Cz. 1 - Spojrzenie

11.4K 534 175
                                    

Czasem odnosił wrażenie, że od samego początku ich znajomości spojrzenie jego kobaltowych oczu nie opuszczało go nawet na chwilę. Było to uczucie tym dziwniejsze, że nie wiedział nawet jak ma je interpretować. Z jednej strony wzrok ten był wymagający i surowy, przepełniony jakby pogardą dla całego otaczającego świata i usilnie skrywający nutkę rozpaczy.Czasem jednak Eren miał wrażenie, że dostrzega w nim iskierkę ekscytacji, radości i czegoś, czego do końca nie rozumiał.Ostatnio często myślał o kapralu, starając się go rozgryźć,dostrzec jakąś słabość, odkryć skrywane tajemnice. Podziwiał go za jego obojętność wobec świata. Młody zwiadowca łatwo poddawał się emocjom, które szarpały nim niczym silny wiatr cieniutką gałązką drzewa, która nie stawiała mu żadnego oporu.Levi tymczasem był silnym, grubym konarem, na którym nawet największe wichury nie robiły najmniejszego wrażenia.

Czuł się dziwnie snując takie rozmyślania podczas szorowania podłogi, ostatnio jednak trudno było mu myśleć o czymkolwiek innym. Ilekroć zostawał sam, bardzo często zdarzało się, że kapral nagle wyrastał jak z podziemi i zaczynał z nim jakąś pozbawioną sensu rozmowę lub z kwaśnym wyrazem twarzy wytykał błędy. Eren czuł się bardzo nieswojo w takich sytuacjach. Nie do końca wiedząc jak ma się zachować stał przed nim jak kołek i usiłował wypowiadać się z sensem, chociaż i tak każda taka rozmowa kończyła się przepełnionym pogardą spojrzeniem wysłanym w stronę szatyna i jakąś cierpką uwagą na jego temat. Chłopak już dawno przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy, czasem jednak odnosił wrażenie, że Levi zagaduje go bardziej przyjaznym tonem i jakby bez większego powodu, żeby tylko zamienić z nim słowo. Momentami Eren dostrzegał w tym jakiś wyraz sympatii, jednak gdy tylko próbował poprowadzić dalszą rozmowę tym torem, mężczyzna natychmiast to zauważał i stawał się przeraźliwie oschły. Jego dziwne spojrzenia wręcz przeszywały nastolatka i sprawiały, że czuł ciarki na plecach – nie był do końca pewny z jakiego powodu, domyślał się jednak, że jest to wynik jakiegoś podświadomego strachu do osoby kaprala. W końcu nieraz mu się od niego dostało.

-Oi, Eren. - gdy usłyszał za sobą głos Levi'a niemal podskoczył ze strachu. Szybko podniósł się z klęczek i zasalutował, czując jak z nieznanego powodu na jego twarz wstępuje lekki rumieniec. - Nie musisz mi salutować za każdym razem gdy mnie zobaczysz, chyba już kiedyś ci o tym wspominałem. -dodał pretensjonalnym tonem.

-Och, tak, pamiętam. To z przyzwyczajenia. - odparł chłopak, spuszczając nieśmiało wzrok.Kapral zbadał wzrokiem szorowaną przez Erena posadzkę.

-Nazywasz to sprzątaniem? - na te słowa chłopak wbił zdziwione spojrzenie w kaprala, czując jak wypełnia go gniew.

-Niby co robię nie tak? - zapytał,zdecydowanie zbyt agresywnym tonem. Ciągła krytyka jego działań powoli pozbawiała go cierpliwości. - Ja... Przecież bardzo się staram. - dodał spokojnie, chcąc chociaż trochę załagodzić brzmienie swojej poprzedniej wypowiedzi. Na to było już jednak za późno. Czuł jak spojrzenie kobaltowych oczu przeszywa go na wylot.Oczekiwał jakiejś uszczypliwej uwagi, usłyszał jednak tylko ciche westchnienie.

-Jak chcesz sprawić, żeby umyta gównem podłoga była czysta? - na te słowa Eren nieco się zdziwił, zerknął jednak w kierunku wiadra, stojącego po jego prawej stronie i zrozumiał ich znaczenie. Nie zauważył nawet kiedy woda przybrała barwę gęstego błota. - Cieszę się, że zrozumiałeś. - odparł obojętnie Levi i podążył w stronę wyjścia. - Kolacja za godzinę, lepiej się z tym uwijaj. - brunet zniknął za drzwiami, zabierając ze sobą wszystkie swoje groźne spojrzenia i opryskliwe uwagi.


Eren czuł, jak jego ręce drżą przy każdym najmniejszym ruchu i zastanawiał się w jaki sposób trafi łyżką do ust. Przemęczone mięśnie rąk sprawiały mu ból i z jakiegoś powodu nie potrafił utrzymać ich dłużej w jednej pozycji. Wiedział już, że to będzie ciężki wieczór.

EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz