*rok później*
/Baekhyun/
-Księżniczko Baekkie! -Usłyszałem znajome słowa. Jungshin budził mnie tak codziennie, ale i tak do tego się nie przyzwyczaiłem. Jęknąłem niezadowolony i wtuliłem się bardziej w poduszkę. -Księżnicza powinna już wstać i wyszykować się na spotkanie z Księciem Parkiem.
Jak na zawołanie zerwałem się z łóżka. Znowu bym zaspał przez tego idiotę! Otworzyłem szafę i zacząłem przeglądać wszystkie sukienki, które się w niej znajdowały.
-Mógłbyś mi pomóc? -Warknąłem do Jungshina, który zaraz przekopywał moją szafę. Wyciągnął z niej szafirową suknię balową. Myślałem, że go wyśmieję. Przecież nie do twarzy mi w szafirowym! -Ocipiałeś? -Jęknąłem niezadowolony. Sięgnąłem pastelowo-różową sukienkę z kokardami. Uroczo, oj tak.- Jungshin, daj tą sukienkę pani Kang. To będzie najlepsze rozwiązanie.
Chłopak wyszedł z pokoju, zostawiając mnie zupełnie samego. Otworzyłem szufladę i wyciągnąłem z niej szklane pantofelki. Delikatnie obróciłem je w rękach, upewniając się, że nie ma na nich żadnej skazy. Ułożyłem je na mojej poduszce. Jungshin wszedł do mojego pokoju i uśmiechnął się dziwnie. Uniosłem delikatnie brew ku górze, nie rozumiejąc jego zamiarów. Nagle jego usta znalazły się na moich, całując zachłannie. Na szczęście w porę udało mi się go odepchnąć. Idiota!
-Jungshin, rozmawialiśmy już o tym. Miałeś mnie nie dotykać -warknąłem pod nosem i poszedłem do łazienki z sukienką w ręku.Wszedłem powoli do gorącej wody, która pachniała lawendą. Przymknąłem oczy, lecz nie na długo, bo czas mnie gonił. Umyłem się porządnie i wyszedłem z wanny. Lawendę dało się poczuć w każdym kącie pomieszczenia. Uśmiechnąłem się do siebie pod nosem. Wytarłem każdy skrawek mojego ciała i założyłem sukienkę. Ubiór dopełniły kreski zrobione eyelinerem. Mimo że na codzień tego nie robiłem, to i tak wyszło perfekcyjnie. Zerknąłem na zegarek. Zostało mi 45 minut. Idealnie. Poszedłem do swojego pokoju, założyłem pantofelki i zaraz byłem tuż przy wyjściu. Rzuciłem okiem na Jungshina stojącego za mną. W spokoju opuściłem posesję i ruszyłem w stronę parku. Tam miałem się spotkać z Księciem Parkiem. Skąd ja to kojarzę... Jakieś deja-vu? Tylko... Tym razem nie przytuliłem żadnej dziewczynki.. Dziwne... Nagle ktoś objął mnie w pasie od tyłu. Odwróciłem się gwałtownie i zamarłem.
-P...Park Chanyeol -zająkałem się. Łzy napłynęły mi do oczu.
/Chanyeol/
Zobaczyłem go. To on. Mój Baekkie. Nie dałbym rady o nim zapomnieć. Przytuliłem go do siebie mocno.
-Baekkie, nie płacz... -Wyszeptałem, gdy usłyszałem cichy szloch. Zacząłem go głaskać po plecach uspokajająco. Było mi głupio, że zostawiłem go tak samego... To z mojej winy...
-Tęskniłem, Channie -Spojrzał prosto w moje oczy. -Nie miałem pojęcia, że to ty... Chciałem zapomnieć, ruszyć do przodu, ale nie mogłem. Chanyeol przepraszam.
Ciepło jego ciała oddaliło się ode mnie przez co otuliło mnie zimne powietrze. Tak zimne jak moje serce rok temu. Jak mogłem zostawić go tak samego? Na szczęście wyszedł po tym wszystkim bez szwanku. Przynajmniej tyle dobrego. Złapałem go za dłoń i przyciągnąłem z powrotem do siebie, zaraz składając na jego ustach najbardziej czuły pocałunek na jaki się zebrałem.
Po chwili staliśmy na środku chodnika, wpatrując się sobie w oczy. Tak bardzo za nim tęskniłem.
Baekkie...
-Channie...-wyszeptał tak, jakby czytał mi w myślach.
Przepraszam...
-Wybaczam ci wszystko co zrobiłeś w przeszłości -uśmiechnął się delikatnie, wtulając się we mnie mocno. Schował twarz w zagłębienie mojej szyi, na co zaśmiałem się cicho.
-Kocham Cię, Księżniczko Baekkie -szepnąłem jakby do siebie. W odpowiedzi dostałem najsłodszy pocałunek w moim dotychczasowym życiu. Moje słowa były całkiem szczere, tak, jak jego odpowiedź...
*pół roku później*
/Baekhyun/
Stresowałem się jak nigdy dotąd. Jeszcze kilka minut... Poprawiłem białą suknię ślubną, w którą byłem ubrany.
Przez myśl przeszła mi ucieczka spod ołtarza, ale szybko ją odgoniłem. Wszedłem powolnym krokiem do kościoła. Rozejrzałem się dyskretnie. Dookoła było pełno znajomych mi ludzi, a tuż obok księdza stał mój Książę. Poszedłem bardziej pewnym krokiem ku niemu i wtedy zobaczyłem Taehyunga - naszego świadka - i Yoorę - naszą świadkową. Obróciłem delikatnie głowę do ojca Chanyeola, który prowadził mnie do ołtarza przez brak moich rodziców, i uśmiechnąłem się do niego dumnie. Stanąłem tuż przy Parku. Po chwili usłyszałem słowa księdza. Zaraz po nim powtórzył Chan:
- Ja, Park Chanyeol, biorę ciebie, Byun Baekhyun, za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Nastała kolej na mnie. Powstrzymując łzy szczęścia, powtórzyłem po księdzu:
-Ja, Byun Baekhyun, biorę ciebie, Park Chanyeol, za męża i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Channie sięgnął jedną ze złotych obrączek, na których była wygrawerowana data tego dnia.
-Baekhyun, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Złapał moją dłoń i wsunął na serdeczny palec obrączkę. Coraz trudniej było mi powstrzymywać łzy. Byłem tak cholernie szczęśliwy... Przyszła kolej na mnie, więc, ze łzami w oczach, powiedziałem łamiącym się głosem:
-Chanyeol, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Złoty przedmiot zaświecił się na jego palcu. Ksiądz mówił coś jeszcze, ale kompletnie go nie słuchałem. Skupiłem się na tym, aby nie płakać. Na mojej głowie pojawiła się srebrna tiara wysadzana kryształami. Ostatnie słowa księdza dotarły do mnie ze zdwojoną mocą:
-Możecie się pocałować.
Wtedy usta Chanyeola docisnęły się do tych moich i zaczęły pieścić je z niezwykłą czułością. Wtedy już nie musiałem się hamować. Płakałem jak dziecko. Makijaż spływał po moich policzkach, a łzy haczyły o poliki mojego męża. Mimo tego nie przerwaliśmy pocałunku. W całym kościele rozbrzmiały się oklaski. Oderwałem się od jego ust i spojrzałem mu w oczy. Wziął mnie na ręce i ruszył do wyjścia. Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie...
~I żyli długo i szczęśliwie~
Koniec---
Tym sposobem zakończyliśmy Dreams Come True. Wybaczcie mi, że tyle musieliście czekać, ale nie miałam kompletnie weny na tego ff;-; natomiast mam nadzieję, że ostatni rozdział się podobał❤Czekam na wasze refleksje w komentarzach❤
Kocham Was i serdecznie dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze. Dzięki Wam skończyłam to opowiadanie❤ dziękuję bardzo mocno!
Ps. Spóźnione smacznego jajka i mokrego dyngusa! ❤
![](https://img.wattpad.com/cover/59519172-288-k299586.jpg)
CZYTASZ
Dreams Come True || Chanbaek
FanficTytuł: Dreams Come True Paring: Baekyeol / Chanbaek Rodzaj: fluff Teraz mam dwadzieścia trzy lata i czego chcę? Chcę zostać Księżniczką.