Rozdział III

1.2K 76 18
                                    

Obudził mnie blask słońca. Wstałam i poczułam miły zapach pochodzący z kuchni. Poszłam w tamtą stronę. Usiadłam przy stole i popatrzyłam w stronę kuchni. Stał tam Slender i coś gotował. Uśmiechnęłam się na wspomnienie z wczoraj. 

- Jak się spało - spytał podając mi tosty.

- Dobrze - powiedziałam 

 Usiadł na przeciwko mnie i zaczął jeść swoją porcję. Zrobiłam to samo. Jedliśmy i rozmawialiśmy o naszych ulubionych książkach. Nie zwróciłam uwagi w jaki sposób jadł bez ust. Może i nie był to normalny chłopak, ale to było w nim najlepsze. 

- Wiesz mało o tobie wiem - powiedziałam gdy ten skierował swe kroki do kuchni.

 Stanął w miejscu. Wydawało mi się że bije się z myślami.

- Slendy? - podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.

- Muszę już iść - powiedział tylko i znikną

 Stałam tak w bezruchu. Co on ukrywa? Czemu nie chce mi powiedzieć? Usiadłam na łóżku i ukryłam twarz w dłoniach. On mi nie ufa...

  Naglę doszedł do mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na ekran. Sms od Szymka

Szymek: Emma jest dziś impreza u mnie. Przyjdziesz? 

Emma: No nie wiem...

Szymek: Proszę... tak dawno się nie widzieliśmy

 Naglę usłyszałam głos w głowie ' Nie idź '. Wiedziałam że to Slendy. Postanowiłam go zignorować.

Emma: Z chęcią

Szymek: Super przyjdź do mnie o dwudziestej 

 Odłożyłam telefon i podniosłam głowę. Przede mną pojawił się Slendy. Chwycił mnie za rękę i zanim cokolwiek zrobiłam teleportował mnie do lasu. Chciałam uciec ale zagrodził mi drogę ucieczki. Oparłam się o drzewo a moja głowa znalazła się między jego długimi rękoma. Przybliżył swoją twarz do mojej, tak że między nami było kilka centymetrów.

- Czemu mnie zignorowałaś? - spytał wkurzony 

- Ja... -  nie wiedziałam co powiedzieć, patrzyłam na niego przerażona. Pierwszy raz widziałam go wkurzonego.

- Nie idziesz na te impreze - powiedział i odwrócił się ode mnie

- Ale dlaczego? - spytałam lekko przerażona

- Nie idziesz! - krzyknął odwracając się.

  Z jego pleców wyrosły czarne, długie macki. Na twarzy zobaczyłam... usta? Patrzyłam na niego przerażona, jednak nie chciałam dać za wygraną.

- Dlaczego? - podeszłam do niego bliżej 

 Slendy wydawał się zaskoczony.

- Nie boisz się mnie? - spytał

Pokręciłam przecząco głową. Popatrzyłam w jego twarz i położyłam rękę na jego policzku. Naprawdę się nie bałam. Czułam się bezpiecznie. Przybliżyłam się i złączyłam nasze usta w pocałunku. Zamknęłam oczy. Slender wydawał się zaskoczony, ale odwzajemnił pocałunek. Staliśmy tak dłuższą chwilę. Oderwaliśmy się od siebie, gdy usłyszeliśmy nagły hałas. Zobaczyłam trzy postacie. Dwie stały z czego jedna stała, a druga śmiała się z trzeciej, która właśnie spadła z drzewa. Patrzyłam zaskoczona.

- Masky! Toby! Hoody! - spojrzałam na Slendera. Miał na policzkach rumieniec. 

 Chłopcy podeszli do nas, a ja patrzyłam na nich wielkimi oczami. Pierwszy ma pomarańczową bluzę i czarną twarz z czerwonymi oczami, oraz przekrzywionym pod nienaturalnym kątem usta, drugi miał białą maskę, a trzeci chustę i gogle. Slender za coś ich ochrzaniał. Gdy przestał pobiegli, a jego wzrok skupił się na mnie.

-Przepraszam cię za nich. - powiedział zażenowany sytułacją

- Kto to? - spytałam wskazując kierunek w którym pobiegli

- To moje Proxy. Musisz już wracać do domu. - powiedział i teleportował mnie do domu.

 Siedziałam na kanapie w salonie i patrzyłam przez okno. Było już po dwudziestej, a ja biłam się z myślami. Postanowiłam że skoczę na chwilę na imprezę. Więc ubrałam poszarpane spodnie i bluzkę z czarnym sercem. Na wierzch nałożyłam czarną, skórzaną kurtkę i buty na obcasie.

 Gdy dotarłam zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi Szymek pijany w cztery d*py z piwem w ręce.

- Emma na reszcie jesteś. - przesuną się i wpuścił mnie do środka. 

 Wszyscy byli pijani. Paulina huśtała się na żyrandolu. Widziałam jeszcze parę znajomych osób. Postanowiłam skoczyć do toalety. Weszłam tam i obmyłam twarz. Nagle usłyszałam krzyki. Wzięłam nóż, który nie wiem czemu był w toalecie i otworzyłam drzwi. Usłyszałam krzyk Pauliny i pobiegłam w tamtą stronę. Mijałam wielu martwych ludzi, jednak nie obchodziło mnie to. 

- Stop! - krzyknęłam otwierając drzwi. 

 Zobaczyłam tą samą trójkę, którą w lesie. Widziałam przerażone twarze Pauliny i Szymka. Stanęłam między nimi a trójką. Nie bałam się ich. Patrzyłam im w oczy z wyższością. Zacisnęłam mocniej nóż w dłoni. Trójka się odsunęła, a ja zwróciłam się do przyjaciół.

- Idźcie do mnie - powiedziałam nie odrywając wzroku od morderców. - Teraz! - poszli, 

Byłam już padnięta. Upadłam na kolana i upuściłam nóż. Zaczęłam brać płytkie wdechy. Naglę ktoś pojawił się przede mną. To był Slendy, ale tylko tyle zdołałam zobaczyć zanim zemdlałam.  

Związek z mordercąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz