02.

1.7K 185 4
                                    

  Taehyung mieszkał na drugim końcu miasta, więc postanowiłem, że zadzwonię po taksówkę. Nadal narzekałem w myślach na to jak się ubrałem. To przez ten sen! Taxi miało przyjechać za 10 minut, dzięki czemu miałem chwilę na przemyślenie wszystkiego.
1. Chcę być Księżniczką i mam sen, że takową jestem.
2. Księżniczka Baekhyun Gej, stopień: fangirl.
3. Odwołanie spotkania przez Jongina
4. Ten sam chłopak, który nazwał mnie Księżniczką, jest kelnerem w kawiarni.
5. TEN CHŁOPAK MI SIĘ PODOBA.
Czy to nie jest zbyt dużo jak na małą, niewinną kluskę?

Stałem pod kawiarnią już... Spojrzałem na zegarek... 30 minut i marzłem. Czułem... No dobra, nie czyłem... Domyślałem się, że moje kończyny odmarzają. Nigdy nie zgadniecie kto właśnie wyszedł z kawiarni! Chanyeol! Nie no, łatwo było się domyślić, wiem.
-Baekhyun? Pabo! Co ty tu robisz?!- wykrzyczał zmartwony i mnie przytulił. Awxdgejkunqyjknsp miłość! Jezujezujezujezu!!!
-Czekałem na taksówkę, ale nie przyjechała- westchnąłem. Starałem się zachować względny spokój, bo to co się działo u mnie w środku to jeden wielki chaos.
-Chcesz pojechać ze mną, Baekkie?- uśmiechnął się do mnie perfekcyjnie. Znowu. Znowu. Znowu. Jak się oddycha? Dlaczego on mnie tak zauroczył...? Pokiwałem głową niepewnie. Nie chciałem wyjść na idiotę i postanowiłem chwilę przeczekać, żeby Chan nie usłyszał mojego łamiącego się głosu. Po niedługim czasie w pełni się opanowałem, bo Olbrzym zadał mi pytanie na które musiałem odpowiedzieć: -Gdzie mam Cię zabrać?

Do swojego serca.

-Chungmuro 31- uśmiechnąłem się do niego i nagle... MÓJ BOŻE, NIE WIERZĘ... Chanyeol złapał mnie za rękę i zaprowadził do swojego auta znajdującego się niedaleko.

***

Droga minęła nam bardzo przyjemnie.Chan ciągle komplementował mój wygląd, jaki to jestem uroczy, etc. Rumieniec nie schodził mi z twarzy. Wreszcie (a może i nie) dotarliśmy do domu TaeTae.
-Baek, iść z Tobą?- zapytał zmartwiony. O, nie, nie, nie. Nie chcę, żeby widział naćpanego Taehyunga. Pokręciłem stanowczo głową.
-Nie, dziękuję, Chanyeol. Dam radę sam- uśmiechnąłem się delikatnie i wysiadłem. Chan mi pomachał i odjechał. Wszedłem do domu przyjaciela bez pukania.
-Tae?- zdjąłęm buty i powędrowałem w głąb mieszkania. Zobaczyłem Aliena w kuchni. -TaeTae, co ty z sobą robisz... -westchnąłem ciężko
-Baek... po co przyszedłeś... -mruknął, najwidoczniej nie chciał mnie tu...- Herbaty?
-Ta, zrób.

/Taehyung/

Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem Baeka. Po co on tu przyjechał... Przecież daję radę. Nastawiłem wodę na herbaty.
-Idź do salonu, dam radę -uśmiechnąłem się do niego. Odwzajemnił tę czynność i poszedł w miejsce, w które go wysłałem. Zaraz zalałem torebki wodą. Jedną posłodziłem dużą ilością cukru, tak jak lubi Baek, a do drugiej wsypałem dragi. Śmiesznie. Jestem poważnie uzależniony i przyjaźnię się z tak ułożonym człowiekiem. Jak on ze mną wytrzymuje? Zaniosłem gotowe napoje do pokoju. Baekhyun akurat pisał sms'a, ale gdy zobaczył mnie odłożył telefon, nie zablokował go. Postawiłem kubki na stoliku. Byun sięgnął jeden. Tylko... To był ten, do którego dosypałem narkotyków...- Byun, zostaw!- krzyknąłem, ale zbyt późno, bo zdążył się napić. Zaczął kaszleć, dusił się. Mój Boże, kurwa! Złapałem za jego telefon, który jeszcze na szczęście się nie zablokował i wykręciłem numer osoby do której pisał. Z sms'a wywnioskowałem, że on przywiózł tu mojego przyjaciela. "Channie" huuuuuuh... Kto to? O kim nie wiem? Osoba po drugiej stronie słuchawki odebrała.
-Halo?- powiedział. Ten niski głos... Ale zajebisty.
-Dzień dobry, z tej strony Taehyung. Mógłbyś do mnie przyjechać? Wiesz gdzie mieszkam, przywiozłeś do mnie Baeka. Tylko pospiesz się, on się zaraz udusi...

***

/Chanyeol/

Byłem prawie pod domem, gdy zadzwonił mój telefon. Słysząc co się stało, rozłączyłem się i zawróciłem. Byłem zestresowany. Nie miałem pojęcia jak szybko jechałem do czasu, gdy znowu bym spowodował prawie stłuczkę. Jeny... Na szczęście po chwili byłem pod domem Taehyunga. Wysiadłem z samochodu i bez żadnego ostrzeżenia wbiegłem do środka. Ładnie tu, ale to nie jest teraz najważniejsze. Odchrząknąłem cicho. Zza rogu wyskoczył chłopak.
-Channie, tak?- zapytał łamiącym się głosem. Był podobny do Baekhyuna, ale to nie to samo. Skinąłem głową, a zaraz cjłopak pociągnął mnie do salonu.- Weż go do szpitala, błagam...
Wziąłem duszące się maleństwo na ręce i zaniosłem go do samochodu. Usadziłem go na miejscu pasażera, zapiąłem i poszedłem, ba, pobiegłem na swoje miejsce i ruszyłem. Pędziłem nie zważając na nic. Moja Księżniczka się dusiła.
Po 5 minutach byliśmy na parkingu szpitala. Zaniosłem Baeka do budynku, zarejstrowałem go na tyle, ile byłem w stanie i posadziłem na wózku, który przyprowadził lekarz. Trzymałem go za rękę i nagle duszności ustały... Tak samo, jak oddech... Jego ręka spoczywała bezwładnie w mojej dłoni. Płakałem... Mój Baekkie... Moja Księżniczka...

/Baekhyun/

Założyłem pantofelki i wyszedłem z pokoju. Skierowałem się na parter pałacu, gdzie zastałem Pana Shin, który uczył mnie śpiewu. Przeprosiłem go i wytłumaczyłem pilnym spotkaniem. Wyminąłem go i wyszedłem z posiadłości. Zostało 45 minut do spotkania z Księciem Parkiem. Idealnie, abym poszedł tam na piechotę. Machnąłem ręką na Jungshina, żeby wrócił do garażu i opuściłem posesję. Nie zapowiadało się na to, żeby miało padać. Taka pogoda była najlepsza.
Długo nie nacieszyłem się samotnością i chwilą wytchnienia, bo podszedł do mnie młody chłopak.
-Księżniczo, moja córka chciała się przytulić, możemy spełnić jej marzenie?- powiedział. Był bardzo niespokojny. Zaśmiałem się i dopiero zobaczyłem szkraba za jego plecami. Wyciągnąłem do niej rękę.
-Cześć, malutka, jestem Baekhyun- posłałem jej uroczy uśmiech. Wyciągnęła do mnie rączki. -Jak masz na imię?
-Jihee- wyszeptała. Wziąłem ją na ręce i przytuliłem.
-Zapraszam Cię Jihee na herbatkę Księżniczek jutro o 13- pocałowałem ją w policzek. Urocza dziewczynka.
-Dziękuję! -odwzajemniła buziaka i zeskoczyła z moich rąk.

Spacerowałem parkiem spokojnie. Do spotkania jeszcze pół godziny, więc nie mam po co się spieszyć. W pewnym momencie ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się przodem do osobnika.
-Książę Park Chanyeol -uśmiechnąłem się szeroko na widok uszatego olbrzyma.- Mieliśmy spotkać się w kawiarni.
-Postanowiłem się przespacerować i zastałem tu Księżniczkę. Mi się podoba taki zbieg okoliczności- posłał mi swój zaraźliwy uśmiech. Jaki on był piękny...-Księżniczko Baekkie, jesteś dziś zaskakująco piękny.
-Dziękuję, Ty Książę Channie jesteś dziś zaskakująco przystojny.
-Księżniczka ma zaskakująco pociągające usta.
-A Książę zaskakująco prawi komplementy -zaśmiałem się. Momentalnie usta Księcia Parka znalazły się na moich...

Otworzyłem oczy, ale zaraz je zmrużyłem, przez oślepiającą biel ścian. Czułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu.
-Książę Chanyeol- mruknąłem. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to właśnie Chanyeol siedzi obok mnie...

Dreams Come True || ChanbaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz