Rozdział 5 : Friendzone

2.6K 295 55
                                    


SEHUN

Luhan podniósł się z pozycji leżącej do siedzącej, przez co moje ciało znów ogarnął chłód.
Patrzyliśmy na siebie w ciszy lustrując dokładnie strukturę naszych twarzy. Nie była to dla mnie niezręczna chwila. Wręcz przeciwnie. W towarzystwie Luhan'a poczułem się wyjątkowo komfortowo, nawet, jeśli moja zimna, duża dłoń nagle spoczęła na tej jego, malutkiej i kruchej. O dziwo nawet nie myślałem o tym, żeby ją zabrać.

W pewnym momencie uczucie spokoju zastąpiło poczucie winy. Jak ja w ogóle mogłem się tak bezwstydnie rzucić na tą niewinną, bezbronną istotę? No popatrzcie tylko na niego. Nic tylko schować gdzieś głęboko w szafie i chronić przed całym złem tego świata.
Co mnie więc wtedy omotało? Ach, już wiem. Zbyt dużo czasu spędzam z Jongin'em, zdecydowanie...

Nagle na bladych policzkach blondyna pojawiły się delikatne rumieńce, przez co Azjata spuścił w dół głowę z zażenowania.
Co za słodycz... Aż mi krew w cukrze skoczyła.
- Emm... - wymamrotał zmieszany Xiao zabierając swoją dłoń spod mojej, na co załkałem w duchu.

Oderwałem na chwilę wzrok od trzecioklasisty i rozejrzałem się po sali, w której się znajdowaliśmy. Była cała pomalowana na biało, a pod jedną ze ścian stały równie białe meble po obstawiane opakowaniami z lekami. Znajdowałem się w gabinecie pielęgniarki.

- Bardzo boli? - z zamyślenia wyrwało mnie dopiero pytanie ciemnookiego.
- Co? - zwróciłem ponownie wzrok na starszego.
- Ymm... No bo ja... - jąkał się, lecz w końcu wskazał palcem na swoje czoło.
Zmarszczyłem brwi, uniosłem rękę i dotknąłem miejsca na głowie, gdzie poczułem przyklejoną plastrami gazę.
- Strasznie cię za to przepraszam. - Luhan zaczął swój Lament Świętokrzyski. - Nie chciałem! Znaczy... chciałem, ale nie chciałem zrobić ci krzywdy. Nigdy nikogo tak mocno nie uderzyłem, w ogóle rzadko kiedy kogoś biję, jak już to tylko w przypadku samoobrony. Myślałem, że cię zabiłem. Leżałeś nieprzytomny na podłodze i nie dało się ciebie obudzić. Tak bardzo się bałem. - wyznał, a mi nareszcie zaczęły wracać bardziej szczegółowe wspomnienia.

Zaśmiałem się cicho pod nosem na wypowiedź Chińczyka. To ja go próbowałem zgwałcić na oczach połowy uczniów liceum, a ten mnie teraz przeprasza za to, że się bronił? Doprawdy, co za koleś...

Pokręciłem głową i uśmiechnąłem się lekko do blondyna.
- Nie powinieneś przepraszać. - powiedziałem spokojnie. - Nie byłeś niczemu winny. Zasłużyłem sobie. - oznajmiłem.
- Cóż, próbowałeś mnie rozebrać na forum szkoły... - przekręcił słodko głowę na bok. - Ale to i tak nie usprawiedliwia mnie z wyrządzenia ci krzywdy. - zaprzeczył.

Po raz drugi zacząłem się brechtać zasłaniając usta dłonią. Ten człowiek mnie rozbrajał. Naprawdę się mną aż tak zamartwiał? Mój Aniołek...

- Z czego się śmiejesz? - zapytał zdezorientowany. - Powiedziałem coś nie tak?
- Skądże. - przestałem się śmiać. - Po prostu... Chyba źle zaczęliśmy naszą znajomość. - stwierdziłem.
Mogłem dać sobie rękę uciąć, że wyczytałem z wzroku mniejszego sarkastyczne ,,No co ty nie powiesz?", jednak postanowiłem to zignorować.

Wziąłem głębszy wdech i wyciągnąłem w stronę Luhan'a otwartą dłoń, na którą jasnowłosy popatrzył ze zdziwieniem.
- Jestem Oh Sehun. Miło mi cię poznać. - przywitałem się.
Jelonek przeniósł wzrok z mojej ręki na twarz, a po kilku sekundach uśmiechnął się ciepło.

Czy to normalne, że miałem ochotę go od tak pocałować?

- Xiao Lu Han. Wzajemnie. - uścisnął delikatnie moją dłoń.

***

BAEKHYUN

- Założę się o dwadzieścia tysięcy won, że pieprzą się teraz w gabinecie pielęgniarki. - skrzyżował ręce na piersi Jongin przygryzając przy tym dolną wargę.

High School Never EndsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz