Nastała niedziela, dzień, w którym mogłam już wrócić do domu i czekać na pójście do szkoły. Pozostał mi tylko jeden problem. Nie miałam domu.
Upss...Z pomocą przyszła do mnie lekarka, która jako pierwsza po wypadku ze mną rozmawiała. Pani McCall. Zaproponowała mi, że dopóki sąd nie zakończy postępowania spadkowego mogę zamieszkać u niej. Miało to potrwać tylko dzień lub dwa. Tego samego dnia, trzy dni po moim wybudzeniu widziałam się z przydzielonym mi adwokatem, swoją drogą zabawny facet, który stwierdził, że ze względu na istniejące dowody na moje spokrewnienie z siostrą nie ma wątpliwości, że będę po niej dziedziczyć i tym samym po jej rodzicach. Tak udało im się, na dnie komnaty tajemnic odnaleziono jakieś coś tam, z którego jasno wynikało Lily i ta druga, jesteśmy rodzeństwem, chwała Ci Panie. I tak, nadal jestem "tą drugą". Nie do końca rozumiałam dlaczego w ogóle coś dostanę, ale z prawnikiem nie należy się kłócić. Po mniej więcej trzech tygodniach od mojego wypadku zostałam wypisana ze szpitala. Gdy skończyła się zmiana pani McCall razem z nią pojechałam do jej domu. Po drodze prowadziłyśmy niezobowiązującą pogawędkę.
-To bardzo dobry chłopak, na pewno pomoże Ci się odnaleźć w nowej klasie. Ma trochę tajemnic, ale to normalne. Bardzo się o niego martwiłam, że nie da sobie rady ze stresem. Wiesz klasa maturalna. Na razie wszystko wydaje się być w porządku, chociaż z drugiej strony to dopiero pierwszy miesiąc.
Opowiadała o swoim synu. Uśmiechnęłam się do niej. Chyba bardzo potrzebowała by ktoś ją wysłuchał. Robiłam to co zwykle się robi gdy słuchsz monologu, potakiwałam, śmiałam się i udawałam zaskoczoną kiedy zaszła tak potrzeba. Byłam zmęczona, nie wiem czym biorąc pod uwagę spanie przez dwa tygodnie i obijanie się przez dwa ostatnie dni. Niestety z głowy umknęło mi imię syna mojej bohaterki. A coś sprawiało, że czułam potrzebę zapamiętania go.
-Musisz być bardzo inteligenta, skoro w wieku siedemnastu lat dostałaś się do ostatniej klasy nie chodząc do szkoły.
-Mam nadzieję.
-A jak tam z twoją pamięcią?
Nie przestałam jej słuchać, ale wcześniejsze wypowiedzi pani McCall nie wymagały ode mnie większego skupienia, więc prawie zasypiałam na przednim fotelu pasarżera oparta o szybę. Gdy dotarło do mnie to pytanie ocknęłam się. Usiadłam wyprostowana. Trochę przerażała mnie wizja jazdy samochodem, mimo braku wspomnienia z wypadku, ale Mama chłopca, którego imienia nie dałam rady zapamiętać prowadziła bardzo spokojnie. Czułam się bezpiecznie.
-Chyba dobrze. Czasami wydaje mi się, że już coś wiem, tak na sto procent, ale po chwili to wspomnienie mi umyka. Pamiętam dlaczego uciekłam. Pamiętam też uśmiech Lily i jeszcze to że nie mam imienia. Pamiętam jak jakiś facet mnie bił i krzyczał "jesteś nikim".
Teraz mój uśmiech stał się ponury. Widziałam ten i wiele innych obrazów w mojej głowie. Na twarzy kierowcy było widać współczucie. Nie umiałam być dla niej nie miła. Polubiłam tę kobietę. Jednak nie jestem bezuczuciowym monstrum alleluja!
-Chociaż tego ostatniego nie chcę pamiętać. Chcę wiedzieć kim on był. Czasami czuję potrzebe zemsty, chciaż z drugiej strony chyba jestem na to zbyt leniwa.
-Czasami najstraszniejsze doznania, kształtują nasze charaktery. A teraz jesteś tutaj w Beacon Hills i jutro idziesz do szkoły.
Mrugnęła do mnie. Uśmiechnęłam się szczerze.
-Po prostu nie rozmyślaj o tym co złe. Teraz jesteś już kimś innym. Zastanów się jak jutro przeżyjesz dwie godziny angielskiego.
Po krótkiej przerwie dodała uradowana:
-Właśnie! Miałam Ci przekazać, że możesz wybrać sobie imię!
CZYTASZ
New moon. New hope. New beginning.
FanficWiecie jak to jest mieć amnezje? Ja wiem. Dlaczego? Nie mam pojęcia, po prostu obudziłam się bez wspomnień, świadomości kim jestem, kogo lubię, co lubię. Nie wiedząc kim, a może czym jestem, miałam jeden cel od początku chciałam odzyskać pamięć, ter...