Arizona

1.5K 162 15
                                    


Pięć godzin później zaparkowali pod starym motelem. Louis wysiadł za Harrym biorąc wszystkie swoje rzeczy, spojrzał na niego pytająco kiedy stali pod recepcją. Potarł rękoma o ramiona przez zimny wiatr.

-Co tutaj robimy? Myślałem, że się nie zatrzymujemy po jakichś spelunach.

-Cicho Lou, nawet nie wiesz jak ciężko tutaj dostać nocleg. Zawsze podczas takiej długiej drogi spędzam chociaż jedną noc w łóżku, to wygodniejsze niż fotel w samochodzie.

Po kilku minutach znaleźli się w pokoju, oczywiście nie obyło się bez problemów z otwarciem drzwi.

-Więc, na ile nocy planujesz tutaj zostać?

-Mam wykupione dwie noce, mam nadzieję, że wytrzymasz, chciałem trochę pozwiedzać.

-Mówiłem ci, że ty ustalasz zasady.

-Dobrze, że łóżko jest duże, inaczej musiałbyś spać na podłodze. -zaśmiał się brunet.

*

Trafili do baru, Harry stwierdził, że to lepsze niż siedzenie bez celu w pokoju motelowym. Po kilku kieliszkach obaj byli bardzo rozluźnieni, tak samo jak reszta towarzystwa w barze. Z głośników sączyła się muzyka country, starszy stwierdził, że potrafi się ruszać jak prawdziwy kowboj i postanowił zaciągnąć Louisa do tańca.

-Harry, jesteś taki pijany. -zamruczał do jego ucha.

-Jestem trzeźwy, a teraz tańcz jak ja.

Louis trzymał się ramienia Harry'ego po czym splótł z nim palce utrzymując ramę, natomiast Harry objął go w talii, a to wcale nie wyglądało jak stukanie obcasem, tylko taniec towarzyski. Zaczęli udawać, że są profesjonalnymi tancerzami i dzięki temu przyciągnęli do siebie starszą panią.

-Madeline, gdzie ty idziesz? -jej mąż od razu ruszył za nią.

-Jeśli ci chłopcy przywrócą mi trochę młodości, będę im wdzięczna do końca życia Gas.

Louis bez wahania zaczął tańczyć z Madeline, na co Gas zaczął stukać obcasami do rytmu ucząc Harry'ego, którego sztyblety nie wydawały z siebie żadnego dźwięku.

-Love's the only thing that keeps me here, you're the reason that I'm hanging on, my heart's staying where my heart belongs. -Harry rozbawiony śpiewał do ucha Louisa trzymając go od tyłu w uścisku kiedy skończył lekcję tańca z Gasem.

Opuścili bar przed czwartą nad ranem żegnając się z wesołym małżeństwem.

-Lou, wiem, że jesteś pijany, ale chodź. -Harry śmiał się kiedy ciągnął za sobą Louisa, gdy ten usiadł na asfalcie, starszy wziął go na plecy i zaczął iść w stronę motelu.

-Harry, masz takie miękkie i miłe włosy. Mogę ich dotknąć? To są loczki, śliczne loczki. -powiedział rozbawiony samemu dając sobie pozwolenie na dotykanie ich.

Harry ułożył Louisa w łóżku obok siebie, po czym sam wskoczył pod kołdrę nawet się nie rozbierając, a kiedy młodszy już spał, przez jakiś czas przyglądał się jego delikatnej twarzy. Złożył subtelny pocałunek na policzku chłopca po czym wyłączył lampkę nocną po jakimś czasie zasypiając.

*

Promienie słońca wpadające do pokoju powoli rozbudziły Louisa. Ziewnął przeciągle po czym rozejrzał się po pokoju. Słysząc szum wody w łazience uśmiechnął się mimowolnie i po chwili zastał widok który od razu postawił go na nogi, a mianowicie Harry z mokrymi lokami i przepasanym ręcznikiem wokół bioder.

Get your kicks on Route 66 | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz