3

235 25 11
                                    

- Najlepsze jest to, że ja w ogóle nie kojarzę Willa z tych urodzin. Spędziliście całą noc razem, a ja nawet tego nie zauważyłam. – Layla na początku mi nie wierzyła, kiedy powiedziałam jej o Willu, ale kiedy jednak się zastanowiła, nie pamiętała mnie z tej nocy.

- Jesteś beznadzieją przyjaciółką.

- Szybko poszło- Layla spojrzała na mnie i mogłabym przysiąc że była trochę zła a może odrobinkę zazdrosna? Cóż, ja spotykam się z Willem od kilku miesięcy a ona ciągle jest na tym samym etapie z Davem. Ale rozumiem ją, sama jestem zdziwiona tym jak szybko staliśmy się nierozłączni. Spotykaliśmy się co weekend, kiedy tylko on wracał do domu. Studiował w innym mieście, więc w tygodniu nie było mowy o wspólnych wypadach ale wymienialiśmy się masą esemesów, czasem i telefonami. I tak weekend za weekendem leciał nam czas na byciu „przyjaciółmi".

A teraz tak jakby jesteśmy razem.

Cóż, tak jakby bo nie do końca wiem jak mam to nazwać.

- No, też nie mogę w to uwierzyć.

- Uhh no wiem.- wypchnęła dolną wargę do przodu i spojrzała na mnie wymownie. – Ale opowiadaj! Jesteście razem czy nie?

- Nie wiem, właściwie zachowujemy się jak para, ale oficjalnie to nie potwierdzone.

- Sama wyjdź z inicjatywą i po prostu zapytaj. Ale nie sądzę żebyś musiała.

- Czemu?

- Bo on sam to niedługo zrobi.

- Co? Skąd wiesz? – zmarszczyłam nos zdziwiona, bo myślałam że od kogoś się dowiedziała, ale ona tylko wzruszyła ramionami. No i co mnie cholera straszy?

- Nie znam go zbyt dobrze, ale wiem, że bylibyście świetną parą.

- Z jego prędkością? Do końca roku się nie określimy.- prychnęłam.- Poza tym jego ciągle nie ma. To znaczy widujemy się w weekendy i to nie w każdy.

- Jedź do niego.- wzruszyła ramionami nie widząc żadnej przeszkody. A ja nie czułam się na tyle pewnie w naszych relacjach by posuwać się o ten krok do przodu. Lubiłam nasz obecny układ. Nim zdążyłam odpowiedzieć mój telefon zaczął dzwonić. Spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam patrząc wymownie na Laylę.

- Cześć- uśmiechnęłam się opierając o ścianę w pokoju Lay.

- Nel, jesteś już gotowa? Będę za jakieś piętnaście minut.- Rozpłynęłam się słysząc jego lekko zachrypnięty głos. Był tak cholernie seksowny. Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jego słów.

- Jak to będziesz? Dzisiaj, teraz?

- No tak- w słuchawce usłyszałam jego śmiech. Co z nim? Nie może teraz przyjechać!- Mogłem spodziewać się ze zapomnisz. – westchnął, ciągle rozbawiony.- Umawialiśmy się w sobotę na dzisiaj. Mówiłem ci że przyjeżdżam w piątek.- Jak mogłam zapomnieć?! Byłam święcie przekonana że spotkamy się jutro, jak zwykle zresztą, myślałam, że zdążę się spokojnie przygotować we własnym domu!

- Tylko że jestem u Lay- co ja mam zrobić? Nie zdążę jechać do domu i się wyszykować w piętnaście minut!

- Więc przyjadę do niej.- Tak, mogłam się spodziewać, że to nie będzie dla niego problemem. Ba! Założę się, że jemu nawet przez myśl nie przeszło, że dla mnie ma znaczenie jak przy nim wyglądam. No bo to chyba oczywiste, że dla każdej kobiety ma, a on to akurat ma gdzieś co założy a i tak wygląda świetnie! I to ma być sprawiedliwe? – Do zobaczenia

Wpatrywałam się w telefon jak idiotka i byłam do tego stopnia zszokowana, że Layla musiała mi pomachać dłonią przed twarzą.

- Głupia, obślizgła żaba. – mruknęłam pod nosem, ale Lay chyba usłyszała, bo zaczęła się śmiać. – Rozłączył się!- spojrzałam na nią błagalnie. - Sytuacja awaryjna. Will za chwilę tu będzie.

Penguin & FrogOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz