64 10 0
                                    


Pewien chłopiec zauroczył się Luną tak bardzo, że nie pragnął niczego innego jak poznania jej.

Ciężki był to dla niego proces, by Lunę spotkać w dość naturalny sposób i nie odpędzić jej.

Jakie było jego zdziwienie, gdy spotkał ją w parku, bujającą się na huśtawce, a gdy odezwał się do niej skromnym „cześć" dostał w zamian bardzo długie spojrzenie, ogromnych, brązowych oczu i lekki uśmiech, za to żadnego słowa w zamian.

Zmieszany chłopak, delikatnie wycofał się i po chwili namysłu poszedł w kierunku, z którego przybył.

Nazywał się Alexander i był może dwa lata starszy od niej.

Włosy miał brązowe, były jednak dość rzadkie, ale kręciły się bardzo.

Zwrócił on uwagę dziewczyny.

Tego mógł być pewien.

Ale nie był.

Zdawało mu się nawet przez chwilę, że może dziewczyny wcale tam nie było, że coś mu się przywidziało.

Tym bardziej, że kiedy odwrócił się, ujrzał, że nie ma jej już w miejscu, gdzie przed chwilą ją spotkał.

Cicho tuWhere stories live. Discover now