Rozdział 1

81 8 2
                                    

Lecę na jednorożcu. Wszędzie jest różowo. Podemną są chmury. Dużo chmur. Gonią się zielone małpy. Kolorowe żelki przelatują mi obok twarzy. Jednorożec nagle ląduje. Obok mnie stoją ziemniaki. Mają jedno oko, a pod oczami wielki szeroki uśmiech, bez nosa. Patrzą się na mnie przez chwilę. Zaczynają mnie gonić. Uciekam. Znalazłam jaskinie z pianek. Wbiegam tam. Siadam na wielkim, kolorowym miękkim kamieniu. Rozglądam się i zauważam ogromnego, czerwonego chomika.》

-Lily! Wstawaj! Spóźnisz się do szkoły! - usłyszałam głos Dylana i szybko otworzyłam oczy. Usiadłam i spojrzałam na mojego przyjaciela.
-Miałam strasznie posrany sen. - mówiłam przecierając oczy.
-No tak, to wcale do Ciebie nie podobne. - powiedział w sarkazmie.
-Oj wal się. - jęknęłam i rzuciłam w niego poduszką.
-Ja Cię ratuje od tego twojego ,,posranego" snu a ty mi się tak odwdzięczasz? O nie! Tak dobrze to nie będzie! - powiedział i udawał urażonego, ale widać było że chce mu się śmiać.
-Nie! Nawet nie próbuj! - krzyknęłam oddalając się od niego.
-Za późno. - zrobił chytry uśmieszek i od razu odskoczył w moją stronę. Nie zdążyłam uciec a ten zaczął mnie łaskotać. Prosiłam go żeby przestał ale on tylko mówił że mam go przeprosić.
-Ani mi się śni! - krzyczałam cały czas się śmiejąc już ledwo oddychając.
-Przepraszam! Przepraszam! - musiałam go w końcu przeprosić. Naprawdę nie mogłam oddychać przez ten śmiech.
Po chwili skończył i wstał.
-Dobra a teraz idź się przygotuj do szkoły. Zaczekam na Ciebie i za 15 minut widzę Cię na dole. Pośpiesz się. - rzucił szybko i wyszedł.
15 minut?! Jak on to sobie wyobraża? No nic. Wstałam niechętnie z łóżka i poszłam do łazienki umyć zęby. Przy okazji wzięłam ciuchy, które przygotowałam sobie wczoraj i po umyciu zębów szybko założyłam je na siebie.

 Przy okazji wzięłam ciuchy, które przygotowałam sobie wczoraj i po umyciu zębów szybko założyłam je na siebie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Zrobiłam jeszcze lekki makijaż, zarzuciłam torbę na ramię i zeszłam na dół. Zauważyłam siedzącego Dylana, który oglądał TV. Zachowywał się jak u siebie w domu, co mi nie przeszkadzało, ponieważ jak u niego jestem robię dokładnie to samo.
Wchodząć do kuchni zobaczyłam że do lodówki jest przyczepiona jakaś kartka.

"Musiałam wyjść dzisiaj szybciej do pracy. Alex już jest w przedszkolu, a Ty masz śniadanie na stole.
Kocham Cię, mama."

Rzeczywiście na stole leżało moje śnadanie. Spakowałam je do torby, wzięłam jabłko i wychodząc z kuchni do salonu powiedziałam przyjacielowi że możemy już iść, na co on zgasił telewizor i zaczął iść w moją stronę. Uśmiechnął się, zabrał mi owoc, ugryzł kawałek i mi oddał. Tak, Dylan we własnej osobie. Zanim poszliśmy do szkoły musiałam jeszcze zamknąć drzwi. Spojrzałam na zegarek i była 7:45. Powinniśmy zdążyć, droga do szkoły zajmuje nam około 10 minut.

************
Po dokładnie 7 minutach jesteśmy w szkole. Wyrzuciłam do kosza obgryzione jabłko i poszłam przywitać się z pozostałymi przyjaciółmi. Przytuliłam Isaaca, a Alisson, Rosie i Malię pocałowałam w policzek, po czym wszyscy weszliśmy do szkoły.
Nasza pierwsza lekcja to matematyka, której szczerze nienawidzę jak reszta moich przyjaciół.
Chwilę rozmawialiśmy o tym do kogo idziemy w piątek na noc filmów. Wszyscy zdecydowaliśmy że idziemy do mnie. Dyskutowaliśmy jakie rodzaje filmów będziemy oglądać. Każdy przekrzykiwał siebie, aż w końcu usłyszałam dzwonek na lekcję. Tortury czas zacząć.
************
Matma zleciała nam szybko jak pozostałe lekcje. Pożegnałam się ze wszystkimi i wraz z Dylanem szliśmy do domu. Postanowiłam że pójdziemy do mnie zrobić lekcje a później obejrzymy jakiś film.
-Może pójdziemy do tej nowej restauracji? Tylko 15 minut drogi od Twojego domu. - spytał chłopak.
-Dobra, możemy iść. Sami? - uśmiechnęłam się w jego stronę.
-Tak, a później pójdziemy do naszego miejsca. Dawno tam nie byliśmy.
-Ok. - spojrzałam na Dylana.
Resztę drogi spędziliśmy na śmianiu się i wygłupianiu. Przy okazji wspominaliśmy dzieciństwo jacy my to głupi byliśmy, chociaż niewiele się zmieniło. Nadal tacy jesteśmy tylko troszkę normalniejsi.
-Pff ta jasne. - pomyślałam.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

I jest pierwszy rozdział :D Może dodaje go o 3 w nocy, ale to nic xD Jeśli się wam podoba to wiecie co macie robić :D Zapraszam również na moje inne opowiadania ;))

Best Friends Forever. |L.Collins|_|D.Sprayberry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz