Cz. 12 - Nic nie warte

2.7K 245 13
                                    

Levi lekko podskoczył, budząc się nagle pod dotykiem czyjejś ciepłej dłoni na swoim ramieniu. Nieznacznie podniósł się na krześle, czując jak jego twarde ramy nieprzyjemnie wbijają się w jego wciąż obolałe ciało. Hanji posłała mu pocieszający uśmiech i zabrała rękę z jego ramienia. Na widok jej pełnego troski i współczucia spojrzenia mężczyzna spuścił wzrok z cichym westchnieniem i przetarł zaspaną twarz dłonią. Nie potrzebował jej litości.

-Teraz Mikasa przy nim posiedzi. A ty idź porządnie się wyspać.

Mimo wszystko słowa Hanji zdawały się mieć sens. Levi był na tyle zmęczony i połamany – zarówno fizycznie jak i psychicznie – że naprawdę potrzebował choćby krótkiej drzemki. Z drugiej strony nie chciał wychodzić. Nie chciał już nigdy zostawiać go samego. Nagle przez jego umysł zaczęły biegać myśli, które ponownie wywołały u niego gęsią skórkę. A co jeśli coś mu się stanie pod jego nieobecność? Jeśli obudzi się... a jego już nie będzie? Levi poczuł jak łzy mimowolnie napływają mu do oczu i patrząc na bezwładne, blade ciało leżące spokojnie na łóżku głośno przełknął ślinę. Do tej pory Eren oddychał spokojnie, po prostu spał. Ale...

Nagle mężczyzna skarcił się za takie pesymistyczne myślenie. Nie wyobrażał sobie, żeby po tym wszystkim coś jeszcze mogło mu się stać. To byłoby już zbyt wiele, to byłoby po prostu nie możliwe. Świat nie może być aż tak okropnym miejscem. Nie może mu go ponownie zabrać. Levi westchnął cicho i rzucając ostatnie spojrzenie na bladą twarz Erena ociężale podniósł się z krzesła. Widząc to, Hanji wyszła, zadowolona, że udało się jej go przekonać. Czarnowłosy delikatnie dotknął dłoni chłopaka, upewniając się, że jego ciało ma naturalną temperaturę i powoli odwrócił się w stronę wyjścia. Mikasa stała pośrodku pomieszczenia z nieco spuszczoną głową i wzrokiem wbitym w brata. Mężczyzna wyminął ją obojętnie, totalnie niezainteresowany rozmową z kimkolwiek. A zwłaszcza z tą smarkulą,która patrzyła na niego jakby chciała wypruć mu flaki za każdym razem gdy zbliżał się do Erena. A nie miała nawet pojęcia jak bardzo tak naprawdę się czasem zbliżali. I teraz gówno go już obchodziły jej reakcje – jakoś będzie musiała się pogodzić z faktem, że chłopak nie jest jej własnością i wcale nie był przez niego molestowany ani do niczego zmuszany.

-Dziękuję, Heichou. - nagle w pomieszczeniu zabrzmiał jej roztrzęsiony głos. Levi zatrzymał się przed wyjściem i odwrócił w kierunku dziewczyny, która teraz spoglądała na niego ze łzami w oczach. Na ten widok spojrzenie mężczyzny nieco złagodniało. - Dziękuję. - powtórzyła cicho Mikasa i po chwili odwróciła się, podchodząc do zajmowanego wcześniej przez czarnowłosego krzesła, stojącego zaraz przy łóżku Erena. Levi przez chwilę wciąż stał w miejscu, zastanawiając się czy dziewczyna nie zapomni o swojej wdzięczności gdy chłopak wyzdrowieje i – chcąc czy nie chcąc – znów zaczną spędzać czas w swojej obecności. Mężczyzna odwrócił się i wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.

***

Półmrok i chłód panujący na korytarzu zdawał się przyjemnie koić jego nerwy. Jego umysł był rozbity na miliony kawałków – pomiędzy totalnie nierealne wspomnienia dzisiejszego dnia, przytłaczającą troskę o Erena, niepokój związany z ich przyszłością – jeśli jakakolwiek istniała. Levi potrzebował snu, choć odrobiny odpoczynku, żeby chociaż trochę sobie to wszystko poukładać. Ale czy po tych wszystkich silnych wrażeniach będzie w ogóle w stanie zasnąć?Czarnowłosy wolnym krokiem zszedł schodami na niższe piętro bazy i już miał skręcać w korytarz prowadzący do swojej sypialni, gdy w znajdującej się po lewej stronie, oszklonej jadalni, zobaczył Erwina. Wciąż był na niego wściekły – nie tylko za sam fakt sprytnego wkręcenia Erena w tę całą sprawę, ale też za totalnie lekceważące podejście do jego heroicznej próby uratowania chłopakowi życia. Poczekanie z opuszczeniem bramy chociaż o kilka sekund znacznie zwiększyłoby ich szansę. Levi westchnął cicho i – wiedząc, że w końcu i tak będzie musiał z nim porozmawiać – skręcił w tamtym kierunku i wszedł do pomieszczenia.

EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz