Wtorkowe przedpołudnie minęło w szaleńczym tempie. Przygotowania do zakończenia szkoły idą pełną parą. Tegoroczni absolwenci w tym brat Hope, Harry mają prawdziwe urwanie głowy, bo główna organizatorka trafiła do szpitala. W drodze do domu spotkałam Nata. Rozmawialiśmy trochę o wczorajszej ,,imprezie,, i planach na rozpoczynające się wakacje. Nat będzie pomagał tacie w naprawie auta. Moje plany ograniczają się jedynie do pracy wakacyjnej. W następnym roku bal absolwentów więc będę musiała uzbierać pieniądze na własną sukienkę.
Pod koniec dnia pomagałam mamie w przygotowaniu kolacji.
-Jak idą przygotownia do twoich urodzin-zapytała mama kładąc na stół sztućce. Ogólnie nie zastanawiałam się nad tym. I tak zaprosiłabym tylko Hope. Wolałabym tylko posiedzieć na plaży i posłuchać morza. Zrobić sobie taki Lazy Day, ale i tak nie mogę powiedzieć tego mamie bo byłaby smutna. I tak już nieraz wspomina że mogłabym gdzieś wyjść z Mia.
-Sama jeszcze niewiem ale chyba zabiore się z Hope na zakup, potem posiedzimy i poogladamy film-kładąc salatke na srodku stolu weszla Mia.
-Mamo byłam dzis w N/Fame i zarezerwowalam sale na urodziny. Musisz do konca dnia wpłacić na konto 1500$ jako zaliczkę-powiedziała wyjadając z miski truskawki. Mama spojrzała na mnie i uśmiechem na twarzy co miało zaznaczyć że mogłam wpaść na taki sam pomysł.
-Kochanie mogłaś mi powiedzieć wcześniej. Za godzine zamykają bank a ja musze dokończyć kolację-mama wkładała właśnie pieczeń do piekarnika.
-Ja mogę sie przejechac i tak muszę wpaść do Hope-zaproponowałam.
-Jesteś Aniołem. W salonie jest moja torebka weź z niej potrzebną sumę i jedź-powiedziała kiedy wychodziła z kuchni. Wzięłam potrzebną sume, kask i deskorolke. W drzwiach złapała mnie jeszcze Mia.
-Słuchaj. Mogłabyś mi pomóc w organizacji przyjęcia bo kompletnie nie mam do tego głowy. Wiesz sukienka i tak dalej-spojrzała na mnie tzw szczeniecym wzrokiem a moja słabością jest to że nie potrafię powiedzieć nie.
-Ok. Zrób mi liste co i jak a ja pomogę ci-chwyciłam za klamkę i już byłam na zewnątrz. Do banku dojechalam w 20 min. Zrobilam przelew i poszłam do Hope. Jednorodzinny biały domek znajdował sie niedaleko banku. Deske włożyłam pod pache. Weszłam po schodach na werande i zadzwoniłam dzwonkiem. Zdjelam kask i moje włosy rozsypały się wokół mojej głowy bo razem z kaskiem zdjelam gumke do włosów. Opuściłam głowę w dół bo w kieszeni miałam zapasowa. Wtedy otworzyły się drzwi i poczułam jak ktoś mnie przytula i łapie za tylek. Dzięki czemu spadły mi okulary.
-Mia kochanie mówiłem ci przecież że spotkamy sie później-powiedział brat Hope uwodzicielskim glosem.
-Nie jestem Mia. Mógłbyś mnie puścić-zapytałam kiedy nadal mnie macal. Natychmiast sie odsunął i spojrzał na mnie. Nie widziałam jaki ma wyraz twarzy bo podnosilam z podłogi moje okulary.
-Sory. Myślałem ze to Mia.
-Dobra skończ. Jest może Hope-zapytałam wiązać w tym czasie włosy.
-Hope poszła do sklepu ale za chwile powinna przyjść. Jeśli chcesz możesz na nia zaczekać w salonie-zaproponował.
-Niechce ci przeszkadzać-odpowiedziałam.
-Nie będziesz. Wejdź-powiedział robiąc przy tym zapraszajacy gest. Weszłam do środka i usiadłam w salonie na jasnej kanapie. Postawiłam deskę i kask tuż przy sofie.
-Może coś do picia-zapytał przynosząc do salonu butelki piwa i usiadł naprzeciwko mnie.
-Nie dzięki.-odparłam przyglądając mu się. Znam Hope od dawna ale jakoś z jej bratem nie przebywałam tak jak teraz. On miał swoje sprawy a my swoje. Teraz widzę że jest podobny do Hope. A raczej ona do niego. Te same ciemnie duże oczy, oliwkowa cera, prosty nosek i czarne włosy. W przypadku Hope jej włosy byly dlugie i proste. Harry ma wysportowaną sylwetkę i ogólnie jest przystojny. Dziewczyny lgna do niego jak ćmy do światła.
-Zrób zdjęcie starczy ci na dłużej-powiedział wyrywajac mnie z zamyślenia.
-Niepotrzebne mi.
-Czyżbyś nie wzdchala na mój widok-zapytał pochylając się w moja strone. Poczułam piwo w jego oddechu. Blee.
-Przykro mi ale nie.
-Pewnie dlatego że jesteś lezbą-powiedział z pewnością siebie. Hmm. Polecial chyba za ostro.
-A może dlatego że nie interesują mnie zapatrzeni w siebie i baaaardzo skromni faceci-to ostatnie poleciało z sarkazmem. Wow. Jestem z siebie dumna.
-Mogę się założyć że do końca wakacji bedziesz z kimś takim jak ja-powiedział pewny siebie.
-Chyba jednak nie wypali. Wole być sama. Tak jest lepiej.
-Kiedyś wpadniesz i to Cię zniszczy-wstał i poszedł na górę w momencie kiedy weszła Hope do salonu.
-Hej. Sory że czekałaś ale musiałam. Idź na górę ja tylko poukladam to wszystko-powiedziała wchodząc do kuchni. Poszłam na górę do jej pokoju. Wiedziałam co miał na myśli Harry bo jakoś tak 4 lat temu był mega zakochany. Chodził z Oshee. Najpiękniejsza dziewczyna jaką widziałam. Byli para przez 2 lata. Niby mało ale poznali co to prawdziwa milosc. Hope mówiła że byli razem idealni, dopasowani do siebie jak kawałki puzzli. Jednak Oshee wyjechała z dnia na dzień zrywajac z Harrym. Biedaczek nie mógł się pozbierać i nie wychodził z domu. Jednak po jakimś czasie wyszedł ale to nie był już ten Harry. Stał się egoistą i zarozumiałym dupkiem szukającym panieniek na noc. Taka historia.
-Ania sory że musiałaś czekać. Słucham co sie stało-powiedziała Hope wchodząc na łóżko.
-Właściwie to chciałam cię zaprosić na moje urodziny wiesz 1 lipca już niedługo.
-Ok. Coś do picia może chcesz?
-Nie. Chciałam cię tylko zaprosić. A tak wogole to muszę już spadać. Zrobiło się późno a jutro środa-powiedziałam zabierając deskę i wychodząc z pokoju.
-Sszkoda. Odprowade cię-zeszlysmy na dół. Hope podała mi jeszcze mój naszyjnik który zostawiłam u niej kiedy byłam ostatnio i pojechałam do domu. W pokoju na biurku leżała kartka
Urodziny Mi
Kup zaproszenia, zaaadresuj je i wyślij
Zamow caterring i przynies mi probki
Kup dekoracje do klubu i przygotuj projekt wnetrza
Zalatw DJ byle przystojnego
Sprowadz fotografa tez przystojny
Dzieki za pomoc
Mia
No super. Miałam jej Pomóc a nie Organizować. Wszystko od Nowa. Ugh. Kiedyś mi się odwdzięczy.
------_--------
Jestem amatorka wiec sory za błędy. Posty postaram się wstawiać regularnie.
CZYTASZ
W Dobrą Stronę (Zawieszone)
FanfictionWolna jak marzenia, nie dotykając cienia, jakby zapomniał o niej świat...