rozdział 4

64 8 0
                                    

-Po prostu nas poniosło. - lekko uniosła swoje kąciki ust.
-Tak, poniosło. - podrapałem się nerwowo po karku. Tak na prawdę to nie mogłem zapomnieć. Lily jest moją najlepszą przyjaciółką, a ja o mały włos i bym ją pocałował. Nie wiem czy to dobrze czy źle, ale chciałem tego, chciałem ją pocałować. Nie powinienem tak o niej myśleć, jest jak moja siostra. To tak jakbym myślał o mizianiu się ze swoją siostrą. Nie wiem co mam o tym sądzić . Cały czas w głowie mam ten moment, kiedy nasze usta prawie się złączyły... Nie. To głupie. Prześpie się i jutro już będzie dobrze. Zapomnę o tym co miało miejsce godzinę temu i wszystko wróci do normy. Oby.
***********
Obudziłam się o 7:12. Świetnie. Zaspałam i pewnie spóźnię się do szkoły. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy i je ubrałam.

Potem szybko pobiegłam do łazienki umyć zęby, opłukać trochę twarz żeby się rozbudzić i na koniec nałożyłam lekki makijaż

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Potem szybko pobiegłam do łazienki umyć zęby, opłukać trochę twarz żeby się rozbudzić i na koniec nałożyłam lekki makijaż. Spakowałam książki do torby i szybkim krokiem zeszłam na dół. Dylana nie było, a miał już być. Wczoraj wróciłam od niego jakoś po północy. Po tej ,,niezręcznej" sytuacji, było normalnie, to znaczy nie normalnie bo robiliśmy te wszystkie głupie rzeczy co zawsze razem robimy. Naprawdę cieszę się ze to nie zmieniło naszych relacji. A tak w ogóle, czemu o tym myślę? Miałam o tym zapomnieć. Ehh... nieważne.

Schowalam śniadanie które zrobiła mi mama do szkoły, wzięłam jabłko i postanowiłam pójść po Dylana. Martwię się, zawsze po mnie przychodzi, a jak nie idzie do szkoły to pisze albo dzwoni. Trochę się niepokoje, muszę to sprawdzić.

Zadzwoniłam dzwonkiem do domu mojego przyjaciela i zaledwie parę sekund później otworzyła mi jego mama, Melissa. Ma 40 lat i wygląda naprawdę dobrze.
-Dzień dobry, jest Dylan?
-Witam słoneczko, jest ale nie idzie dzisiaj do szkoły. Chcesz iść do niego na chwilę? - spytała a uśmiech nie znikał z jej twarzy.
-Oczywiście. - odwzajemniłam gest.
Kobieta przepuściła mnie w drzwiach i chwilę później byłam już u chłopaka w pokoju. Spał. Tak słodko spał.
Cicho podeszłam i usiadłam delikatnie na łóżku żeby go nie obudzić. Przyłożyłam rękę na jego czoło, i faktycznie był chory. Miał mocną gorączkę, co w sumie można było zauważyć tym, że jest czerwony na twarzy. Lekko palcem otarłam jego policzek, uśmiechając się do niego.
Zauważyłam jak powieki chłopaka się otwierają. Zabrałam rękę i wlepiałam swój wzrok w niego.
-Co tu robisz? - powiedział z bananem na ustach. Nie mam pojęcia czemu, przecież leży rozpalony w łóżku a szczerzy się jak mysz do sera.
-Nie przyszedłeś. Martwiłam się więc przyszłam. - odpowiedziałam zatroskana.
-Ty się o mnie martwiłaś? Coś nowego. - zaśmiał się.
-Oj wcale nie. - szturchnęłam go.
Zaczął udawać że go boli, zwijał się z bólu i był ,,wielce" urażony. - przesuń się. - rozkazałam. Zaskoczony brunet zrobił co kazałam, a ja położyłam się obok niego.
-Co robisz? - spytał.
-No jak to co? Zostaje z tobą. - wtuliłam się w niego, po czym chłopak niepewnie objął mnie ramieniem. Może to trochę głupie, że on leży chory a jak tak po prostu się obok niego kładę. No cóż, dla mnie nie jest to nie normalne, jestem sobą, a to znaczy że jestem dziwna.
-Drugi dzień wagarów? Robisz się niegrzeczna. - zaczął bawić się moimi włosami.
-Ja zawsze byłam niegrzeczna. - powiedziałam z dumą. - A z resztą, jak już zostajemy w domu to może obejrzymy jakiś film? - spojrzałam na niego na co on przytaknął. Uwielbiamy oglądać filmy, mamy na tym lekko mówiąc, opsesje. Bym mogła cały dzień leżeć i oglądać filmy, Dylan też.

Postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror. Zdecydowaliśmy, że bedzię to ,,Grave Encounters", może i będzie to szósty raz, ale ten film jest świetny, jeden z moich ulubionych.

Właśnie miał być ten fajny moment, jak jakiś facet jest wciągnięty do wanny z krwią, ale już nie zostanie znaleziony, kiedy zadzwonił mój telefon. Bez spojrzenia na ekran odebrałam.
-Halo?
-Lily?! Gdzie jesteś?! - Rosie krzyczała przez słuchawkę, jakby ktoś umarł. A może?
-U Dylana. Jest chory więc zostałam z nim.
-No super- westchnęła.
-A coś się stało?
-Tak, coś się stało. Wiesz kto to Theo, nie?
-No jasne że wiem, przecież to największy Bóg seksu w szkole, dziewczyno!
-Pytał dzisiaj o Ciebie! - strasznie głośno piszczała, a ja zaniemówiłam.

*****************
Jak zwykle przepraszam za błędy :D Autokorekta w telefonie zmienia mi dobre słowa w złe .-.
Jeśli coś się nie podoba, napisz w komentarzu co, a ja postaram się to poprawić ;)

Best Friends Forever. |L.Collins|_|D.Sprayberry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz