01. What's going on?

840 50 4
                                    

Melanie

Wypuściłam z ust głośno powietrze i nacisnęłam na pozłacaną klamkę, uprzednio przekręcając klucz w zamku.
Ściągnęłam ze stóp czarne lakierki i odłożyłam swoją teczkę na wieszak.

- Tato! - próbowałam krzyknąć, ale mój głos stał się cichy, tak było zawsze.
Nie usłyszałam żadnego odzewu z jego strony, więc postanowiłam po prostu udać się do jego gabinetu, bo prawie ciągle tam przebywał.

Zapukałam do drzwi, a po chwili otrzymałam pozwolenie, aby wejść.

- Dobry wieczór, tato - powiedziałam, przekładając swoje warkocze na przód i denerwując się lekko, otworzyłam usta by zacząć mówić.

- Coś się stało? - spytał, odwracając głowę w moją stronę, a ja zastanawiałam się co mam powiedzieć.

- Dostałam jedynkę z hiszpańskiego - szepnęłam i przełknęłam ślinę, która zebrała się w moich ustach.

- Słucham? - podniósł głos, chociaż doskonale wiedział co powiedziałam, a ja zacinęłam piąstki na swojej białej koszuli.

- Dostałam jedynkę - powtórzyłam troszkę głośniej.

Moi rodzice kładli ogromny nacisk na naukę i najniższą ocenę jaką akceptowali, było cztery plus, chociaż z niej też nie byli zadowoleni. Hiszpański nie szedł mi dobrze, wszystkie inne przedmioty doskonale rozumiałam, ale akurat z tym sobie nie radziłam. Nie podobał mi się ten język. Zupełnie mi nie podchodził. Moja średnia z hiszpańskiego w tamtym momencie wynosiła 3.24, a po ostatniej jedynce obiecywałam rodzicom, że będę się starała i podciągnę ocenę.

Przykładałam wielką wagę do nauki tego, po lekcjach zostawałam w szkolnej bibliotece tylko po to by się pouczyć, ale to wszystko ze mnie wyparowywało. Moją motywacją nie była nawet świadomość, że jeśli nauczę się tego języka i pojadę do Hiszpanii to poznam jakiegoś przystojniaka, bo moi rodzice nigdy by się na coś takiego nie zgodzili, nie miałam jeszcze chłopaka, ba, ja nawet nigdy wcześniej się nie całowałam. Nie byłam na żadnej imprezie, nawet tej szkolnej, nie piłam alkoholu, ani nie paliłam papierosów. Jednym słowem, nie robiłam nic co było naturalne u ludzi w moim wieku.
Nie chciałam się nawet sprzeciwiać rodzicom i buntować się, bo moja natura by na to nie pozwoliła i po prostu czułabym się z tym źle.

Widziałam jak mój ojciec się denerwował i jak jego noga szybko podrygiwała pod stołem, rozumiałam, że był zły, w końcu nie mogłam zepsuć  jego reputacji będąc tak koszmarną uczennicą.

Moje starsze rodzeństwo nie sprawiało naszym rodzicom tyle kłopotów co ja. Czułam się z tym trochę źle, bo wiedziałam, że zawsze, gdy coś zrobię i tak nie dorosnę im nawet do pięt.

- Dobrze, Melanie. Wiedz tylko, że bardzo się na tobie zawiodłem, obiecałaś nam coś - powiedział, a poczucie winy przesiąkło przez moje calutkie ciało.

- Od przyszłego tygodnia, zapewnimy ci korepetycje, każdego dnia i będziesz się uczyła języka hiszpańskiego, tak długo, aż nie dostaniesz satysfakcjonującej oceny i nie sprawisz, że wreszcie będziemy mieli powód do dumy - kiwałem tylko głową na jego słowa, ale tak naprawdę tak strasznie nie chciałam żadnych korepetycji. Wtedy straciłabym cały wolny czas na cokolwiek, chociaż on i tak ograniczał się do moich półgodzinnych treningów jazzu przed lustrem, każdy ma jakieś pasję.

Obawiałam się tych dodatkowych lekcji, ponieważ nie potrafiłam kontaktować się tak bezpośrednio z ludźmi, wszyscy wprowadzali mnie w zakłopotanie.

Liczyłam tylko na to, że moim nauczycielem nie okaże się jakaś straszna jędza, lubiąca dawać wycisk.
~*~
Jeszcze nie ma Justina.

Little Secret//j.bOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz