech.

- Blow! Na co czekasz? Uzdrów go! - powiedział SKKF ze łzami w oczach. Karol podszedł do Czułka leżącego na ziemi. Jego powieki były zamknięte, a głowa spokojnie spoczywała na kolanach Florka. - proszę...

Blowek położył dłoń na czole Dezy'ego. Skupił w sobie energię, ale to nic nie dawało. Wiedział, że może wskrzeszać tylko do 1 minuty po zgonie. Ale nie poddał się. Spróbował jeszcze raz. Nic. Do pomieszczenia przybiegli Jaś z Naruciakiem i ze Stuu. Nikt się nie odezwał. Zapewne, dlatego aby nie palnąć nic głupiego.

- Florek, przykro mi... Nie mogę go uratować - Blow zebrał się na odwagę by powiedzieć Eskaczowi prawdę.

- Przykro ci?! Gdyby... Gdyby ci ma nim zależało, ocalił byś go... Ocalił - SKKF już nie powstrzymywał łez. Nie wstydził się tego, że płacze. Uważał, że głupstwem było by udawanie, że śmierć brata nie robi na nim wrażenia. Był zły sam na siebie. Obiecał rodzicom troszczyć się o niego, a co zrobił? Przyczynił się do jego śmierci. Myślał, że moc cofania czasu wystarczy mu do obrony. Mylił się. Florian podniósł ciało brata i przytulił go. Nie obchodziło go w tej chwili nic.

- Florek? Musimy iść. Inaczej zginiemy. Wiesz o tym...-Jaś zabrał głos.

- Idźcie beze mnie. - stanowczo stwierdził SKKF.

Chłopcy wiedzieli, że to prawda. Eskacz nie zostawi Dezy'ego. Po krótkiej naradzie, stwierdzili, że zostaną z nim.
Naruciak podszedł do Florka. Przykucnął obok niego i położył dłoń na jego ramię.

- Zostajemy z wami. Będziemy się bronić tutaj -powiedział.

SKKF nie zwrócił na niego zbytniej uwagi. Żałował, że to nie on jest martwy. Gdyby miał możliwość zamienienia się z Czułkiem miejscami, bez wahania zrobił by to.

Usłyszeli przerażający wrzask. Wiedzieli co ich czeka. Chłopcy otoczyli braci Skowron. Byli świadomi, że SKKF nie zamierzał walczyć. Chwilę później zobaczyli armię potworów. Wysokie, czarne stwory z ostrymi jak brzytwa zębami i szponami, które zdawały się nie mieć oczu, z zawrotną szybkością zbliżały się do nich. Gdy wszyscy myśleli, że to ich koniec, stało się coś czego nikt się niespodziewał...

One Shots ( YT ) √Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz