rozdział 5

151 7 2
                                    

-- Leo--
Chyba powinienem już wracać, w końcu nie chce tu zostać na noc. Tylko jak ja mam wrócić, skoro nie znam tej drogi!? Dopiero teraz doszło do mnie, że się zgubiłem. Wstałem z mokrej od deszczu i w niektórych miejscach zardzewiałej ławki. Postanowiłem, że pójdę w prawo, bo z tamtąd też przyszłem. Szedłem tak 20 minut. Kiedy przechodziłem pełen łez w oczach spowodowanych wewnętrznym strachem, zauważyłem 3 osoby. Dwie były mi dość znajome ale tej trzeciej nigdy nie widziałem. Była to moja mama oraz Tilly. Zacząłem biec w ich stronę krzycząc:
- Czekajcie!
- Leo!? Co ty tu robisz!?
- później ci wyjaśnię, mamo... Kim jest ten człowiek?
- ach, on? - odpowiedziała wskazując na faceta z zarostem - to jest Tom, był naszym przewodnikiem po zabytkach.
Nie ufam temu kolesiowi. Popatrzył się na mnie i szyderczo uśmiechną. Nie lubię ludzi z brakiem charyzmy.

--Charlie--
Coś przerwało połączenie, a ja tak bardzo chciałem dowiedzieć się więcej o stanie Chloe. Koniecznie muszę oddać jej nerkę! Tylko czy ja mogę zostać dawcą? Trzeba przejść tyle badań, a co jeśli nie będę mógł nim zostać? Nie wiem co o tym myśleć. To wszystko mnie przerosło.

--Zuza--
Co się dzieje z moją matką!? Siedzi od 4 godzin w sypialni i płacze. Czy to przeze mnie? Od kiedy tata zginął w wypadku samochodowym, kiedy miałam 2 lata, moja mama często płacze. Ale ten płacz był inny... Po cichu wyklinała siebie, myśląc, że nikt tego nie słyszy.

--Milena--
Przez kolejne godziny oglądałam wiele filmów i zdjęć z Leo... bardzo podobały mi się jego oczy. Jego osobowość też nie wydaje się być najgorsza. Zauważyłam też jeden film, w którym brunet wypowiada się o znęcaniu się nad słabszymi... Padło tam jedno kluczowe zdanie " ja też przez to przechodziłem ". Czyli jednak mamy że sobą coś wspólnego... on też wie jak to jest gdy łzy spływają po policzkach w nocy, jak to jest skrywać w sobie ten lęk. Czuję się lepiej kiedy wiem, że nie jestem z tym sama.

--Mama Zuzy--
Nie wiem co mam robić... ja już na własnej skórze przekonałam się do czego oni są zdolni. Mój mąż... to przez nich nie ma go tu ze mną, nie może mnie wspierać. Nie jest łatwo okłamywać swoje własne dziecko, starać się aby jej oczy nigdy nie ujrzały prawdy. Ciągle nie mogę zrozumieć, dlaczego mi go zabrali. Zuza od dziecka nie miała ojca. Nadal myśli, że zginął w wypadku samochodowym... ale tak naprawdę, było całkowicie inaczej. Do tego wszystkiego dochodzą teraz jeszcze te pieniądze... skąd ja do jasnej cholery wezmę w 24 godziny 70 000 zł?

--Charlie--
Kiedy biegałem jak głupi po całym budynku ze łzami w oczach w poszukiwaniu Leo, zobaczyłem z okna moją mamę i Tilly. Był tam z nimi też Leondre i jakiś facet... Skądś go kojarzę, ale po tej sytuacji z Chloe nie umiem racjonalnie myśleć. Mam ochotę udusić Leo! Ten tępy dureń łazi sobie po świecie, a Chloe umiera w szpitalu!

Witajcie! Tu kolejny rozdział mojego fanfiction! Bardzo dziękuję wam za ponad 240 wyświetleń! Jest to dla mnie ogromna motywacja... mam nadzieję że zostaniecie ze mną na dłużej! Jutro kolejny rozdział! Piszcie w komentarzach czy chcecie codziennie rozdziały ale takie krótkie, czy co 3 dni takie dłuższe 😘 dziekuje i zapraszam na kolejne rozdziały!

Stay With Me ForeverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz