Cz. 13 - Za drzwiami

2.8K 279 71
                                    

Ostre promienie porannego słońca przyjemnie ogrzewały jego twarz. Ale to nie one wyrwały go z objęć snu. Początkowo myślał, że to jakaś senna wizja, ale nawet po częściowym przebudzeniu łaskoczący, delikatny dotyk wędrujący coraz wyżej i wyżej po szyi nie ustał. Mężczyzna westchnął cicho i otworzył oczy, mrugając kilkakrotnie aby obraz nabrał ostrości. No jasne. Brązowa czupryna i te niewinne, turkusowe oczy. Przerabiał to już zbyt wiele razy, żeby mógł odczuwać jakiekolwiek zdziwienie. Najwidoczniej prosto z objęć snu wpadł w objęcia Erena. Chłopak nie przerwał swoich pocałunków nawet zauważywszy, że czarnowłosy się obudził, a Levi wciąż był zbyt zaspany żeby w jakikolwiek sposób go powstrzymywać. Swoją droga, było to dosyć przyjemne. Usta chłopaka dotarły wreszcie na krawędź jego szczęki i po chwili wylądowały centralnie na wargach Levi'a, który stopniowo uświadamiał sobie i przypominał wydarzenia kilku ostatnich dni. Po krótkim, ale czułym pocałunku Eren zawisnął nad twarzą czarnowłosego i posłał mu szeroki uśmiech, podczas gdy mężczyzna zmarszczył brwi ze złością i w lekkiej dezorientacji, uświadamiając sobie, że dwa dni temu chłopak otarł się o śmierć.

-Hanji już cię wypuściła? - zapytał czarnowłosy i nadał swojemu spojrzeniu jeszcze groźniejszy wyraz, widząc nerwową reakcję Erena.

-Nie, ale... Czułem się dobrze, więc pomyślałem, że do ciebie przyjdę... - powiedział smutnym tonem, jakby spodziewając się skarcenia i ułożył swoją brodę na dłoniach, na klatce piersiowej czarnowłosego, który wbijał w niego swój wyjątkowo wściekły wzrok. Ku rozczarowaniu Erena nawet jego najbardziej urocze spojrzenie zdawało się nie zmieniać tego stanu. Chłopak czekał na jakieś ostre słowa, Levi jednak westchnął tylko z irytacją i położył swoje dłonie na plecach Erena, który leżał na nim wygodnie ułożony na brzuchu. Cóż, nie wszystkim było tak wygodnie...

-Nikt Cię nie pilnował? - zapytał czarnowłosy, wciąż zdenerwowany faktem, że chłopak któremu cudem uratował życie, tak po prostu poszedł sobie gdzie chciał. I nikt nawet tego nie zauważył.

-Jean siedział przy moim łóżku, ale spał... - odparł nastolatek. Levi westchnął cicho na myśl o tym, jak skopie temu kretynowi tyłek.

-Ale ja naprawdę czuję się świetnie. Jak nowo narodzony. - dodał Eren i uśmiechnął się do czarnowłosego.

-To niczego nie zmienia. Nie powinieneś był tak nagle wstawać, tylko stopniowo przyzwyczajać swoje kończyny do wykonywania ruchów. Pragnę ci przypomnieć, że jeszcze dwa dni temu wcale ich nie miałeś, więc chyba warto byłoby o nie zadbać, nie sądzisz?

-Oooh, Levi, nie złość się już, przepraszam. Po prostu tak strasznie chciałem Cię zobaczyć. -odparł Eren i zatopił swoją dłoń w kruczoczarnych włosach, kciukiem głaszcząc mężczyznę po policzku.

-Dziękuję. - powiedział cicho, ze łzami w oczach. - Dziękuję, że mnie uratowałeś, Levi.

Jego wyraz twarzy momentalnie złagodniał na widok zapłakanego Erena. Mężczyzna otarł kciukiem kilka dużych kropli spływających po policzku chłopaka wprost na jego koszulę, zostawiając mokre plamy na cienkim, lnianym materiale. Czarnowłosy delikatnie wsunął swoje palce w jego gęste włosy, pozwalając mu położyć swoją głowę na jego piersi. Nie płacz, Eren. Teraz już nie ma o co płakać. - mówił do siebie w myślach, chociaż i spod jego powiek wymknęło się kilka łez.

-Przepraszam. Powinienem był cię posłuchać... - mówił Erem, wciąż cicho łkając. Levi mocniej przytulił go do siebie i westchnął cicho.

-To już nieważne, Eren. Śpij, jest jeszcze wcześnie. - powiedział spokojnym głosem. Jakże mógł być niespokojny, teraz, trzymając go w ramionach, całego i zdrowego. Chłopak szybko uspokoił się pod miękkim dotykiem dłoni, która czule gładziła jego głowę. Pierwszy raz od tak dawna byli razem, tylko we dwójkę. Nie spiesząc się. Nie chowając. Bez strachu, że ktoś zobaczy ich razem. To nie miało najmniejszego znaczenia. Niech się dzieje co chce. Niech wszystko wokół zniknie, żeby mogli zostać sami już na zawsze.

EreriOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz