Rozdział 30

12.3K 637 45
                                    

Impreza trwała w najlepsze. Domek był dwupiętrowy, ale mały. Dobrze, że było wielkie zagrodzone podwórko i to właśnie tam bawiło się te dwadzieścia osób, które zaprosił Gabriel. W domu byłoby za duszno i już po godzinie pewnie wszyscy by się podusili.
Zayn zniknął mi po mniej więcej dwóch godzinach od rozpoczęcia imprezy. Siedziałam wtedy z Ashley w kuchni i nie zwróciłam na to zbytnio uwagi.
- A jak tam z panem Malikiem? - zapytała blondynka poruszając zabawnie brwiami. Wzruszyłam ramionami biorąc kolejny łyk piwa.
- Nic takiego, oprócz tego, że powiedział moim rodzicom, że mnie kocha zaraz po tym jak jego byłą narzeczona wkopali do więzienia - zaśmiałam się.
- Jak to przyjęli?
- Spokojnie, poza tym, że ojciec groził mu śmiercią jeśli mnie skrzywdzi - odparłam.
- Zayn chyba nie wie, w co się pakuje - roześmiała się, a ja razem z nią - No co? Nie mam racji? Twój ojciec byłby do tego zdolny - rzuciła, a ja niestety musiałam przyznać jej rację. Ojciec był gwałtowny i mógłby zrobić coś, co nie do końca byłoby zgodne z prawem. Po jakichś piętnastu minutach do kuchni wszedł Gabe proponując grę w butelkę.
- Nie za dużo nas do takiej gry? - zauważyłam.
- Połowa ludzi już klepie biedę na trawniku więc będzie w sam raz - roześmiał się - Znajdzie Zayna i spotkamy się w ogrodzie za pięć minut - machnął ręką.
- To Zayn nie jest z tobą? - zdziwiłam się. Pokręcił przecząco głową i wyszedł.
Poinformowałam Ash, że znajdę Malika i zaczęłam rozglądać się po całym domku. Muzyka grała głośno więc nie było sensu, żebym po prostu go zawołała. Weszłam na piętro, gdyż na dole nigdzie go nie było. Sprawdziłam łazienkę i dwa spokojne na górze. Usłyszałam jego charakterystyczny głos w ostatnim z pokoi. Podeszłam do drzwi i pewnym ruchem je otworzyłam.
- Zayn, Gabriel wolą wsz.... - zaczęłam, ale nie byłam w stanie dokończyć. Serce dosłownie mi stanęło na widok, którego w ogóle nie powinnam oglądać.
Ścisnęłam klamkę tak mocno, że aż pobielały mi kostki. W momencie, kiedy weszłam do pokoju, jakaś przemiła naga blondynka unosiła się i opadała na Zayna. Kiedy się odezwałam zaskoczyła z niego nagle i wpadła pod kołdrę. Malik natychmiast usiadł i chciał wstać, ale również był nagi. Przykryl się kołdrą i patrzył na mnie z wyciągniętą przed siebie ręką.
- Kat, wyjaśnię ci to - zaczął, a ja pokręciłam głową nie bardzo rozumiejąc dlaczego wciąż tam stałam. Odwróciłam się na pięcie - Kat, zaczekaj! Kiciu!!! - krzyczał, ale już go nie słuchałam. Zeszłam na dół i znalazłam Ashley.
- Przeproś za mnie Gabe'a - poprosiłam - Źle się czuje, wracam do domu - powiedziałam i nie odpowiadając na jej pytania wzięłam torbę i wyszłam z domu przyjaciela.
Nie ważne, że znajdowałam się kilkanaście kilometrów od domu. Nawet nie wiedziałam, czy w tym stanie udałoby mi się tam dojść całej, ale nie dbałam o to. Musiałam odejść jak najdalej od tego miejsca. Od tamtej sypialni.

Od Zayna...

Szłam jakieś dwadzieścia minut kiedy uznałam, że jestem zmęczona. W pobliżu znalazłam jakis murek więc usiadłam na nim i podkuliłam nogi pod brodę. Obraz z sypialni wciąż wisiał przed moimi oczami. Robił to z inną, podczas gdy parę godzin wcześniej robił to ze mną trzykrotnie i co chwilę powtarzając mi, jak bardzo mnie kocha!
Mimowolnie po policzkach poleciało mi kilka łez. Otarłam ne szybko słysząc jego nawoływanie. Wstałam natychmiast z murku i od razu zaczęłam biec przed siebie. Nie obchodziły mnie jego wyjaśnienia ani to, że był właśnie trzy kroki ode mnie. Kompletnie nie interesowałam się tym, że byłam już trochę wstawiona i naprawdę ciężko było mi biec, ale starałam się skupić na odejściu od niego, jak najdalej tylko mogłam. Nie przestał krzyczeć, a ja słyszałam jego głos coraz bliżej. Nogi bolały mnie niemiłosiernie. Nie miałam już siły. Dopadł mnie po kolejnych dwóch minutach mojego mizernego biegu.
- Kat, zaczekaj! - złapał mnie za rękę i zatrzymał - Pozwól mi wyjaśnić! - oddychał szybko.
- Alkohol nie jest wytłumaczeniem, Zayn - powiedziałam nadzwyczaj spokojnie wyrywając rękę z niego uścisku - Wracaj, pewnie koleżanka na ciebie czeka - rzuciłam kiwając głową. Chciałam odejść, ale stanął mi na drodze.
- Porozmawiaj ze mną! - położył ręce na moich ramionach patrząc mi prosto w oczy. Spuściłam głowę odsuwając się na krok.
- Zostaw mnie - powiedziałam - Porozmawiam jutro, chcę wrócić do domu.
- Wróć ze mną. Autobusy nie jeżdżą o tej porze, a ja jestem pijany - powiedział.
- Wrócę na piechotę - wzruszyłam ramionami i chciałam go wyminąć, ale złapał mnie w talii i zarzucił sobie na ramię.
- Nie będziesz szła sama taki kawał!
- Puść mnie - wysyczałam przez zęby bijąc go po plecach - Zayn, kurwa, puść mnie! - krzyknęłam, a on w końcu spełnił moje polecenie - Pójdę z tobą, ale nie waż się do mnie odzywać ani słowem - stanęłam w jego stronę i szybkim krokiem wróciłam do domu Gabe'a.

To była najgorsza impreza w moim życiu...

Bez słowa poszłam do jednego z pokoi i zamknęłam drzwi na klucz. Nie płakałam. Smutek był zaślepiony przez wściekłość, jaka mnie ogarnęła. Czułam się zdzdradzona! A jeszcze tego samego dnia Zayn patrzył mojemu ojcu prosto w oczy i mówił że mnie kocha i mnie nie skrzywdzi.
Po niecałej godzinie usłyszałam pukanie do drzwi i głos Ashley.
- Otwórz kochanie - poprosiła, a jej nie mogłam odmówić - Co się stało? - spytała, siadając obok mnie na łóżku wcześniej zamykając drzwi na klucz.

- Co za kretyn! - zauważyła blondynka, kiedy skończyłam opowiadać jej całe zajście - Musisz z nim porozmawiać, Kat - złapała mnie za rękę - Sama jestem ciekawa, jak ci się wytłumaczy.
- Sama go zapytaj - wzruszyłam ramionami - Spróbuję zasnąć, a jutro z samego rana pojadę autobusem do miasta. Zayn pewnie będzie pijany więc wrócę do jego mieszkania po swoje rzeczy i pojadę do rodziców.
- Jesteś pewna? - spojrzała na mnie zaniepokojona - Może faktycznie powinnaś z nim porozmawiać?
- Nie chcę z nim teraz rozmawiać, Ashley - powiedziałam poważnie - Idź już, chcę zostać sama - odwróciłam się do niej plecami i mocno nakryłam kołdrą.

Korepetycje || z.m [zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz