- Jezu! – Krzyknęłam sama do siebie, kiedy kichnęłam trzeci raz z rzędu. W tym samym czasie usłyszałam trzask drzwi i do kuchni wpadła Layla, taszcząc jakieś torby.
- Nie żeby coś, ale okropnie wyglądasz. - Wywróciłam oczami i spojrzałam na moją głupią przyjaciółkę. – I bierz te nogi ze stołu.
- No co ty nie powiesz.- Wymamrotałam, wycierając nos.
- Co ci jest?
- Chora jestem.
- Tyle to sama widzę. Masz jakieś leki?
- Nie, ale żaba ma mi coś kupić po drodze.
- Nawet jak jesteś chora się spotykacie? I ciągle do niego tak mówisz?
- No co? To słodkie. – Uśmiechnęłam się. – I to jest ostatnia sobota przed świętami. Mówiłam mu, że się zarazi, ale i tak by przyjechał, wiec się z nim nawet nie kłóciłam.
- Jasne, właściwie go rozumiem, pewnie w święta się nie zobaczycie.
- Pewnie nie. Zresztą nie mam ochoty spotykać się z tą ropuchą w święta. I w ogóle nie chcę o tym rozmawiać, bo mam , że ona ciągle mnie prześladuje, nawet kiedy jesteśmy tutaj.
Gdyby to zależało ode mnie w życiu bym się więcej nie pojawiła w ich domu, ale wiem jak bardzo Willowi zależy na tym, żebyśmy utrzymywały jako taki kontakt. On zdaje się liczy na to, że w końcu nastąpi ten dzień, kiedy się pogodzimy. A przyznajmy sobie szczerze, to niemożliwe.
- Swoją drogą to ciekawe, że Willa nazywasz żabą a jego matkę ropuchą. Ale współczuję ci, serio, nie wiem co bym zrobiła gdyby mama Dave'a mnie nie polubiła.
- To byłoby niemożliwe. Jego mama znała cię zanim wy zaczęliście ze sobą kręcić.
- Taaa i powiedziała mi, że cieszy się, że to ze mną jest a nie z jakąś inną wywłoką. Serio, powiedziała wywłoką. – Zazdrościłam jej kontaktu z teściową, znając i ją i Dave'a to przyszłą teściową. Co ja bym dała, żeby nasi rodzice zaczęli tolerować nasz związek.
- Kiedy ty właściwie wracasz do domu?
- Jutro, razem z Dave'm. Myśleliśmy nad tym, żeby razem spędzić święta, ale na razie nie chcemy przesadzać. Spotkamy się po wigilii i też będzie ok.
- No tak, my idziemy na obiad do babci, chyba że nie wypuszczą Willa z domu. Ale myślę, że jakoś się wyrwie. A teraz mów wreszcie jak po ostatniej imprezie. Nie miałyśmy czasu nawet porozmawiać.
- Zawsze jest tak samo. Chłopaki jęczą kiedy my wychodzimy same na imprezę a tak naprawdę sami by nas na nie wysłali byle byśmy tylko trochę wypiły a potem były chętne do łóżka.
- Racja, co prawda Will poszedł ze mną, ale kiedy wróciliśmy do mieszkania dostał co chciał.
Lay roześmiała się, ja też, tyle że w moim przypadku śmiech przerodził się w kaszel.
- Eh, powinnaś iść się położyć.
- Nie mogę już leżeć, kompletnie nie mam co robić.
- Zaraz przyjdzie twój chłopak to ci dotrzyma towarzystwa. – Layla poruszyła znacząco brwiami a ja jedynie popukałam się w czoło.
- Jestem chora, mowy nie ma żebym...
- Ale czy ja coś mówię?
- Dobra, dobra, obie wiemy co sobie pomyślałaś. – Lay zmrużyła oczy a potem znów parsknęła śmiechem.
CZYTASZ
Penguin & Frog
Romance"Z pingwinkiem, żabciu można robić wiele ciekawych rzeczy" Pingwin i Żaba: mimo że to dwa inne gatunki, a ich rodzice mają spory problem z akceptacją ich wyborów, coś ich do siebie przyciągnęło. I za cholerę nie chce rozdzielać.