3.Zielony zawrót

953 60 12
                                    

Gdy wszedłem do swojego gabinetu usiadłem powoli na swoim skurzanym fotelu z ulgą.
-Było blisko.-powiedziałem sam do siebie.

Otworzyłem butelke wina i zacząłem sączyć pierwszą lampke wpatrując sie w pełnie ksieżyce .Myślałem o tym czy Lily się domyśli że osoba której chce wyznać miłość, to właśnie ona.

Nagle poczułem skręty w żołądku. Poszedłem do łazienki by ochlapać twarz wodą iż zrobiło mi się słabo. Nagle wszystko przeszło więc wróciłem na swój fotel i nalałem sobie kolejną lampke wina.

Siedziałem i marzyłem. Wyobrażałem sobie siebie z Lily na łące .Trzymaliśmy się za ręce a u naszego boku siedziały dwie rude postacie. Były to nasze dzieci.

Gdy wypiłem lampke wina poszedłem się umyć. Gdy zapadła głucha noc, położyłem się spać.

Śniło mi się zniekształcone lustro. W nim nie ujrzałem siebie lecz Jamesa z jakimś dziwnym chłopcem.

Gdy się obudziłem szybko się zebrałem i poszedłem na lekcje eliksirów które prowadze z Lily. Gdy dotarłem na lekcje doszło do mnie że bardzo się spóźniłem. Lily stała na środku sali ratując moją lekcje. Nawet nie zauważyła kiedy wszedłem wiec usiadłem cicho z tyłu i obserwowałem ją z podziwem. Gdy lekcja się skończyła Lily wzieła się za sprzątanie eliksirów.
-Brawo.-zacząłem klaskać-Naprawde mi zaimponowałaś.

-Severus!-podbiegła do mnie uderzając mnie w ramie.-Jak mogłeś mnie tak zostawić?!

-Przepraszam.-powiedziałem chwytając ją za ręke by przestała mnie bić.-Zaspałem.
Po tym Lily przytuliła się do mnie .
-Ale przyznaj że dobrze mi szło.-powiedziała myśląc że zepsuła całą lekcje.

-Dobrze? -powiedziałem.-Ależ nie! Szło ci doskonale!

Po tym wyszliśmy razem z gabinetu i poszliśmy do wielkiej sali na ucztę.
Gdy zasiadliśmy do stołu nauczycieli , w tłumie przy stole gryffonów ujrzałem tego dziwnego chłopca ze snu. Nie wiedziałem kto to, lecz jego twarz była mi znajoma. Zwłaszcza jego oczy.
Po uczcie poszedłem do swojego gabinetu lecz na korytarzu czekał już na mnie profesor Dumbledore.
-Witaj Severusie.-powiedział Dumbledore.-Musimy porozmawiać.

-Zapraszam do mojego gabinetu profesorze.-powiedziałem zmieszany.

Gdy weszliśmy do mojego gabinetu i usiedliśmy przy moim małym stoliczku w rogu gabinetu , od razu poczułem że Dumbledore'a coś męczy.

-A więc o co chodzi profesorze?-zapytałem nalewając herbaty.

-Martwie się o ciebie Severusie.-powiedział starzec.-Ostatnio uśmiechałeś sie. Po raz pierwszy od kilu lat.

-Słucham? Nie rozumiem.-zapytałem całkowicie rozkojarzony.

-No a dzisiaj patrzyłeś na gryfonów jakby kogoś zabili i zrobiłeś się blady.-dodał.

Nagle zakręciło mi się w głowie i zamroczyło mnie. Gdy odzyskałem wzrok zobaczyłem tylko zielony blask.

-Severusie?-zapytał Dumbledore.-Słyszysz co do ciebie mówie?!

-Tak profesorze.-odpowiedziałem szybko.

-Musisz zapomnieć o tym co się stało i żyć dalej.-powiedział starzec i wyszedł.

Zapomnieć o tym co się stało? O co mu chodziło? Przecież nic się nie stało. Ta rozmowa z profesorem Dumbledorem totalnie namieszała mi w głowie.

Nie rozumiałem też co się ze mną dzieje. Dlaczego czuje się słabo i dlaczego ujrzałem zielone światło które było mi znajome?

Snily- granica miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz