Była to już trzecia godzina jazdy samochodem do nowego domu. Samochód ten był obładowany. Kierowanie stawało się dla mnie okropnie męczące. Zacząłem czuć bóle szyi od sztywnego trzymania głowy prosto.
- Daleko jeszcze?- zapytała delikatnym głosikiem Joanna, siedząca w foteliku w tylnej części samochodu.
GPS pokazywał mi że zostało jeszcze 15 kilometrów drogi co zajęłoby 20 minut jazdy, więc odpowiedziałem:
- Jeszcze chwilkę kwiatuszku.Zapadła cisza typowa dla długich podróży. Widziałem po Oliwii, że podróż ją wymęczyła. Znałem Oliwię na tyle dobrze, że wiedziałem, że nienawidzi takiej niezręcznej ciszy. Oliwia z natury jest energiczna i szuka kontaktu z ludźmi. Jest sangwinikiem... . Nie wiem czy to dzieciństwo na mnie tak ogromny wpływ wywarło, czy to tylko kwestia genów, że jestem cholerykiem. Mogę się kłócić na okrągło i łatwo się denerwuje. Staram się nad tym pracować, ale zawsze chcę dominować nad innymi, co często wzbudza niechęć do mojej osoby. Z grubsza jednak jestem przyjazną osobą, która nie chce nikogo obrazić, lecz zawsze palnę coś głupiego.
- Kochanie, dlaczego akurat wybrałeś to miejsce w małym miasteczku, z dala od innych większych miast?- zapytała lekko zawiedziona Oliwia.
Spojrzałem na nią z ukosa.
- Bo będę miał bliżej do pracy... . Na pewno ci się to miejsce spodoba. Nie ważne gdzie będziemy, byle razem.- odpowiedziałem, aby ją pocieszyć.
Moje słowa były szczere. Moja żona jest najcudowniejszą kobietą na Ziemi. W złe dni potrafi pocieszyć, gdy przychodzę z pracy do domu zmęczony, robi mi obiad i gdy mam obolałe plecy masuje je. Jej dotyk jest niczym dotyk anioła.
Na moje słowa, żona odpowiedziała mi buziakiem w policzek. Po około 22 minut byliśmy już w miasteczku Shortville, w którym znajdował się domek naszych snów. Przynajmniej tak myśleliśmy... .
Dzielnica nazywała się J. Monday, czyli imię i nazwisko sławnego, brytyjskiego kolonizatora- John Monday.
Gdy dojechaliśmy do domku, słońce powoli zaczęło zachodzić. Zatrzymałem pojazd przed drewnianym domkiem i wysiadłem wraz z rodziną. Nie wiedziałem która godzina, a nie mogłem spojrzeć na zegarek, ponieważ w ręku trzymałem nosidełko z Michael'em. No cóż. Szczęśliwi czasu nie liczą... . Przypuszczałem, że zacznie robić się ciemno gdy dojedziemy, więc nie planowałem nawet rozpakowywanie się, ani przenoszenia bagaży do domku. Może tylko część ekwipunku. Podeszliśmy do starych drewnianych drzwi naszego domu. Zapukałem. Po chwili usłyszałem zgrzyt otwieranego zamka. Drzwi się uchyliły, a w przejściu pojawił mężczyzna w kwiecie wieku z niezadbaną brodą i blizną na połowie twarzy. Blizna była stara i biegła od prawej części czoła po prawą część policzka po same usta. Moja żona Oliwia wydała stłumiony okrzyk strachu, lecz ja zachowałem zimną krew. Domyślałem się, że jest to były właściciel domu, bo przecież miał nam przekazać kluczyki.Natychmiast szturchnąłem Oliwię, dając jej do zrozumienia aby się nie bała.
- Dobry wieczór.- rzekłem głośno w życzliwym tonie.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry... .- rzucił oschle.
Spojrzałem chwilę na Oliwię. Widać po niej było, że nie ma zamiaru się wtrącać.
- Ma Pan te kluczyki?- zapytałem, starając się być miły.
- Mam.- bąknął niskim głosem, po czym wsadził rękę do ubrudzonych błotem spodni, wyciągnął klucz i wcisnął mi go w rękę.
Przeraziło mnie to. Wyglądało to jakby ten podstarzały chłop chciał jak najszybciej opuścić dom.
- Dziękuję... .- odpowiedziałem niepewnie.
Owy mężczyzna wyruszył w stronę swego samochodu, którego zżerała rdza, otworzył drzwi i powiedział:
- Tylko zamykajcie drzwi na noc i miejcie zawsze latarkę przy sobie.- spojrzał na Joannę trzymającą swoją mamę za rękę, po czym kontynuował- I niech dzieci kładą się spać przy świetle.
Facet spojrzał ostatni raz na swój stary dom, wsiadł do swego samochodu i odjechał.
Zlekceważyłem ostatnie słowa byłego pana domu. Pomyślałem że to jakiś wariat.- No już. Wchodźmy.- rzekłem ochoczo do Oliwii i małej Joanny.
Dom był dość nieduży. Z tego co się domyślałem, dom ten miał mieszkanie na parterze, a piętro służyło jako strych. Korytarz miał 7 metrów długości i 2 metry szerokości. Nie lubię zbyt ciasnych miejsc, więc uznałem, że korytarz jest idealny. Od razu od wejścia poleciłem Oliwii aby znalazła kuchnię i zrobiła nam kolację. Po bokach korytarzu było 4 drzwi, a na końcu korytarzu wypatrzyłem łazienkę. Moja żona krzątała się od drzwi do drzwi, aż nie natrafiła na kuchnię. Kuchenne drzwi były bezpośrednio po prawej stronie, pierwsze drzwi. Michael słodko spał opatulony w ubrania wierzchnie w nosidełku, to pomyślałem, że zaniosę go do kuchni, aby Oliwia się nim zajęła. Przecież muszę dokonać oględzin domu... . Wszedłem więc do kuchni, w którym stał stół okryty zaplamionym obrusem. Zauważyłem również starego typu zlew z kranem, oraz kuchenkę gazową w nie najgorszym stanie.
- Kochanie, idę obejrzeć dom.- powiedziałem, zaciekawiony tym co zobaczę.
- Dobra. Bądź za 10 minut.- krzyknęła do mnie, gdyż wychodziłem już z niewielkiej kuchni.
- Które drzwi by tu sprawdzić?- rzekłem na głos do siebie.
Uznałem, że najlepiej będzie sprawdzać po kolei, więc otworzyłem drzwi na przeciwko drzwi kuchenny. Drzwi uchyliły się ze zgrzytem. Włączyłem światło i spostrzegłem duże łoże małżeńskie bez pościeli, kołdry i poduszek. Na prawej od łóżka była komoda wraz z szafą. To będzie nasz pokój- pomyślałem. Wyszedłem więc, po czym poszedłem sprawdzić inne pokoje. W pokoju obok kuchni było kolejne łóżko i kolejna szafa na ubrania. Pomyślałem, że to dobrze, będzie to pokój dla Joanny. Naprzeciwko sprawdzonej sypialni Joanny, znalazłem mały pokoik gościnny z kanapą, ciemnym stolikiem i telewizorem.
Po sprawdzeniu łazienki został mi tylko jedno pomieszczenie. Pomieszczenie na lewo od łazienki. Próbowałem otworzyć drzwi. Nie chciały się otworzyć. Jedyne co robiły to zgrzyt od przekręcania klamki. Nie chciałem je siłą otwierać. Postanowiłem, że otworzę je jutro.
- Kolacja!- wykrzyczała Oliwia z kuchni.Po zjedzeniu kolacji, a mianowicie tosty w jajku, przyniosłem z samochodu poduszki, kołdry i pościele. Moja żona pościeliła łóżka i utuliła Joannę i Michael'a do snu, po czym poszliśmy spać. Michael spał między mną a Oliwią.
Nie sądziłem, że sen ogarnie nas nadzwyczajnie szybko... .
CZYTASZ
Dzielnica Tajemnic- Upiory Z Nikąd
AcakTom Courtez wraz z żoną Olivia przeprowadzają się do Ameryki wraz z ze swoją 5- letnią córeczką Joanną i półrocznym synkiem Michael'em. Trafiają do dzielnicy J. Monday, w którym kupują na pierwszy rzut oka piękny dom. Wszystko się idealnie układa, r...