rozdział 5

41 7 0
                                    

-A coś się stało?
-Tak, coś się stało. Wiesz kto to Theo, nie?
-No jasne że wiem, przecież to największy Bóg seksu w szkole, dziewczyno!
-Pytał dzisiaj o Ciebie! - strasznie głośno piszczała, a ja zaniemówiłam.

*********************

-Halo? Słyszysz mnie?
-Tak, tak słyszę. Jak to się o mnie pytał?! - odezwałam się po długiej ciszy.
-Siedzieliśmy z dziewczynami i Isaacem na naszej ławce i wtedy do nas podszedł. Isaac zaprosił go na tą imprezę w piątek, a Theo spytał się gdzie jesteś, bo chce pójść z tobą. - powiedziała z entuzjazmem.
-O.mój.Boże. - wykrzyczałam każde słowo po kolei. Po chwili przypomniałam sobie ze miałam iść na nią z moim przyjacielem. - Rosie, słuchaj no ja nie wiem, miałam iść tam z Dylanem. - mój wzrok powędrował właśnie na niego, a ten się tylko dziwnie spojrzał.
-Och no daj spokój. Ciągle z nim chodzisz wszędzie, a ludzie myślą że jesteście parą. To największe ciacho w szkole, nie możesz przegapić takiej okazji! - rzekła z wyrzutem.
Ponownie spojrzałam na Dylana, słuchał wszystkiego i chwilę zastanawiał się nad słowami Rosie.
-Możesz z nim iść. - wyszeptał i się uśmiechnął, a ja zrobiłam to samo lecz z o wiele większym bananem na ustach.
-Halo? Jesteś? Theo dał mi numer dla Ciebie. Chcesz go czy nie?
-Oczywiście! Wyślij mi go esemesem.
-W końcu! Już wysyłam. Lecę, kocham Cię!
-Ja Ciebie też! - po tym się rozłączyłam i wróciłam do oglądania filmów z Dylanem. A co jak był zły że go wystawiam? Prawda jest taka że chodzimy zawsze razem na wszystkie imprezy. Kocham go jak brata i to już jest raczej normalne że tam gdzie ja, jest też on.
-Nie jesteś zły? - spytałam spoglądając na niego.
-Nie, czemu. - powiedział obojętnie.
-No bo wiesz, miałam iść z tobą i...
-Nie przejmuj się. Teraz mam okazję żeby iść na nią z Hayden. Napewno się zgodzi. - ehh... ta obojętność.
-No tak, jasne... - poczułam ukłucie w sercu. Czemu? Ja idę z Theo, to znaczy jeszcze nie ale pytał się o mnie a to już jest połowa sukcesu. On raczej idzie z Hayden, wow, pierwszy raz idziemy z kim innym niż ze sobą. Jest mi smutno, nie mam pojęcia dlaczego. Może po prostu dlatego że tak jakby go wystawilam? Egh... nieważne. Pójdę na tą imprezę z Theo, największym ciachem w szkole i Bogiem seksu, i mam zamiar świetnie się z nim bawić.
***********************
Przesiedzialam u Dylana cały dzień leżąc w łóżku oglądając filmy i objadaniu się świństwami, takie poranki lubię.
-Do zobaczenia. - powiedziałam i pocałowalam przyjaciela w policzek, na nieszczescie Dylan chciał zrobić to samo i takim o to sposobem nasze usta się złączyły. Odskoczylam od niego jak oparzona i go przepraszalam na co on się śmiał, dupek.
-Dobra, nieważne. Do jutra, mam nadzieję ze idziesz do szkoły. - mówiłam nerwowo ale próbowałam olać to, co przed chwilą się stało.
***oczami Dylana***

-Dobra, nieważne. Do jutra, mam nadzieję ze idziesz do szkoły. - usłyszałem tylko słowa wychodzącej przyjaciółki i wróciłem z powrotem do pokoju. Położyłem sie na łóżku i włączyłem znowu jakis głupi film, nie zwracałem na niego uwagi bo moje myśli były przy pocałunku z Lily. To wszystko jest bez sensu. Po co ja o tym myślę? Przyjaźaznimy się. Już któryś raz wracam do tego ze to moja przyjaciółka a później i tak robię to samo. Nie mogę o tym myśleć, ta przyjaźń jest bezcenna i jeśli ją zepsuje, to spieprze życie, mi i jej.
***************
Witam z kolejnym rozdziałem! Standardowo przepraszam za wszystkie błędy ;3 Do następnego :*

Best Friends Forever. |L.Collins|_|D.Sprayberry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz