04. - Fucking cigarette

751 47 9
                                    

Melanie

Wyszłam ze szkoły, a ciche westchnie uciekło z moich ust. Cieszyłam się, że to był ostani dzień szkoły przed przerwą świąteczną. Wreszcie mogłam od tego wszystkiego odpocząć.

Usiadłam na ławce, uprzednio zgarniając z niej śnieg i wyczekiwałam na tatę, który jak zawsze miał po mnie przyjechać. Nie pozwalał mi wracać autobusem, był nadopiekuńczy.

Minuty mijały, a ja marzłam coraz bardziej, a moja niecierpliwość wzrastała z każdą sekundą. W pewnej chwili usłyszałam krótki dźwięk, który wydał z siebie mój telefon.

Tata:
Nie mogę cię dzisiaj odebrać, ale nie martw się, Pan Bieber zaraz po ciebie przyjedzie.

Jęknęłam cicho i liczyłam na to, że to jakiś głupi żart.
Początkowo myślałam, że Justin nie będzie takim złym nauczycielem, ale po jakimś czasie zauważyłam, że gorzej trafić nie mogłam.

- Mała, wsiadaj! - ktoś krzyknął, a ja dopiero po chwili zorientowałam się, że to właśnie on. Prychnęłam cicho na jego słowa.

Zabrałam plecak z ławki, podnosząc się i niezdarnie podbiegłam do samochodu. Otworzyłam drzwi, szybko wsiadając do środka.

- Proszę, może pan ruszyć szybciej? - spytałam, a moja noga zaczęła podrygiwać.

- Co ty taka zestresowana? - spytał, a w jego jego wargach pojawił się papieros.

- Nie jestem zestresowana - skłamałam. Prawda była taka, że po szkole ludzie zaczęli roznosić plotki, że mam sponsora, co było kompletną bzdurą. A gdyby ktoś zauważył, że wsiadam do samochodu, wartego pewnie z klikaset tysięcy dolców, na którego swoją drogą nie mam pojęcia skąd wziął pieniądze, więcej osób zaczęłoby gadać.

Justin zaciągnął się papierosem, by chwilę potem wypuścić w moją stronę dym. Nie wiem w jakim celu to zrobił, chyba po to bym się ocknęła. Zaczęłam głośno kaszleć kiedy dym dotarł do moich nozdrzy oraz gardła, a jego widocznie to śmieszyło.
Zabrakło mi powietrza, a moja dłoń wylądowała na szyi.

- No nie udawaj - prychnął, zaciągając się po raz kolejny.

Moja twarz z przybrała kolor czerwieni, co doskonale mogłam zauważyć w lusterku. Głupkowaty uśmiech zszedł z jego twarzy, a zastąpiła go poważna mina.

- Cholera - przeklnął, zatrzymując się natychmiastowo, nie zwracając uwagi na to, że zatrzymał ruch na całej trasie.

Wysiadł z samochodu i obszedł go, otwierając drzwi z mojej strony. Poczułam uścisk w klatce piersiowej, pierwszy raz tak intensywny, że aż łza spłynęła po moim policzku.

- Co ci jest? - warknął z przerażeniem, a ja próbowałam wydusić z siebie słowo.

- In - in - próbowałam podnieść torbę, ale mi nie wychodziło. - ha - lator -dokończyłam.

- Co? Inhalator? - spytał, podnosząc moją teczkę, a ja jedynie pokiwałam głową. - Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś? - spytał, a ja zastanawiałam się czy on naprawdę jest taki głupi.

Podał mi przedmiot do ręki, a ja od razu go użyłam i już z pierwszą sekundą poczułam się lepiej. Astma wdała się we znaki.

- Już się uspokoiłaś? - prychnął, wsiadając do samochodu i przy okazji pokazał środkowy palec do kilku kierowców, którzy głośno na niego trąbili.

Liczyłam na jakieś przeprosiny z jego strony, tymczasem on był jedynie mną zirytowany.

Little Secret//j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz