Rozdział 9.

104 7 0
                                    

Czasem chciałabym, żeby to, co wydarzyło się do tej pory było snem. Głupim snem, w którym dalej mam popieprzoną rodzinę, jednak Sammy wraca, okazuje się, że jestem tak samo jak i on wilkołakiem.Zostałam wybrana przez jakąś nieznaną boginię, której imienia nie potrafię nawet wymówić. Chciałabym żeby był to sen. Jednak nie jest.

Gdzie podział się ten miły chłopak, który bardzo dawno temu był dla mnie opoką.  Marco  mnie opuścił. Tylko on tak naprawdę wiedział jak czułam się otoczona tymi ludźmi. Tylko on wiedział co chciałam zrobić będąc tak młodą dziewczynką. A teraz go nie ma. Zniknął, pochłonięty przez odmęty ziemi, pochowany w grobie na cmentarzu niedaleko mojego domu. Dlaczego o nim wspominam? Nie wiem.

Może to dlatego, że ten dzień był dniem rocznicy śmierci Marco. To w ten dzień dokładnie sześć lat temu mały chłopiec został rozszarpany przez wilki żyjące w okolicznych lasach. A ja to widziałam.

Płakałam przez dni i noce. Później było troszeczkę lepiej. Czułam jego obecność, gdzieś tam obserwował mnie. Miałam tylko nadzieję, że to nie jest jedynie moje pobożne życzenie.

'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''

2 lata później...

Potrzebowałam bardzo dużo czasu, by w końcu przyswoić sobie to, co mi powiedzieli. Chciałam w końcu znaleźć swoje miejsce w świecie, chciałam także wyciągnąć mamę z tego piekła. Nie mogłam znieść myśli, że ona tam została, bezbronna. Bo co mógł zrobić Dean? Dobra, mógł ją obronić raz, czy dwa, ale nie mógł być za każdym razem. Musiałam ją sprowadzić tutaj. Jednak kiedy rozmawiałam z Samem, definitywnie się nie zgodził. Byłam strasznie oburzona. Nie mogłam zrozumieć jak on mógł tak myśleć o własnej matce, jednak powiedział mi, że ona nie ma w sobie krwi rodu. Kiedy spytałam się go skąd w takim razie ja mam wilkołaczą, ich zdaniem krew, nie odpowiedział.

Chodziłam do szkoły, lecz nie tej, do której uczęszczałam przed tym, co się wydarzyło. „Szkołą" nazywano dość mały budynek, jak wszystkie zbudowany z drewna. Stała bardzo na uboczu, uczęszczało do niej jakoś pięćdziesiąt dzieciaków z wioski, wszyscy w wieku gimnazjalnym i więcej, młodsi pomagali swoim rodzicom w domu. Były trzy nauczycielki, na ogół uczące kilku przedmiotów. Nawet nie wiecie jak ta szkoła różniła się od poprzedniej. Nie uczono nas tu czegoś takiego jak WOS, czy informatyka. Nawet matematyka, biologia i angielski nie wyglądałytak samo. Tu uczono nas jak zabijać, by śmierć zwierzyny była jak najszybsza i jak najmniej bolesna. Uczono nas o starożytnych przekazach i pismach, które mówiły o Antaestic. Mówiono też o przemianie, którą niektórzy już przeszli. Widać było różnicę między dzieciakami przed i po przemianie. Ci, którzy mieli już za sobą ten przysłowiowy „pierwszy raz" mieli taki dziwny poblask w oczach. Zupełnie jak psy czy koty, kiedy nocą natrafią na jakieś źródło światła. Byli oczywiście tak jakby bardziej groźni. Przynajmniej sprawiali takie wrażenie.

Mogłoby się pomyśleć, że dowiedziałam się praktycznie wszystkiego o sobie podczas pobytu tutaj, ale prawdą jest to, że tak się nie stało. Czułam się przytłoczona jeszcze bardziej. Nie wiedziałam komu ufać.

Flashback

- Możeszmi nie wierzyć, ale to prawda. Nie możesz przecież przeczyć temu, co widziałaś przed domem Jace'a. - jego poważny ton sprawił, że przeszły mnie ciarki. Zastanawiałam się skąd o tym wiedział, przecież go tam nie było. - poza tym nie sądzisz przecież, że ten refleks w oczach to tylko wymysł twojej wyobraźni? - mówiąc to pokiwał trochę na boki głową, pokazując załamujące się światło. Temu zaprzeczyć nie mogłam.W pewnym sensie wierzyłam mu, ponieważ już dawno czułam się inna, może w końcu znalazłam do tego odpowiedź.

Different  Side - H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz