- Dlaczego nie masz na sobie sukienki?
Spojrzałam na niego jak na największego idiotę. No bo co za debil tak wita swoją dziewczynę? Po prostu powiedział to w tak poważny sposób, jakby cały wieczór miał zamiar gapić się na moje nogi i tyle go interesowało. Nie wspominając już o tym, że byłam wściekła na moją mamę, znowu. Mam dość tego, że wciąż się kłócimy. Nie chodzi nawet o Willa, tego tematu obie nie poruszamy, ale o wszystko inne. Nie potrafimy się zgodzić w niczym, obie jesteśmy uparte i to nie pomaga. Nie potrafię przyznać jej racji kiedy wiem, że jej nie ma. Nie jestem tak uległa jak tata, który dał się stłamsić mojej mamie.
- Jest zima, sam sobie chodź w kieckach. – Burknęłam, wpuszczając go do środka. Nie miałam na nic ochoty a już na pewno nie na strojenie się przed lustrem pół dnia. Nie chciało mi się dziś malować, nie chciało mi się właściwie nic robić. Dlatego też mój makijaż ograniczał się do tuszu do rzęs.
- Widzę, że humor dopisuje. - Wywróciłam oczami, odwracając się i wchodząc do domu. Wolałam się nie odzywać i nie kłócić się chociaż z nim. Poszłam prosto do swojego pokoju, mimo że słyszałam, że mój chłopak postanowił się przywitać z moimi rodzicami. Od kiedy on ich tak kocha?
Weszłam do mojego pokoju i usiadłam na krześle, opierając głowę o ręce. Miałam ochotę w coś uderzyć, albo zacząć krzyczeć, byleby tylko trochę rozładować swoją złość. Boże, zaraz mnie szlag jasny trafi.
- Nel? Jeśli nie chcesz, nie musimy nigdzie wychodzić. – Will cicho zamknął za sobą drzwi. Jak widzę zorientował się jak bardzo jestem zła. Ostrożnie, żeby mnie przypadkiem bardziej nie zdenerwować podszedł i opierając się tyłkiem o moje biurko przy którym siedziałam, przygryzł wargę, przyglądając mi się.
- Nie, muszę gdzieś wyjść bo tutaj zwariuję.
- Coś się stało?- Zmarszczył brwi, patrząc na mnie. Martwił się. Jest taki kochany a ja zachowuję się jak idiotka.
- Czy zawsze musi się coś stać? Po prostu miałam zły dzień, to wszystko.
- Eh, ty moja złośnico. - Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie, położył dłonie na moich biodrach i uniósł mnie do góry sadzając na biurku, przy którym przed chwilą siedziałam. Rozsunął moje nogi i sam tam stanął. Złapał moją twarz w dłonie i spojrzał prosto w moje oczy. Był taki opanowany, spokojny i szczerze się do mnie uśmiechał.
- Ale...
- Nie ważne, zapominamy o tym. – Jest naprawdę mądrym facetem. I ma w sobie o wiele więcej rozsądku niż ja. - Teraz pomyśl, że zabieram cię w wspaniałe miejsce i będziemy się świetnie bawić. Nie będziesz myśleć o problemach. – Moje ręce oplotły jego szyję a ja delikatnie bo delikatnie, ale się uśmiechnęłam. - No wreszcie.- Westchnął a potem zbliżył się i mnie mocno pocałował. Zdziwiłam się, bo oczekiwałam delikatnego pocałunku. Jego język natomiast bawił się moim, zęby przygryzły moją wargę a ręce ścisnęły moje pośladki. Jęknęłam w jego usta, opierając dłonie na jego klatce piersiowej. Miał zimne ręce, wzdrygnęłam się, kiedy wsunął je pod moją bluzkę. Odsunął się, zniżając się i przenosząc usta na moją szczękę a później na szyję. Ścisnął moje piersi, mocno, naprawdę mocno. Odchyliłam się do tyłu, chcąc oprzeć ręce o biurko, ale on mi nie pozwolił, wcześniej przeciągając moją bluzkę przez moją głowę. Dopiero wtedy zrobiłam to, co wcześniej chciałam a on zniżył się, skupiając całą uwagę na moich piersiach.
- Will, rodzice.- Szepnęłam, głośniej oddychając. Byłam świadoma ich obecności, ale miałam ochotę dać się ponieść. Jak wcześniej chciałam krzyczeć, tak teraz myślę, że seks byłby lepszym rozładowaniem emocji. A mój chłopak chyba zrobił to specjalnie, jakby wiedział, że mocny, ostry seks jest dla mnie teraz jak zbawienie.
CZYTASZ
Penguin & Frog
Romance"Z pingwinkiem, żabciu można robić wiele ciekawych rzeczy" Pingwin i Żaba: mimo że to dwa inne gatunki, a ich rodzice mają spory problem z akceptacją ich wyborów, coś ich do siebie przyciągnęło. I za cholerę nie chce rozdzielać.