Rozdział 6

1.6K 166 33
                                    

-Nie zmieniłam i nie zmienię zdania, więc niepotrzebnie marnujesz czas- wycedziłam, zakładając ręce na piersi. Mężczyzna uniósł brwi, nie przestając się uśmiechać.

-Usiądź, proszę- odparł, wskazując na czerwony, puchowy fotel obok siebie.

-Podoba ci się niespodzianka?- zapytał, gdy już spełniłam jego prośbę.

-Masz na myśli Dimitriego?

-Otóż to.

-Byłam przekonana, że nie żyje- wzruszyłam ramionami- miło wiedzieć, że został ktoś oprócz mnie.

-Prawda? Nie jesteśmy tacy źli, jak ci się wydawało.

-Masz rację- powiedziałam z lekkim uśmiechem, nachylając się w jego stronę- przecież wy tylko zarżnęliście mi mamę i przebiliście tatę, o całej ochronie już nie wspomnę.

-Stare dzieje, chyba już czas o tym zapomnieć, nie sądzisz?

-Po to mamy pamięć, aby pamiętać- odrzekłam zimno- nie da się zmienić przeszłości, możemy tylko czekać z nadzieją, że czas pozwoli nam się z nią pogodzić.

-Mądre słowa, jak na tak młodą osobę, Natalio- powiedział Kalinin po krótkim zastanowieniu- niestety, nie mamy czasu. Musisz podjąć decyzję.

-Mówiłam już. Nie mam zamiaru opowiedzieć się po żadnej ze stron. To wasza wojna, nie moja.

-Mylisz się- zaprzeczył starzec gwałtownie- jesteś jej częścią od chwili, gdy się urodziłaś.

-Nie mogę pokonać jakiegoś superżołnierza i nie chodzi mi tylko o to, że sobie nie poradzę. Urodziłam się tutaj, kocham Rosję, ale to wszystko zaszło za daleko, nie sądzisz? Może temu całemu doktorowi Erskine powinno się udać?

-To twoje ostatnie słowo?

-Tak, nie pomogę wam- potwierdziłam- możecie sobie znaleźć inną Czarną Wdowę, ja nie mam zamiaru nią być.

-Zobaczymy- odparł Michaił Kalinin, wstając i kierując się w stronę drzwi- Andrij!

-Tak?- zapytał Siergiejew, wchodząc do pomieszczenia.

-Czas na plan B- oboje zmierzyli mnie pełnym wyższości wzrokiem- a wszystko mogło potoczyć się inaczej.

-Jaki plan B?- krzyknęłam, ale zdołali już opuścić pokój- o co wam chodzi?

Czułam się bezsilna. Co, jeśli coś się stanie Dimitriemu? Sfrustrowana skoczyłam na równe nogi i kopnęłam fotel, na którym wcześniej siedziałam. Czerwona poduszka oderwała się i poturlała po podłodze.

Drzwi otworzyły się, a do środka weszło kilkunastu strażników. Skoczyłam na równe nogi, patrząc na nowo przybyłych z wściekłym wyrazem twarzy. Chwilę później pojawił się Siergiejew i nie zatrzymując się, podszedł do mnie.

-Teraz będzie zabawa- szepnął mi do ucha ze złośliwym uśmiechem.

Z moich ust nie zdążyła wypłynąć żadna cięta riposta, gdy do pokoju weszły dwie kolejne postacie.

-Dimitri!- krzyknęłam, próbując podbiec do brata, ale silne ramiona kilku osób skutecznie przytrzymały mnie w miejscu.

-Naprawdę chciałem zrobić to po dobroci, ale nie dajesz mi wyboru- rzekł Michaił Kalinin ze spokojem. Trzymał on chłopca w żelaznym uścisku, nie puszczając mimo jego usilnych protestów.

-Puść go- warknęłam- on nie ma z tym nic wspólnego.

-Już za późno. Sama do tego doprowadziłaś.

Natalia Alianovna Romanova - Moskwa (1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz