Rozdział II Przestępstwo

65 7 3
                                    

Była około szósta rano. Tak przynajmniej wynikało ze starego, pękniętego zegarka, który Albert nosił na ręce. Był bardzo głodny, więc wyszedł ze swojego "mieszkania" i zaczął myszkować za jedzeniem po śmietnikach. O dziwo wszystkie były puste. Chłopak zastanowił się co można zrobić w tej oto sytuacji. Mańka nie będzie prosił o posiłek, bo śpi. Nikogo innego nie znał. Co prawda miał pieniądze, ale odkładał je na czarną godzinę. Jeszcze nie nadeszła - pomyślał. Poszedł ulicą prowadzącą do Manhattanu. Po drodze nie spotkał nikogo prócz tłustego, rudego kota. Około dziesięć minut później spotkał Chińczyka, który robił zdjęcia dziurom w krawężniku. Gdy Albert go mijał, turysta zaczął krzyczeć ze śmiesznym akcentem:
- Stop! Chłopiec stop!
- Tak proszę pana? - odpowiedział mu chłopak.
- Czy ty może robić zdjęcia mi? - spytał się.
- Dobrze, zrobię.
- Dziękuję chłopiec! - rzekł Chińczyk.
Albert wziął od niego aparat fotograficzny i spokojnie poczekał aż ustawi się do zdjęcia. Po minucie Chińczyk wreszcie przykucnął obok wcześniej fotografowanej dziury i pokazał kciuki do góry. Gdy chłopak oddał mu jego własność, Chińczyk zaczął przyglądać się zdjęciu. Podczas oglądania, turysta obrócił się plecami do Alberta i chłopak ujrzał kanapkę wciśniętą do tylnej kieszeni spodni. Teraz, albo nigdy - pomyślał. Wyciągnął kanapkę Chińczyka, i zaczął uciekać.

Gdy znalazł się w swej studzience mógł wreszcie zjeść to, co ukradł. Smakowało wybornie.

Teraz już tylko będę kraść kanapki - pomyślał.

Kanapkowy złodzejaszekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz