- Myślisz że to dystrykty w których są Gally, Finnick i Aris?- zapytał przy śniadaniu Cato- Ta, już nie raz ten głos podpowiedział mi co robić.- No, to dzięki niemu jesteśmy teraz tutaj.- dołączył się Conor- 4, 8 i 5?- zastanawiał się Cato- No zegar śmierci to raczej nie jest.- zniecierpliwiłem się- Zegar śmierci?- Zapytał Conor- Kto pierwszy wpadnie na pomysł samobójstwa bierze 4, kto drugi 5, a kto trzeci 8.- Newt to nie zegar śmierci! To nazwy dystryktów!- wkurzył się Cato- Weź. Chcę postraszyć Conora.- szepnąłem do Cato tak żeby Conor nie usłyszał- Te Conor, my zajmujemy 4 i 5, a te kilka dni do 8 idziesz sam przez las, gdzie mogą zeżreć cię wilki lub poparzeńcy.- Cooooo!- przeraził się Conor- Oj tylko żartowaliśmy. To są dystrykty do których idziemy.- zlitował się Cato widząc bladą twarz Conora. Postanowiliśmy że pójdziemy do 4 dystryktu. Zjedliśmy śniadanie, wzięliśmy trochę jedzenia i picia, a Cato wziął swój miecz.- To ten z areny?- zapytałem gdy go wyciągnął z szafki- Nie, nie wolno przywozić rzeczy z areny.- odpowiedział- Aha czyli tego też nie powinienem mieć?- wyciągnąłem elektro-noż z kieszeni- O matko! Jak go przemyciłeś?- krzyknął Cato- Miałem go schowanego w bluzie.- Nieźle, a co to za znak?- Wymyśliłem sobie taki znak.- Zrobisz mi taki na mieczu?- No dobra.
Następne 3 godziny wycinałem na mieczu znak. Ruszyliśmy w drogę. Musieliśmy wyjść przez płot bo strażnicy by nas nie wypuścili. Szliśmy już 4 godziny zapadał wieczór więc wybraliśmy drzewo i wdrapaliśmy się na nie zapominając o Conorze.- Ej, a ja?- O sorry, już idziemy!- krzyknąłem i zeszliśmy po Conora. Conor poszedł spać od razu, a ja i Cato obserwowaliśmy gwiazdy.- Patrz, a tam jest wielki jeleń, a tam wielka osa.- mówił Cato- Jeszcze pamiętasz te nazwy? Wymyślaliśmy je w dzieciństwie.- zdziwił mnie tym- No pewnie tego się nie zapomina!ale ty to co innego. Wszystko zapomniałeś.- wkurzył się i odwrócił do mnie plecami. " No dobra niech będzie" pomyślałem.- Tam jest stary lis którego tak nazwaliśmy gdy opiekowaliśmy się lisem. Tam góralski pies który przybiegł do nas od strony gór. Tam wielki smok nazwaliśmy ją tak gdy Aris myślał że smoki istnieją. A tam... wielki wilk który został tak nazwany gdy go zabiłem.- Cato popatrzył się na mnie- Czyli pamiętasz?- zapytał zadowolony- No jasne. Tylko niektórych nie. Gadaliśmy tak godzinę. Mówiliśmy nazwy gwiazd których pamiętaliśmy i doszliśmy do księżyca.- Pamiętasz?- zapytał Cato z sarkazmem- Śnieżna 8. Nazwaliśmy ją tak w zimę gdy staliśmy po kolana w śniegu.- Cato nic nie odpowiedział więc poszedłem spać.
Rano obudził mnie śpiew kosogłosów. Conor jeszcze spał, a Cato podśpiewywał na ziemi znaną piosenkę.- Co robisz?- szybko zszedłem z drzewa- Nucę, pamiętasz tą piosenkę?- Za dużo pytań " pamiętasz".- przypomniała mi się wczorajsza noc- No dobra, ale poznajesz?- Poznaję.- He walking on the sky.- zniecierpliwił się Cato- A pamiętasz kto ją wymyślił?- Ja.- to pamiętałem- Przynajmniej to pamiętasz. To było jak zabiłeś tego wilka.- Cato miał pamięć do takich rzeczy- Pamiętam, myślałem że to dziki pies. Inaczej bym go nie zabił.- powiedziałem i Conor wstał. Zjedliśmy małe śniadanie i poszliśmy dalej. Zostało nam kilka dni do 4 dystryktu. Gdy byliśmy już niedaleko dystryktu zatrzymaliśmy się na przerwę. Poszedłem poszukać czegoś jadalnego w okolicy i zostawiłem elektro-nóż Cato. Gdy szedłem przez las wydawało mi się że ktoś mnie obserwuje, ale pomyślałem że to tylko kosogłos. Nagle coś rzuciło mi się na szyję i zaczęło dusić, nie zdążyłem zobaczyć co to bo odebrało mi powietrze. W oddali usłyszałem jedynie krzyki Cato i Conora. Obudziłem się w jakimś dziwnym, ciemnym miejscu. Po chwili uświadomiłem sobie że to więzienie. Rozejrzałem się wokół, w celi na przeciwko byli Cato i Conor.- Cato.- szepnąłem, a on wstał i zrobił się blady.- Newt za co siedzimy?- powiedział w końcu- Za nic. Gdy byłem w lesie coś owinęło się wokół mojej szyi i zaczęło dusić.- Nas napadli jacyś ludzie i wstrzyknęli nam jakiś płyn.
Siedzieliśmy w więzieniu już 2 godziny. Gdy w końcu przyszedł strażnik by dać nam jedzenie pomyślałem że spróbuje uciec.- Jedzonko wy kundle uliczne!- wydarł się strażnik- Nie jesteśmy kundlami!- warknął Cato- ZAMKNIJ PASZCZE!!!- wydarł się strażnik- Najpierw wy!- wrzasnął i otworzył kratę Conora i Cato. Wrzucił im miski z "jedzeniem" i otworzył moją kratę. Ruszyłem na niego lecz było za późno. Jedną ręką odepchnął mnie z ogromną siłą, a drugą zatrzasnął kratę.- WIEDZIAŁEM ŻE BĘDZIESZ PRÓBOWAŁ UCIEC TY MORDERCO!!!- wydarł się na cały głos strażnik i spojrzał na mnie swoimi czerwonymi oczami.- Niedługo przyjdzie tu twój współlokator!- krzyknął jeszcze i wyszedł. -
- Newt o co mu chodziło z tym mordercą?- zapytał Conor- Nie wiem, może mu chodziło o igrzyska.- O igrzyska?- Conor był coraz bardziej zdziwiony- Jak zabiłem : tą dziewczynę, zawodowca i Rei'a. Ale jego oczy przypominały mi kogoś. Tylko nie pamiętam kogo. Gdy strażnik przyprowadził mojego współlokatora przyjrzałem mu się uważnie. Było bardzo ciemno, ale zobaczyłem jego czerwone oczy i białe włosy. Wrzucił kogoś do mojej klatki i poszedł. Myślałem kogo mi przypominał nawet zapomniałem że ktoś tu jeszcze jest. Mój współlokator wstał i przeciągnął się. Odwrócił się do mnie i odebrało mi mowę.- F-fi-finnick?- wciąż nie mogłem uwierzyć że to on- Ta, a ty to kto?- zapytał nieufnie- Co ty chłopie nie poznajesz własnych kumpli!- krzyknął Cato i dopiero teraz Finnick nas rozpoznał.- Cato, Newt to wy?!- Otrzymujesz 100 punktów za zgadnięcie.- powiedział Cato.- Widziałeś nasze zwycięstwo?- No pewnie, strażnicy pozwolili mi obejrzeć. Nigdy bym nie pomyślał że Newt może zawrzeć sojusz z jakimś obcym trybutem.- powiedział Finnick.
Gadaliśmy do późna. Finnick opowiedział nam jak trafił do więzienia, poznał Conora i jak mu się podobało gdy zabiłem Rei'a.- Czy wszyscy uważają że zabicie Rei'a było super zabawą?- zapytałem gdy skończył mówić- No wiesz...- Cato widział to na oczy, a mimo to nie potrafił się wypowiedzieć- Dobra nie kończ. Siedzieliśmy w więzieniu 3 dni. Po 3 dniu już nie mogłem wytrzymać.- Ej Cato masz mój elektro-nóż?- zapytałem bo przypomniałem sobie że dawałem mu w lesie- Mam i nóż i miecz, nie mogli ich znaleźć.- powiedział i wyciągnął z kurtki mój nóż.- Rzuć go na podłogę, a resztą zajmę się ja. Rzucił nóż przez kratę i zapytał co dalej. "Przywołaj"- nic, " przywołaj"- dalej nic.- A może tylko raz ci się udało?- podsunął Conor- Zamknij się, myśli mi zakłócasz swoim paplaniem. "Przywołaj"- ciągle nic. Finnick patrzył się na to wszystko jak na wariata który mówi do noża. "Przywołaj"- i tym razem nóż przesunął się i wpadł przez kratę do naszej klatki. Finnick zaniemówił, a ja wydałem rozkaz.
" Rozwal"- nóż to wykonał.

YOU ARE READING
Więzień śmierci : próby kosogłosa
Science FictionZwycięzcy wracają do swoich domów. Lecz jednak coś jest nie tak. Czy kapitol atakuje za ten podstęp? Dwaj przyjaciele z 12 dystryktu postanawiają uciec. Pójść do 2 dystryktu i wyruszyć w podróż. Czy znajdą przyjaciół czy kapitol ich zabije? Poparze...